DAF 95XF przekazany z ojca na syna, od 23 lat w rodzinie – Sesja Miesiąca 3/2024

Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowanym we współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Staramy się tu prezentować ciężarówki od jak najciekawszej strony, wyszukując na przykład egzemplarzy z interesującą historią. Cały projekt realizowany jest czwarty rok, jego zwieńczeniem są doroczne kalendarze ścienne, natomiast wszystkie dotychczasowe sesje znajdziecie pod tym linkiem. Swoje kandydatury pojazdów do opisania możecie przesyłać na adres [email protected], a tymczasem przechodzimy do naszego dzisiejszego bohatera.

Ta historia zaczęła się w 2001 roku, a więc już blisko ćwierć wieku temu. Piotr Woźniak, kierowca z Wolicy w województwie świętokrzyskim, zakończył wówczas pracę w firmie Eko-Trans z Buska-Zdroju, gdzie prowadził Volvo F12 360 z niską kabiną sypialną. Jednocześnie przeniósł się do nowego pracodawcy, Grupy Polskie Składy Budowlane z Wełcza, gdzie już wkrótce miał obsadzić fabrycznie nowy zestaw. Z myślą o krajowym transporcie materiałów budowlanych firma zamówiła bowiem DAF-a 95XF z naczepą marki Wielton.

Odbiór zestawu odbył się w Wieluniu, gdzie DAF-a dostarczył tamtejszy, nieistniejący już dealer Promech, a naczepa wyjechała wprost z zakładu produkcyjnego firmy Wielton. Takie zestawienie było zupełnie nieprzypadkowe, odnosząc się do historycznej ciekawostki jeszcze z z drugiej połowy lat 90-tych. Otóż założyciele Wieltonu zaczynali swój biznes między innymi od produkcji gwoździ do palet, przedłużania naczep sprzed zmiany przepisów, a także właśnie sprzedawania nowych DAF-ów. Dlatego ówczesny Promech oraz Wielton były ze sobą blisko powiązane.

Co nowa ciężarówka mogła zaoferować swojemu kierowcy? Na drzwiach widniało oznaczenie 430-konnego silnika Euro 3, czyli nieco mocniejszej jednostki z ówczesnej oferty, podczas gdy przez tunel przechodził drążek manualnego ZF-a, dysponującego aż 16 biegami. Kabina była podwyższonym wariantem typu Space Cab, a wśród dodatkowych udogodnień miała klimatyzację, elektryczny szyberdach, dwa łóżka i dwa pneumatyczne fotele. Ponadto pracę miał uławiać system centralnego smarowania. Jak na ówczesną „krajówkę” to naprawdę komfortowy i mocny sprzęt, a przy tym wyraźny krok do przodu względem wspomnianego F12.

Przez pierwsze lata biały DAF jeździł głównie na trasach do Poznania. Z tego okresu zachowały się nawet takie pamiątki, jak zlecenie przeglądu technicznego po pierwszych 100 tys. kilometrów, w podpoznańskim warsztacie Euro Truck Service. Usługa ta miała miejsce na początku 2003 roku, a poza wymianą olejów poproszono też o sprawdzenie ciężko pracującego pedału gazu. W kolejnych latach trasy nieco zmieniły swój kierunek, prowadząc głównie na Dolny Śląsk lub ewentualnie do Zielonej Góry oraz Żar. Nadal był to więc tylko transport krajowy, a średnie przebiegi wynosiły znacznie poniżej 100 tys. kilometrów rocznie.

Powyższy stan utrzymał się aż do 2021 roku, gdy DAF skończył rocznikowe 20 lat. Firma zaczęła wtedy myśleć o sprzedaży ciężarówki, a na jej zakup zdecydował się sam… Piotr Woźniak. Przez dwie dekady pozostawał on bowiem jedynym kierowcą tego ciągnika, poznał go dosłownie od podszewki i wyrobił przy tym ogromnym sentyment. Żeby jednak było ciekawiej, Piotr postanowił kontynuować pracę w PSB, natomiast prowadzenie DAF-a przejął jego syn, zakładając w tym celu własną działalność gospodarczą. I tak za kierownicą 20-letniego wówczas XF-a zasiadł 22-letni Bartosz Woźniak, świeżo upieczony właściciel firmy WB-Trans.

Bartosz również wdrożył się w transport materiałów budowlanych, wykonując głównie trasy między województwem świętokrzyskim, śląskim i dolnośląskim. W DAF-ie zadbał o polerkę kabiny, nadal mającej oryginalny lakier, a także postanowił wyróżnić ciągnik czerwonym oklejeniem. To ostatnie nadal okazało się być dostępne z oznaczeniami „95XF”. W międzyczasie wnętrze zostało doposażone w fabryczną lodówkę oraz telewizor, a największa zmiana pojawiła się na początku bieżącego roku. Wtedy DAF otrzymał nową naczepę, z dopasowanymi kolorystycznie kurtynami i czerwoną ramą. Już po raz drugi w jego 23-letniej karierze okazała się to „Wieltonka”.

Praca tylko na trasach krajowych, w tym dwie dekady na potrzeby własne dużego przedsiębiorstwa, skutkowała raczej umiarkowanym przebiegiem. W chwili obecnej Bartosz może odczytać z licznika niecałe 1,6 miliona kilometrów. Dla „euro trójki” to nic wielkiego, nawet w wymagającym tonażowo transporcie materiałów budowlanych. Na przestrzeni lat wymiany wymagał intercooler, pękła obudowa skrzyni biegów, a także przerdzewiał oryginalny, stalowy zbiornik paliwa, wymagając wymiany na odpowiednik z aluminium. Mniejsza korozja pojawiła się w miejscach zupełnie standardowych dla tego modelu: na przednim zderzaku, w dolnej części otworu drzwiowego oraz na górnych rynienkach kabiny.

Wśród planów na najbliższą przyszłość jest wymiana sprzęgła. To obecne co prawda nie sprawia jeszcze problemów, ale zdążyło już przepracować 900 tys. kilometrów, więc lepiej zrobić to zapobiegawczo. Poza tym pojawił się pomysł założenia osłon międzyosiowych, dosyć rzadko spotykanych w modelu 95XF. Długoterminowy plan jest natomiast taki, by trzymać tę ciężarówkę dożywotnio, nigdy nikomu jej nie sprzedając. W końcu biały DAF stał się przez lata naprawdę sporą częścią rodzinnej historii, a sam fakt prowadzenia przez Bartosza pojazdu zapamiętanego z najwcześniejszego dzieciństwa jest czymś dosłownie wyjątkowym.

Pełna sesja zdjęciowa (39 fotografii):

 wie