Ciężarówki i transport w Somalilandzie, z punktu widzenia polskiego kierowcy (I)

Autorem tego tekstu jest Sławomir Wróbel, zawodowo kierowca ciężarówki z wieloletnim doświadczeniem, a prywatnie entuzjasta dalekich podróży i autor instagramowej strony @transportowy_swiat. To właśnie dzięki jego relacjom mogliśmy zobaczyć jak odbywa się transport i jak wyglądają ciężarówki na drogach Korei PółnocnejPakistanuIrakuKamerunuSomaliiSudanu PołudniowegoDemokratycznej Republiki KongaNigeriiSierra Leone, Liberii oraz Afganistanu. Dzisiaj natomiast Sławomir zabierze nas do Somalilandu, islamskiej republiki uznawanej przez ledwie jedno państwo na świecie.

Z uwagi na dużą ilość zdjęć, tekst musiał zostać podzielony na dwie części. Poniżej znajduje się część pierwsza, z wyjaśnieniem specyfiki tego kraju oraz opisem infrastruktury drogowej. Część druga, prezentująca przejścia graniczne oraz ciężarówki, dostępna jest pod tym linkiem.

Mapa Somalilandu oraz położenie na globie:

Aotearoa, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons
Flappiefh with some additional modifications by Offnfopt, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Republika Somaliland – kraj, który powstał w wyniku jednostronnej secesji od Somalii w 1991 roku, po obaleniu dyktatora Mohammeda Siada Barre i wybuchu wojny domowej. Oficjalnie Somaliland nie istnieje i to pomimo posiadania wszystkich atrybutów państwowości, z demokratycznie wybieranym prezydentem oraz dwuizbowym parlamentem, z własną armią oraz policją, z hymnem, godłem i własną walutą (szyling Somalilandzki). Kraj ten posiada nawet swoje przedstawicielstwa dyplomatyczne w Londynie, Waszyngtonie, Tajpej, Dżibuti oraz Addis Abebie, jednak nie mogą one być nazywane ambasadami, ponieważ Somaliland nie jest uznawany za odrębne państwo na arenie międzynarodowej, lecz traktuje się go jako integralną część Somalii. Wyjątkiem tutaj jest Etiopia, która w styczniu 2024 roku, w zamian za dzierżawę 20 kilometrów wybrzeża oraz dostępu do portu w Berberze, wyraziła gotowość do uznania podmiotowości państwa Somaliland. Zawiła historia tego miejsca sprawiła, że zapragnąłem tam pojechać. Teoretycznie przebywałem na terytorium Somalii bez wiedzy i zgody rządu tego kraju, w praktyce jednak, w sposób zupełnie zgodny z prawem, przekroczyłem granicę Dżibuti i Somalilandu z wbitą wcześniej wizą w paszporcie. Dodam, że była to wiza o numerze 01, czyli miałem przyjemność bycia pierwszym obcokrajowcem, który otrzymał możliwość wjazdu do tego niezwykłego państwa w 2024 roku.

Infrastruktura drogowa Somalilandu to temat rozległy i zależny od regionu kraju. Bardzo dużym impulsem do rozwoju tej gałęzi była rozbudowa portu w Berberze, którego operatorem od 2017 roku jest DP World z Dubaju, i który ma być główną bramą na świat śródlądowej Etiopii. Z tego właśnie powodu rząd z Addis Abbeby inwestuje w tzw. Korytarz Berbera, czyli rozbudowę starych lub budowę nowych dróg prowadzących z tego portu do granicy z Etiopią, na trasie Berbera-Hargeisa-Wajaale. Efekt tego jest naprawdę zdumiewający – nawierzchnia jest niemal idealna, w niektórych miejscach pojawiają się dziury lub nierówności, ale jest ich naprawdę niewiele, do tego występują mosty czy wiadukty bardzo dobrej jakości! W ramach tego korytarza realizowana jest również budowa obwodnicy stolicy kraju, Hargeisy. Jest ona niemal na ukończeniu, większość odcinków jest już dostępna dla ruchu, więc już teraz prawie cały ruch tranzytowy został wyprowadzony z miasta. Ja miałem przyjemność pokonać całą długość tej drogi i to dwukrotnie, więc miałem czas, aby przyjrzeć się dokładnie jak wygląda najnowocześniejsza szosa w kraju. Na całej jej długości wymalowane są znaki poziome, co nie jest takie oczywiste w Afryce. Bardzo dobre jest również oznakowanie pionowe, które jeszcze nie jest zniszczone. Pytanie kto będzie odpowiedzialny i kto będzie ponosił koszty konserwacji tej drogi, bo takie niewątpliwie będą, szczególnie biorąc pod uwagę styl jazdy miejscowych kierowców. Obecne na tej trasie są również elementy podnoszące bezpieczeństwo podróżnych, z których wyszczególnić mogę bariery energochłonne czy poprzeczne pasy ostrzegawcze występujące na przykład przy dojeździe do ronda. Podsumowując, jakość tej drogi jest więcej niż zadowalająca i zdecydowanie nie powstydziłby się jej żaden kraj Europy.

Pozostałe drogi w Somalilandzie nie wyglądają niestety tak jak trasa Berbera-Wajaale. Całość infrastruktury liczy sobie, według danych z 2012 roku, 8795 kilometrów z czego jedynie 770 km było utwardzonych (cząstkowe dane z 2018 roku mówią już o 1010 km dróg utwardzonych, co jest znacznym wzrostem). Cała reszta to szosy żwirowe albo gruntowe. Największe ośrodki miejskie w kraju, czyli miasto Boorama na zachodzie, stolica Hargeisa, portowa Berbera, Burco w środkowej części Somalilandu, oraz Laas Caanood na wschodzie, łączy utwardzona, a nawet asfaltowa droga. Większość tych tras zbudowana została jeszcze w latach 70-tych XX wieku, czyli w czasach unii z Somalią, ale remonty zaczęto przeprowadzać dopiero w ciągu ostatniej dekady. Jako nieuznawany kraj na arenie międzynarodowej, Somaliland nie ma dostępu do pożyczek czy innych oficjalnych instrumentów finansowych, więc w 2014 roku zastosowano nowatorską, w skali świata, metodę finansowania modernizacji dróg. Był to tzw. „crowfunding”, czyli po prostu społeczna zbiórka pieniędzy, na którą jako pierwszy wpłaty dokonał ówczesny prezydent kraju Ahmed M. Mahamoud Silanyo w wysokości 6 tysięcy dolarów. Łącznie zebrano 7 milionów USD co pozwoliło na budowę niemal od podstaw trasy do Erigavo (lub po somalijsku Ceerigaabo) o długości 280 kilometrów! Remonty na większą skalę zostały umożliwione między innymi dzięki powstaniu Funduszu Rozwoju Somalilandu (SDF), który dotują rządy Wielkiej Brytanii, Danii, Niderlandów oraz Norwegii. Fundusz ten sfinansował między innymi remont kilku odcinków drogi łączącej Berberę z Burco, o łącznej długości 62 kilometrów (ze 132 km ogółem), w tym renowację czterech mostów, co kosztowało około 8 milionów dolarów, a inwestycję zakończono w 2023 roku. Szukając w internecie informacji na ten temat trafiłem na bardzo ciekawe wyliczenia Ministerstwa Transportu i Rozwoju Dróg Somalilandu, które mówią, że konserwacja tej trasy między innymi skróci czas podróży o 21%, zwiększy handel z Etiopią oraz Puntlandem (jeden ze stanów Somalii) aż o 11 milionów USD oraz przyciągnie 50 tysięcy dodatkowych użytkowników drogi w ciągu roku, choć w tym przypadku wydaję mi się to trochę przesadzone. Mimo że szosa ta nie wygląda jak ta opisywana przeze mnie wcześniej, to i tak jest w naprawdę niezłym stanie. Jednak brakuje tam oznakowania poziomego i w wielu miejscach również pionowego. Droga przechodzi też przez pasmo górskie Golis, którego szczyty osiągają wysokość ponad 1700 m.n.p.m.. Bardzo ciekawiło mnie jak ten odcinek wygląda i musze przyznać szczerze, że było nie najgorzej. Wprawdzie jest tam bardzo dużo dziur, szczególnie na ostrych zakrętach, brakuje również wielu barier energochłonnych, które widać było, że kiedyś istniały, ale najwyraźniej po wcześniejszych wypadkach nie odnowiono ich. Byłem pozytywnie zaskoczony, że w trudnych warunkach górskich, w tym niezamożnym kraju, istnieje niezła w gruncie rzeczy przeprawa na takiej wysokości. Innym przykładem drogi, która doczekała się remontu, jest trasa z miasta Boorama do miejscowości Kalabaydh, niedaleko przejścia granicznego we wspomnianym już wcześniej Wajaale. Choć w tym przypadku była to raczej modernizacja, ponieważ ograniczono się jedynie do poszerzenia jezdni po obu jej stronach, a po środku zostawiono starą nawierzchnię, która nie była w złym stanie, więc rozumiem to działanie. Jedynym moim zarzutem może być niepostawienie nowych znaków drogowych oraz nieodnowienie oznaczenia poziomego.

Już w tej chwili mnóstwo zaangażowania i pieniędzy zostało wykorzystane do rozwoju infrastruktury drogowej w Somalilandzie, jednak to wciąż za mało. Idealnym na to przykładem jest najbardziej na zachód wysunięty region Awdal, gdzie drogi w zasadzie nie istnieją, a na pewno nie tak jak my je sobie wyobrażamy. Jest to o tyle zaskakujące, że to właśnie tutaj przebiega granica z Dżibuti, to właśnie przez ten region trzeba przejechać, aby dostać się w jakiekolwiek inne miejsce w kraju, wjeżdżając od strony zachodniej. Przed wyjazdem do Somalilandu, jeszcze będąc w domu, bardzo dokładnie przestudiowałem mapę drogową tego państwa i wyraźnie zaznaczona jest tam trasa prowadząca z jedynego oficjalnego przejścia granicznego z Dżibuti, w miejscowości Lawyacado, do miasta Boorama. Te dwa miejsca dzieli 350 kilometrów, których przejechanie zajęło nam 13 godzin, jadąc oczywiście samochodami osobowymi. Nie wiem czym kierował się geodeta nanosząc tę drogę na mapy, ale przez ponad 340 km nie było nie tylko asfaltu, ale nie było niczego co by choć trochę przypominało szosę dla pojazdów. Brak chociażby wyznaczonego pasa drogowego, każdy jedzie dosłownie jak chce, którędy chce, siłą rzeczy nie ma również znaków drogowych czy drogowskazów, nie ma nawet naturalnych punktów orientacyjnych, dzięki którym można by określić swoją pozycję. Jeżeli wydarzyłby się wypadek lub po prostu awaria samochodu, to nie ma co liczyć na jakąkolwiek pomoc, poza ewentualnymi kierowcami innych pojazdów. W większości teren nie jest nawet wyrównany, często jedzie się po najzwyklejszym piachu, albo po sporych głazach, przez rzeki lub jej wyschnięte koryta. Teren często się zmienia i można trafić dosłownie na pastwisko wielbłądów, pełne jakichś krzaków i pytanie, kto tu zabłądził? Co najgorsze trasę tą codziennie pokonują kierowcy ciężarówek, których szczerze podziwiam. Piszę to mając 15 lat doświadczenia za kierownicą „dużego”, sam z wieloma przeciwnościami na drodze się zmagałem, ale jest to niczym w porównaniu do pracy kierowców z regionu Awdal. Chcę to wyraźnie podkreślić, iż jest to główna „droga” prowadząca od granicy z Dżibuti, do stolicy kraju Hargeisy! Nie uświadczymy tutaj żadnych zestawów, moim zdaniem nie miałyby tu żadnej racji bytu, przez wzgląd na zbyt wymagającą nawierzchnię. Jedyne zatem ciężarówki jakie spotkamy, to solówki z dużym lub bardzo dużym prześwitem, a często również z napędem na dwie osie. Jestem pewny, że o wiele więcej tras w tym kraju tak wygląda, jednak ja nie zobaczyłem całego Somalilandu, dlatego skupiam się na tym jednym miejscu.

Wszystkie te szosy są płatne w formie podatku drogowego. Chcąc poruszać się samochodem osobowym, trzeba uiścić opłatę w wysokości 170 000 szylingów somalilandzkich (około 100 złotych) za pół roku, a dla ciężarówek to koszt 850 000 szylingów (około 400 zł), również za pół roku. Po zapłacie otrzymuje się naklejkę potwierdzającą, którą trzeba umieścić na przedniej szybie samochodu. Jak już jesteśmy przy kosztach to wspomnę, iż ceny paliw w tym kraju są bardzo zbliżone do siebie i oscylują w granicach od 8 000 do 8 500 szylingów, co po przeliczeniu na złotówki, daje nam kwotę od około 3,72 do około 3,95 za litr, zarówno benzyny jak i oleju napędowego. Po raz kolejny muszę również zaznaczyć, że dla nas taka cena brzmi jak marzenie, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że gdyby Somaliland był uznawany na arenie międzynarodowej, to byłby czwartym najbiedniejszym krajem świata według PKB. Dla dużej części społeczeństwa jest to więc bardzo, bardzo duża cena. Oferta stacji benzynowych nie ogranicza się jedynie do paliw, ale również do bogatej, jak na standardy afrykańskie, oferty gastronomicznej, szczególnie na opisywanej wcześniej wyremontowanej trasie z Berbery do Hargeisy. Wprawdzie rzadko można spotkać restauracje w takim miejscu, ale za to jest spory wybór mrożonego jedzenia, jak na przykład mrożone ryby czy warzywa, a nawet frytki, by następnie przygotować je samemu. Jest możliwość kupienia świeżego pieczywa, dla mnie wątpliwej jakości, ale jak ktoś jest głodny to na pewno się nie otruje, do tego można wziąć masło znanego europejskiego producenta, a nawet sery! Oprócz tego standardowo słone lub słodkie przekąski, zimne napoje oraz kawę z prawdziwego ekspresu, co jest bardzo rzadkie w Afryce, gdzie nie ma kultury picia tego napoju, preferuje się tam herbatę. Choć tutaj muszę zaznaczyć, iż tylko na jednej stacji była taka możliwość, a i cena mocno zaporowa dla przeciętnego obywatela, ponieważ wynosiła ona około 10 złotych za jeden kubek kawy. Nie wykluczam, że była to cena specjalna dla obcokrajowców. Nie wiem ile zarabia przeciętny kierowca ciężarówki, ale raczej nie może on sobie pozwolić na taki rarytas. Na tej samej stacji, na wylocie z Berbery, można było nawet kupić bardzo dobrej jakości lody, które u nas szumnie nazywa się rzemieślniczymi. Było to dla mnie totalne novum na tym kontynencie! Niestety poza głównymi trasami oraz dużymi ośrodkami miejskimi, oferty stacji benzynowych są o wiele skromniejsze i w wielu miejscach ograniczają się jedynie do możliwości zatankowania pojazdu. Sami kierowcy samochodów ciężarowych raczej wybierają inne miejsca spędzania pauzy i jest to spowodowane po prostu upałami. Szuka się miejsc gdzie można stanąć w cieniu, na przykład pod drzewami. Podróżując po Somalilandzie trzeba bardzo uważać na dziką zwierzynę jak małpy czy wielbłądy, których w tym kraju żyje, według szacunków, nawet 12 milionów sztuk, czyli prawie 3-krotnie więcej niż ludzi! Na drogę wtargnąć może również zwierzyna hodowlana jak kozy czy bydło, których pilnuje na przykład jedno dziecko, a właściwie mały chłopczyk. Wątpliwe jest, aby sam sobie mógł poradzić ze stadem składającym się z kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu sztuk tych zwierząt. Z poczucia obowiązku muszę wspomnieć również o policyjnych punktach kontrolnych rozsianych po całym kraju, ale jest to standard w całej Afryce, więc nie będę rozwijał tematu. 

Stacje benzynowe w regionie Awdal oraz „kawiarnia” przy trasie:

Stacje benzynowe przy głównej trasie Hargeisa-Berbera:

Pauza w cieniu drzew:

Wielbłądy na drodze, są bardzo dużym zagrożeniem:

Cześć druga: tutaj