Prawdopodobnie najciekawszy zlot ciężarówek w Europie – wstęp i część I (Mack)

Ciąg dalszy: Prawdopodobnie najciekawszy zlot ciężarówek w Europie – część II (specjalistyczne)


W Beneluksie odbywa się naprawdę wiele zlotów tuningowanych ciężarówek. Imprezy te często mają rozgłos międzynarodowy, a wśród odwiedzających regularnie przybywa też Polaków. Dzisiaj zabiorę Was jednak na wydarzenie o zupełnie innym charakterze, niezwiązane z typowym tuningiem i bardzo słabo znane poza granicami Holandii, choć organizowane już od ponad 40 lat. Mowa o zlocie Truckstar Mack & Speciaal Transportdag, mającym jednodniowy charakter i poświęconym dwom rodzajom ciężarówek.

Jak sama nazwa wskazuje, pierwszym z tych rodzajów są pojazdy marki Mack. Odwołuje się to do faktu, że Mack miał przed laty nie tylko holenderskie przedstawicielstwo, ale nawet holenderską montownię, będąc kupowanym przez lokalnych przewoźników w naprawdę zauważalnych ilościach. A przy okazji, skoro na miejsce zjeżdżają się już klasyczne Macki, organizatorzy wpuszczają także samochody ciężarowe innych amerykańskich marek oraz klasyki o europejskim pochodzeniu.

Druga grupa pojazdów zapraszana na tę imprezę, również ujęta w nazwie, to ciężarówki przeznaczone do transportu specjalnego. W praktyce oznacza to przede wszystkim ciągniki do przewozów ponadnormatywnych, podwozia z bardzo ciężkimi HDS-ami, samobieżne żurawie kołowe, czy też pojazdy służące do pomocy drogowej. Poza tym wielu przewoźników ściąga na miejsce całe zestawy, wybierając przy tym najbardziej spektakularne naczepy we flocie.

Zanim przejdę do zdjęć, dodam jeszcze coś od siebie. Truckstar Mack & Speciaal Transportdag zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Nie spodziewałem się, że zobaczę w jednym miejscu tak wiele różnorodnych, a momentami wręcz unikalnych pojazdów. Poza tym wydarzenie ma naprawdę świetną atmosferę, gdyż publiczności jest tam stosunkowo niewiele i dominują osoby związane z branżą. Jeśli więc chcielibyście zobaczyć coś naprawdę unikalnego w 2024 roku, serdecznie polecam Wam kolejną edycję tej imprezy. Zapewne też odbędzie się ona na początku jesieni, a szczegóły na pewno ogłoszę na stronie.

A teraz przechodzimy do rzeczy najważniejszej, czyli fotorelacji. Podzielę ją na dwie części, z których pierwsza obejmie Macki, inne marki z nimi związane, natomiast w części drugiej wystąpią pojazdy specjalistyczne.


Wspomniany import oraz montaż Macków w Holandii zaczął się od charakterystycznych, obłych Macków serii B. Ta czerwona solówka to przykład egzemplarza od nowości pracującego u holenderskiego przewoźnika. Pojazd dysponował wówczas zabudową chłodniczą, obsługiwał transport międzynarodowy i już w 1960 roku oferował moc 302 KM! Dzisiaj natomiast wnętrze zabudowy przerobione jest na kampera.

Ten Mack serii B to już typowy ciągnik siodłowy do transportu dalekobieżnego. Jak widać, choć to model jeszcze z początku lat 50-tych, dało się go kupić także ze zintegrowaną kabiną sypialną.

Jeden z Macków serii B przyjechał na zlot w szczególnym towarzystwie, ciągnąc na naczepie parową ciężarówkę brytyjskiej marki Foden. Swego czasu takie pojazdy były w Wielkiej Brytanii bardzo popularne, a ten egzemplarz parowca okazał się nawet w pełni sprawny, w czasie zlotu pracując nawet na wolnych obrotach. Zaskoczyło mnie jak bardzo cicha była to praca. Jeśli natomiast chcecie poczytać więcej o drogowych parowcach, to zapraszam tutaj.

Ten konketny wariant nosił nazwę Mack B81. Stanowił on najcięższy i najmocniejszy wariant serii B, przeznaczony do pracy na przykład w budowlance. Prezentowany egzemplarz dopiero co został sprowadzony do Holandii, miał jeszcze dealerskie rejestracje i musi jeszcze poczekać na remont.

W tym samym okresie Mack produkował bardzo charakterystyczny model z silnikiem pod kabiną, zwany serią N. Tutaj można też zobaczyć rozwiązanie bardzo charakterystyczne dla tej marki, mianowicie skrzynię biegów z dwoma drążkami. Dodatkowy z nich służył do wyboru zakresów, których mogły być nawet cztery. Kierowca musiał więc stale opierować dwoma rękami, a praktyczne działanie tego systemu wyjaśniałem tutaj.

Wśród nieco nowszych Macków pojawiły się serie R oraz F, wprowadzone do produkcji w połowie lat 60-tych. Przy tym seria R oznaczała klasyczne pojazdy z silnikiem przed kabiną, natomiast seria F wyróżniała się silnikiem pod kabiną. Dodam, że właśnie Mack serii R wystąpił w słynnym filmie „Konwój”, natomiast Mack serii F, z osią charakterystycznie przesuniętą do przodu, przez całe lata rdzewiał na trawniku pod Koninem. Historię tego ostatniego egzemplarza, uszkodzonego w kolizji na krajowej „dwójce”, opisywałem tutaj.

Na bazie Macków serii R powstała też bardziej specjalistyczna seria U. Była ona przeznaczona głównie dla branży dystrybucyjnej i komunalnej, dlatego też skrócono w niej maskę, a silnik częściowo wsunięto do kabiny. Taka zmiana wymusiła też przesunięcie szoferki maksymalnie na lewo, by obok silnika pozostawić miejsce na stopy kierowcy. Wyglądało to naprawdę nietypowo, ale w USA cieszyło się dużą popularnością.

W latach 70-tych Mack serii F był stosunkowo popularny w Europie, nie tylko w Holandii, ale też w Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, czy nawet we Francji. Szczególnie ceniono go jako pojazd do tras na Bliski Wschód, w tym nawet do Pakistanu, z uwagi na ogromną wytrzymałość. Poniżej możecie zobaczyć właśnie taki egzemplarz na bliskowschodnie trasy, przy okazji porównując go ze Scanią 141 z dokładnie tej samej epoki (Scanię niedawno opisywałem tutaj). Zwróćcie też uwagę jak ogromny był tunel silnika w Macku w porównaniu z tunelem Scanii.

Tutaj dochodzimy już do lat 80-tych i kolejnych generacji Macków z silnikami pod kabiną. Najpierw był to model Cruiserliner, a następnie model Ultraliner. Co prawda nie powtórzyły one w Europie popularności serii F, ale pewną ilość egzemplarzy nadal dało się spotkać, zwłaszcza w Holandii. Dla przykładu, ten Ultraliner trafił tam na „gabaryty”.

W mniej więcej podobnym czasie powstawał model Superliner z silnikiem przed kabiną. Wyrózniała go naprawdę olbrzymia, kanciasta maska, a o jakiejkolwiek popularności w Europie nie było oczywiście mowy. Za to pojazd świetnie przyjął się w Australii, do dzisiaj uchodząc tam za prawdziwą legendę.

W przełom lat 80-tych i 90-tych Mack wszedł z modelem CH613, w swoim okresie uznawanym za bardzo nowoczesny. To też za czasów tego modelu Mack został całkowicie przejęty przez markę Renaut, a silniki Macka zawitały do „Magnumek”.

W 2001 roku Renault zostało przejęte przez koncern Volvo, a wraz z nim Szwedzi wchłonęli także Macka. Krótko później na rynek trafił nowy, aerodynamiczny model Vision, widoczny poniżej.

A na koniec dochodzimy do historii bezpośrednio z Mackiem związanej, choć mającej zupełnie inny znaczek. Otóż jak wspomniałem już na wstępie, Macki były przez pewien czas montowane w Holandii. Pierwsze takie przedsięwzięcie trwało do połowy lat 60-tych, w montowni prowadzonej przez braci Floor. Po kilku latach Mack postanowił jednak przenieść europejski montaż do Francji, a Holendrzy zostali z pustym zakładem. By więc jakoś wykorzystać ten obiekt, a także zebrane w międzyczasie kontakty i doświadczenia, bracia Floor założyli swoją własną markę ciężarówek, która nazywała się FTF. Łączyła ona europejskie nadwozia z amerykańskimi podzespołami napędowymi, a jej prawdziwą specjalnością stały się ciągniki do przewozu gabarytów. Nic więc dziwnego, że na zlot przyjechały głównie cztero- i trzyosiowe ciągniki, z dwusuwowymi silnikami Detroit Diesel o układzie V8 lub V6.

Choć u nas to marka bardzo mało znana, FTF istniał zaskakująco długo, w latach 1966-1995. Jej ciężarówki doczekały się trzech generacji kabin – jednej holenderskich oraz dwóch brytyjskich. Na zlocie pojawiły się jednak tylko egzemplarze z końca produkcji, pochodzące z przełomu lat 80-tych oraz 90-tych i wyposażone w ostatni typ kabiny. Poniżej możecie go zobaczyć od środka, na przykładzie naprawdę unikalnego FTF-a z napędem 4×2, dwusuwowym silnikiem V6 oraz skrzynią Eaton Fuller. A więcej o historii tej marki przeczytacie tutaj.

Zlot pozwalał też porównać FTF-a z dwoma innymi ciągnikami. Pierwszym z nich było klasyczne Renault R340 Major pochodzące z początku lat 90-tych, czyli z tego samego okresu. Drugi to natomiast brytyjski Leyland Marathon 2 produkowany do początku lat 80-tych (szerzej opisywany tutaj).

Na koniec tej części relacji mam jeszcze do dodania kilka Scanii. Ich związek z Mackiem również był bardzo silny, jako że to właśnie Mack był współautorem słynnych „V-ósemek” ze Szwecji, w pierwotnej wersji o pojemności 14,2 litra (czyli dla modeli 140, 141, 142, 143 i 14). Stanowiło to zwieńczenie długotrwałej współpracy między Mackiem a Scanią, rozpoczętej tuż po II Wojnie Światowej i prowadzonej do lat 80-tych, gdy Macka przejęło Renault. Szerzej mogliście poznać tę historię pod tym linkiem.

A na koniec zostaje prawdziwa „bomba”, ciężarówka na widok której wręcz zaniemówiłem. Jest to Scania LKT 141, czyli wariant przygotowany specjalnie na rynek australijski, nowozelandzki i południowoafrykański. Jego wyróżnikiem była przednia oś przesunięta maksymalnie do przodu, wzorem amerykańskich ciągników, by wpisać się w specyficzne, lokalne wymogi tonażowe (odwołujące się także do odstępów między osiami). Poza tym LKT miało też inny układ dolotowy i szereg innych, specjalistycznych detali.