Kontrole ciężarówek z Ukrainy: emulator, przerzuty, delegowanie i śmietana bez ATP

W miniony piątek oraz poniedziałek, 19 oraz 22 kwietnia, ITD zatrzymało całą serię ukraińskich ciężarówek, które poważnie łamały polskie przepisy. Poniżej znajdziecie więc omówienie pięciu różnych przypadków, stwierdzonych w rozmaitych regionach kraju.

Zacznę od przypomnienia, że ukraińsko-unijna umowa transportowa nie pozwala firmom z Ukrainy na swobodne wykonywanie przerzutów między krajami Unii Europejskiej. Mimo to 22 kwietnia inspektorzy zatrzymali Renault Gamy T z kurtynową naczepą, którym ukraiński przewoźnik wykonywał właśnie taki przerzut, nie dysponując przy tym żadnym dodatkowym zezwoleniem. W momencie kontroli pojazd znajdował się na A2 przed Poznaniem, a jego ładunek miał dotrzeć z Polski do Estonii.

Również na przerzutach jechało Volvo FH z naczepą-cysterną, zatrzymane na S7 pod Mławą. Zestaw ten wykonywał transport ze Szwecji do Polski, a dodatkowym problemem okazała się w nim charakterystyka wspomnianej cysterny. Pojazd ten był bowiem naczepą do przewozu ładunków niebezpiecznych, zgodną z zasadami ADR, ale za to pozbawioną spożywczego certyfikatu ATP. Tymczasem wewnątrz zbiornika znajdowała się śmietana, czyli łatwo psujący się towar spożywczy.

Kolejny przypadek pochodzi z trasy S8 pod Białymstokiem. 19 kwietnia zatrzymano tam ukraiński zestaw przewożący 21 ton mrożonej ryby między Estonią a Ukrainą. Na coś takiego umowa z Unią Europejską jak najbardziej pozwala, ale za to nie brakowało innych problemów. Przede wszystkim ciągnik wyposażony był w tak zwany „wyłącznik tachografu”, co potwierdzono w autoryzowanym serwisie. W naczepie stwierdzono też wyeksploatowane tarcze hamulcowe na dwóch osiach i uszkodzenie jednej opony.

Teraz przechodzimy do kontroli z trasy S7 między Elblągiem a Ostródą, z 22 kwietnia. Tam ITD zwróciło uwagę na DAF-a XF z Ukrainy, który wyróżniał się silnym okopceniem przy rurze wydechowej. Dlatego inspektorzy sięgnęli po komputer diagnostyczny Jaltest, znajdujący się na wyposażeniu najnowszych radiowozów. Pozwolił on zweryfikować pracę systemu oczyszczania spalin i wykrył emulator AdBlue, mający na celu ukrycie niesprawnego wtrysku.

Ostatnia sprawa, znowu z 22 kwietnia, dotyczyła Iveco EuroCargo zatrzymanego na drodze krajowej nr 10 pod Piłą. Z racji wykonywania ukraińsko-polskiej trasy, od kierowcy tej solówki zażądano dokumentu potwierdzające delegowanie do Polski, w systemie Państwowej Inspekcji Pracy. Jest to nowy wymóg, obowiązujący od sierpnia ubiegłego roku, by umożliwiać nadzór nad warunkami pracy w zagranicznych firmach jeżdżących do Polski. Ukraiński kierowca takiego dokumentu nie posiadał, po prostu nie będąc zgłoszonym do PIP.

Następstwa? Nielegalne wykonywanie przerzutów, bez dodatkowego zezwolenia, to wszczęcie postępowania administracyjnego z karą na 12 tys. złotych. Przewóz żywności cysterną przez spożywczego certyfikatu ATP to wydatek 3 tys. złotych, a ponadto ITD wbiło stosowną informację do listu przewozowego, by odbiorca towaru wiedział o niewłaściwych warunkach transportu. Korzystanie z wyłącznika tachografu to kara na 12 tys. złotych plus koszty kontroli w serwisie oraz koszt usunięcia nielegalnych modyfikacji. Za emulator AdBlue naliczono 2 tys. złotych, a także zatrzymano dowód rejestracyjny, natychmiast zakazując dalszej jazdy. Brak zgłoszonej delegacji kierowcy to jak na razie kara na 6 tys. złotych. Podałem „jak na razie”, gdyż za nieco ponad dwa miesiące przepisy ulegną dodatkowemu zaostrzeniu, łącząc delegowanie z systemem SENT i wprowadzając jeszcze wyższe kwoty (wyjaśnienie tutaj).

Źródła informacji: komunikaty WITD Radom (tutaj), WITD Białystok (tutaj), WITD Olsztyn (tutaj) oraz WITD Poznań (tutaj oraz tutaj)