Nowa kara dla kierowcy, który przepchnął aktywistę – sąd odrzucił część zarzutów

Powyżej: nagranie, w oparciu o które ukarano kierowcę

W lipcu bieżącego roku głośno było o zdarzeniu z niemieckiego miasta Stralsund, gdzie kierowca ciężarówki zepchnął z jezdni społeczno-ekologicznego aktywistę, przyklejającego się do jezdni. Trzy miesiące później, w październiku, pojawiły się też doniesienia o nałożeniu kary na tego kierowcę, w postaci 12-miesięcznego zakazu prowadzenia oraz grzywny równoważnej z 3-miesięcznym wynagrodzeniem. Dzisiaj możemy natomiast poznać efekt odwołania, które adwokat kierowcy złożył w sądzie ze Stralsund.

Ta pierwsza kara została nałożona w ramach przyspieszonej procedury karnej, pod zarzutem naruszenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, stosowania wymuszenia oraz narażenia na uszkodzenia ciała. Za to w czasie postępowania odwoławczego sąd odrzucił część zarzutów, stawiając całą sprawę w mniej poważnym świetle. Stwierdził między innymi, że nie ma dowodów na zamierzone przez kierowcę ranienienie aktywisty. Uznał też, że kierowca mógł nie widzieć aktywisty w lusterku nad przednią szybą. Skoro zaś nie dało się tego jednoznacznie zweryfikować, sąd uznał, że prawo powinno zadziałać na korzyść oskarżonego i wyrok należy znacznie zmniejszyć. 

Zamiast 12-miesięcznego zakazu prowadzenia, 41-letni Tobias H. otrzymał zakaz 4-miesięczny. Co więcej, na jego poczet zaliczono okres zatrzymania uprawnień od momentu zdarzenia, więc kierowca już teraz może rozpocząć starania o odzyskanie prawa jazdy. Jeśli natomiast chodzi o grzywnę, to zamiast równowartości 3-miesięcznego wynagrodzenia zmniejszono ją do wysokości wypłaty z 1 miesiąca. W tym konkretnym przypadku ma to oznaczać zejście z poziomu 5400 do 1800 euro.

To ograniczenie zarzutów oraz zmniejszenie kary zapewne spotka się z poparciem w niemieckiej branży transportowej, a i poza nią. Gdy bowiem wyznaczono pierwszą karę, sprawa wzbudziła w Niemczech wprost ogromne oburzenie. Zorganizowano wręcz internetową zbiórkę na rzecz kierowcy, organizując w ten sposób pięciocyfrową kwotę. Miała ona mu zapewnić wsparcie na okres rocznego wykluczenia z zawodu.

Przypomnę, że lipcowy protest został zorganizowany przez grupę „Letzte Generation”, mającą za sobą wiele głośnych akcji i specjalizującą się zwłaszcza w przyklejaniu do jezdni, by w ten sposób przyciągnąć uwagę do ekologicznych postulatów. W tym konkretnym przypadku akcja była prowadzona na głównej ulicy miasta Stralsund, na północnym wschodzie Niemiec, a postulaty dotyczyły przekazania decyzyjności w zakresie źródeł pozyskiwania energii „sprawiedliwym radom społecznym, uwzględniającym reprezentantów różnych grup wiekowych, płci, poziomów wykształcenia oraz pochodzeń etnicznych”.

Jednym z pierwszym pojazdów zablokowanych przez tę akcję był Mercedes-Benz Atego w dalekobieżnej wersji. To właśnie nim poruszał się ukarany, 41-letni kierowca. Jeśli natomiast chodzi o policję, to udało się jej usunąć blokadę dopiero po półtorej godziny oczekiwania. Tak długi czas reakcji jest w przypadku niemieckich protestów normą, co wynika ze stosowania przez funkcjonariuszy jak najmniej inwazyjnych metod odklejania od jezdni.