Lód spadający z naczep oraz łańcuchy w trzech częściach – zima a wyposażenie

Niemiecki radiowóz po poniedziałkowym poślizgu na trasie B68

Na europejskich drogach trwa atak zimy. Widać to także w komunikatach podsumowujących kolizje oraz kontrole, co od razu prowadzi nas do przypomnienia dwóch istotnych tematów.

Jednym z problemów powracających jak bumerang jak kwestia doboru odpowiednich łańcuchów. Tutaj szczególnie istotne są doniesienia z Norwegii, jako z kraju o najbardziej rygorystycznych zasadach. Tamtejsze przepisy wymagają nie tylko siedmiu łańcuchów na zestaw, ale też określają, że budowa łańcucha musi zapewniać stały kontakt z nawierzchnią. Jedynym wyjątkiem od tej zasady są systemy typu OnSpot, czyli obracające się łańcuchy, dosłownie podrzucane pod koła (prezentowane między innymi w tym artykule). Norwegowie uznają taki system za pełnoprawne zastępstwo dla łańcuchów na całej osi napędowej z bliźniaczym ogumieniem. Oficjalne wyjaśnienie w języku angielskim znajdziecie na stronie Statens Vegvesen, pod tym linkiem.

System OnSpot:

Z takimi łańcuchami lepiej do Norwegii nie jechać:

Na co natomiast norweskie normy nie pozwalają, to łańcuchy trzyczęściowe, przypinane do kół pasami i zapewniające dzięki temu bardzo łatwy montaż. Warunek ze stałym dotykaniem jezdni uznaje się przy tym za niespełniony i ciężarówka korzystająca z takich łańcuchów może otrzymać zakaz dalszej jazdy. Przykładem może być polski zestaw z powyższych zdjęć, dopiero co opublikowanych przez norweską inspekcję Statens Vegvesen. Pojazd ten utknął na lokalnej drodze nr 6498, na wysokości Trondheim, a gdy już przywrócono go na jezdnię kierowcy nakazano zmianę łańcuchów na pełnowymiarowe. 

Są też pierwsze informacje o problemach z lodem i śniegiem zbierającym się na ciężarówkach. Tutaj przykładem jest sytuacja, do której doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek, na niemieckiej autostradzie A4 między Zgorzelcem a Dreznem. Policja wszczęła tam postępowanie wobec polskiego kierowcy ciężarówki, po tym jak płat lodu spadł z naczepy ciągniętej przez jego MAN-a. Obiekt uderzył przy tym w przednią szybę samochodu marki Skoda, wywołując straty wstępnie oszacowane na 750 euro. Sądząc po wcześniejszych doniesieniach na ten temat, kierowca może spodziewać się kary w wysokości do 120 euro.

W tym temacie trzeba pamiętać, że oczyszczenie dachu jest obowiązkiem kierowcy, ale też nie można wymagać, by kierowca wchodził w sposób niezabezpieczony na naczepę, na przykład po drabinie. Jest to bowiem “praca na wysokości”, oficjalnie wymagająca przeszkolenia, zabezpieczeń i stosownej polisy. Poza tym jest to zwyczajnie niebezpieczne i może skutkować poważnymi urazami. A że ramp lub dmuchaw przybywa niestety przy drogach bardzo wolno, jednym z nielicznych rozwiązań mogą okazać się specjalne rękawy podnoszące plandeki lub ewentualnie narzędzia ręczne z kilkumetrowymi wysięgnikami. Przykłady takich narzędzi – kupnych lub wykonanych przez jednego z kierowców – pokazywałem między innymi tutaj lub tutaj. Za to rękawy – na przykładzie naczepy oraz tandemu – zobaczycie tutaj oraz tutaj.

Dmuchawa przy A1 w Polsce (MOP Woźniki Zachód), słynąca z zaskakującego oznakowania (opisywanego tutaj):

Rękaw marki RSA wewnątrz przyczepy marki Fliegl:

Przykładowe narzędzia ręczne: