Kronika kryminalno-wypadkowa

Kierowca został wyprzedzony przez własną przyczepę. Dwóch innych straciło własne lampy, a jeszcze innemu zabrano 11 tys. euro.

Kierowca wybiegł z kabiny, stanął przy torach i machał do maszynisty, choć ten niewiele mógł zrobić. Dwie osoby zostały ranne.

Wraz z ładunkiem czterech betonowych szamb, zestaw ważył 60 ton i 150 kilogramów. Osie też przeciążono, o niemal 7 ton.

Bohaterami całej historii są Ukrainiec, Białorusin oraz Uzbek. O warunkach swojej pracy opowiedzieli w brytyjskim „The Guardianie”.

Ciężarówka wbiła się w auto osobowe, zepchnęła je na bok i taranowała kolejne samochody. Trzy osoby zostały poszkodowane.

Mercedes z naczepą przewoził substancje radioaktywne, przeznaczone do celów medycznych. Znajdowały się one w 80 beczkach.

Sześcioletnie Volvo FH powinno mieć tachograf cyfrowy, dodatkowo wyposażony w drugi, niezależny sygnał prędkości.

Ciężarówka przejeżdżała przez jedną z największych aglomeracji w Europie, zamieszkaną przez niemal 6 milionów ludzi.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni mężczyzna prowadził przez ponad 120 godzin. Z tego 72 godziny w jednym tylko tygodniu.

Choć od pożaru minęły dwa tygodnie, 46-latek nadal przebywa w szpitalu i znajduje się w śpiączce. Jego stan jest krytyczny.

Jak podała lokalna policja, Bartosz Nowak prowadził ciężarówkę z samowyładowczą naczepą i odbierał z tartaku ładunek trocin.

Dzięki duńskim rejestracjom, samochód miał niepostrzeżenie wykonywać nielegalny kabotaż. Wstawiono go na stałą, krótką linię.

W ciągu minionych wakacji, sprawdzono niemal 29,5 tys. ciężkich pojazdów. Wśród nich znakomitą większością były ciężarówki.

Policjanci zwrócili uwagę na niewielką przyczepę dla aut osobowych, pozostawianą na całe dnie nieopodal autostrady.

Jazda z prędkością 30 km/h po autostradzie jest oczywiście nielegalna. Bardzo możliwe, że 57-letnia kobieta straci prawo jazdy.

28-letni kierowca ciężarówki pracował w czwartek na naczepie, nakrywając ją plandeką. Wpadł na stos drewna i ranił się w głowę.

Statens Vegvesen nie chciało pozwolić na dalsza jazdę. Dotyczyło to modyfikacji, które w Norwegii występują raczej powszechnie.

Aparatura pozwoli sprawdzać przejeżdżające pojazdy, bez konieczności zatrzymywania. Zmierzy tlenki azotu i cząstki stałe.

Od wszystkich pobrano próbki krwi, które zostaną poddane laboratoryjnym badaniom. Stanie się to podstawą do wystawienia kar.

Zdaniem pomorskiego ITD, tak zły stan techniczny dawno się trafił. Kierowca i właściciel w jednej osobie będzie miał wydatki.

Dwie ukraińskie ciężarówki z płynnym asfaltem jechały drogą numer 9. Gdy pierwsza zaczęła hamować, druga na nią najechała.

Na 618 ciężarówek, 124 okazały się wykonywać przewóz kabotażowy. Z tego 39 przypadków okazało się nie spełniać wymagań.

Ten przewoźnik nie chciał „bawić się” w wyłączniki, magnesy, czy pożyczane karty. Zamiast tego wymieniał tachografy na stare.

Norwegowie twierdzą, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Ciekawa jest też sytuacja kierowcy, który nie otrzymał żadnej kary.

Włoski kierowca „gabarytu” został zmuszony do zjechania na parking. Gdy oglądał uszkodzoną policję, pojawiła się lokalna policja.

Jedna osoba zginęła na miejscu, drugą czeka wielotygodniowy pobyt w szpitalu, a straty materialne wyliczono na 650 tys. euro.