Prawo

W poniedziałek i wtorek na A4 oraz S8 działały najróżniejsze służby, od ITD, poprzez policję i straż graniczną, aż po żandarmerię wojskową.

Obaj kierowcy kierowali w stanie nietrzeźwości, a więc popełnili przestępstwo i mogą spotkać się nawet z karą pozbawienia wolności.

Po zsumowaniu czasu jazdy zarejestrowanego na obu kartach kierowcy ustalono, że czas jazdy dziennej kierowcy wyniósł około 17 godzin.

36-latek miał w organizmie ponad 4 promile alkoholu. W ręce mundurowych wpadł dzięki szybkiej reakcji przypadkowego świadka.

Szczęśliwie kierowca Renault Premium nawet jechać do szpitala, jako że jedyne obrażenia ograniczyły się u niego do siniaków i zadrapań.

Przez niemal dobę uszkodzony Freightliner oraz jego naczepa pilnowane były przez polskich policjantów i oczywiście żandarmerię wojskową.

Nie od dziś wiadomo, że sprawcowane Mercedesy Sprintery lubią zardzewieć. Ten egzemplarz miał jednak naprawdę szczególny problem z rdzą.

Policja znalazła kierowcę czarnej ciężarówki, zatrzymała mu prawo jazdy, a także przekazała sprawę do sądu, z groźbą 5-tysięcznej kary.

Od początku maja norweska służba celna zatrzymała już dwa polskie transporty pełne alkoholu. Choć dokumenty wskazywały coś innego.

Sprawdzano m.in. trzeźwość kierujących, stan techniczny pojazdów, dokumentację dotyczącą ładunków i spełnianie norm czasu pracy.

Kierowca dwa pasy rozciągnął nad wrakami samochodów, dodatkowe trzy ulokował nad załadowaną wywrotką i ruszył tak w trasę.

W jednym z pojazdów przegląd po prostu się skończył, zaś w przypadku dwóch pozostałych dopiero co zatrzymano dowody rejestracyjne.

Kiedy ciężarówka znalazła się na warsztatowym placu, kobieta ustąpiła miejsca mechanikowi, samemu zajmując miejsce pasażera.

Bułgar postanowił zrobić pauzę na poboczu autostrady A6. Pech chciał, że w pewnym momencie nadjechał Czech, który akurat zasnął.

O ile nikt nie pomylił się z obliczeniami, kierowca ten musiał kierować po średnio 17 godzin dziennie, dzień w dzień, bez żadnych dni wolnych.

Jadący DAF-em CF postanowił w ostatniej chwili zawrócić, chcąc ominąć protest poprzez cofnięcie się do najbliższego zjazdu, jadąc pod prąd.

Czarna ciężarówka rodem z Polski przewoziła na naczepie podłużne elementy wykonane ze stali, a także ważący aż 15 ton, potężny cylinder.

Czeskie mandaty za wykroczenia w ruchu drogowym nie należą do tanich, natomiast ich odbiorcami aż w 15 proc. są obcokrajowcy.

Taki 3,5-tonowy furgon z pijanym kierowcą, jadący do prąd, to śmiertelne zagrożenie. Dobrze więc, że trafił on wprost na radiowóz ITD.

Wszystko odbyło się przy okazji jednego procesu, ciągnącego się od kilku lat i dotyczącego kierowców jeżdżących dla Andreassons Åkeri.

Na szczęście kierowcy, na których trafił zdesperowany oraz pijany nastolatek, wykazali się zimną krwią, ratując tym samym i siebie, i jego.

Niemieccy policjanci po prostu zamknęli drogę, przyglądając się wszystkim pojazdom i wybierając te, która zostaną dokładnie sprawdzone.

Kierowca zignorował aż trzy znaki mówiące same za siebie, a do tego nie przestraszył się wąsko rozstawionych, betonowych barier.

Można poczuć się jak mieszkaniec bogatego kraju, oferującego atrakcyjne stawki transportowe oraz szansę rozwoju na krajowym rynku.

Niemiec zatrzymali ciężarówkę, której przyczepa jechała w naprawdę solidnym pochyleniu, tak, że błotnik dosłownie dotykał ziemi.

Fekalia trafiły na bezpośrednio na ulicę, a także zaczęły spływać do studzienek kanalizacyjnych, a do tego cysterna zablokowała skrzyżowanie.