Kronika kryminalno-wypadkowa

Pewien koń miał naprawdę mnóstwo szczęścia, że wpadł do kanału akurat w momencie, gdy w pobliżu znajdował się pomocny kierowca.

Między majem a początkiem sierpnia udało im się ukraść ponad 700 litrów oleju napędowego oraz sprzęt z trzech ciężarówek.

Przez masowy wyciek kwasu doszło do stawienia przewodów pneumatycznych, układu hamulcowego oraz mocowań ładowni do ramy.

Jak stwierdził, o poszukiwaniach jego osoby dowiedział się radia, wcześniej nie zdając sobie sprawy, że śmiertelnie potrącił człowieka.

Kierujący usiłował nie zastosować się do poleceń kontrolerów, nakazujących opuszczenie drogi i zjazd do bezpiecznego miejsca postoju.

Obywatel Macedonii, mający prawo jazdy jedynie kategorii C, przy pomocy bardzo cienkiej i odpowiednio dopasowanej folii "zyskał" C+E.

Zwłoki pieszego znaleziono przed szóstą rano, obrażenia wskazywały bezpośrednio na potrącenie, a wokół leżały fragmenty Iveco Stralis.

Holenderski zestaw nie miał ważnego świadectwa ATP, a dodatkowo kierowca ciężarówki próbował okazać do kontroli podrobiony dokument.

Przewoźnik poinformował rodzinę, że nie może pokryć kosztów sprowadzenia ciała do kraju, gdyż firmowe ubezpieczenie tego nie obejmuje.

Wyobraźcie sobie, że w tym konkretnym samochodzie osobowym znajdowałaby się rodzina z dziećmi siedzącymi na tylnej kanapie.

Choć na zdjęciu wyglądało to przerażająco, kierowcy nic poważnego się nie stało, a i uszkodzenia ciężarówki nie wydają się być rozległe.

Niemiec podszedł do ciężarówki i zdał sobie sprawę, że na obu fotelach śpią obcy mężczyźni, natomiast jedne z drzwi zostały uszkodzone.

Autor filmu podobno próbował poinformować polskiego kierowcę o całym zdarzeniu, lecz pomimo krzyków nie udało się zwrócić jego uwagi.

Tak zwane "kobiety i dzieci uciekające przed wojną" zaatakowały ciężarówkę w wyjątkowo bestialski sposób. Wszystko skończyło się pożarem.

Funkcjonariusze zatrzymali się i doglądali kierowcę aż do przyjazdu pogotowia, będąc cały czas gotowym do udzielania pomocy.

W ostatniej chwili Niemiec zdołał odłączyć przyczepę, odjeżdżając ciężarówką w bezpieczne miejsce i z daleka obserwując pożar.

Wiadomo, że zaczęło się od ciężarówki, której kierowca nie zahamował w porę przed tworzącym się korkiem, taranując inne pojazdy.

Czyżby była mowa o ciężarówce, która 99 proc. czasu spędza na terenie prywatnym? Wszak normalną eksploatację trudno sobie wyobrazić.

Tym razem to nie wiadukt był za niski, lecz roztargnienie było zbyt duże. Kierowca wywrotki dosłownie oderwał od swojej naczepy nadwozie.

Jakby nie było, najważniejsze, że nikomu nic się nie stało i ucierpiał tylko sprzęt. Zwłaszcza, że udział brał tutaj pociąg pasażerski.

W przekręt, na który trafiła szwajcarska policja, aż trudno uwierzyć. 35-letni Szwajcar miał podrobione wszystko, co tylko się podrobić dało.

Obaj panowie okazali się być mieszkańcami powiatu Main-Kinzig, byli w wieku 33 oraz 36 lat, a starszy z nich sam zgłosił się na policję.

Nieczęsto spotyka się w Polsce ciężarówkę z "firaną" na włoskich tablicach rejestracyjnych, a właśnie taki pojazd zatrzymano ostatnio na A1.

Doszło do tego w wyniku zderzenia ze Skodą Fabią, która niespodziewanie zjechała na przeciwległy pas ruchu, tuż pod ciężarówkę.

Mieszkający w Niemczech Rosjanin pożyczył kartę od szwagra, który przebywał na terenie Rosji. Ujawnienie wykroczeń nie było więc trudne.

8000 euro mandatu oraz trzy miesiące zakazu jazdy - oto kara za zawracanie na włoskiej autostradzie A15, w okolicach miasta Pontremoli.