Prawdopodobnie najciekawszy zlot ciężarówek w Europie – część II (specjalistyczne)

Ten artykuł jest kontynuacją relacji ze zlotu Truckstar Mack & Speciaal Transportdag, poświęconego ciężarówkom marki Mack i pojazdom specjalistycznym. Część pierwszą, wraz z kilkoma akapitami wprowadzenia oraz prezentacją kilkudziesięciu bardzo ciekawych Macków, znajdziecie pod następującym linkiem: Prawdopodobnie najciekawszy zlot ciężarówek w Europie – wstęp i część I (Mack)


Kolejna część relacji obejmie ciężarówki specjalistyczne. Ich obecność była naprawdę łatwo zauważalna, wręcz z odległości kilku kilometrów, za sprawą masowo uniesionych w górę żurawi. Tylko na przykład spójrzcie na otoczenie tej Scanii 500R Super, swoją drogą mającej bardzo ciekawą kabinę – dzienną o podwyższonym dachu i z dodatkową przestrzenią za fotelami.

Część firm przyjechała też na zlot kompletnymi zestawami, w których specjalistyczny ciągnik siodłowy przewoził ciężarówkę z żurawiem. Możecie to zobaczyć na przykładzie czteroosiowego Volva FH wiozącego czteroosiowe Volvo FM  z ciężkim żurawiem tureckiej marki Erkin.

Na zlocie pojawił się też żuraw na samobieżnym, gąsienicowym nadwoziu, wyposażony w system zdalnego sterowania. To pojazd zakupiony przez holenderskie przedsiębiorstwo pomocy drogowej, z myślą o szczególnie trudnych akcjach. A tuż obok dokładnie ta sama firma prezentowała swój ciężki holownik na ponadnormatywnym zestawie.

W tej samej branży wyróżniły się też dwie ciężkie lawety na niezwykle rzadko spotykanych podwoziach. Było to Iveco S-Way 340 oraz Mercedes-Benz Actros 1930, w obu przypadkach z węższymi i niżej zawieszonymi kabinami.

DAF XF z kabiną typu Comfort Cab, a więc bez żadnego podwyższenia dachu, to ogromna rzadkość. Na tym zlocie było tego jednak zaskakująco sporo, a kilka egzemplarzy wyróżniło się też klasycznymi osłonami przeciwsłonecznymi. 

Te płaskie dachy generalnie zwracały uwagę, bo choć na drogach praktycznie się ich nie widuje, to na omawianym zlocie pojawiły się bardzo licznie. Poza przykładami ukierunkowanymi typowo na efekt (jak w tym Stralisie lub FH16), były to też ciągniki o dachach obniżonych z uwagi na funkcjonalność, by umieszczać nad kabiną fragmenty ładunku lub żurawia.

To Volvo FH, ze specjalnie przyciętym i obniżonym dachem kabiny, ciągnęło naczepę z możliwością przesuwania żurawia po całej długości. Kawałek dalej stało natomiast maksymalnie obniżone Volvo FM 540, które posiadało napęd w układzie 10×4, a mimo to potrzebowało pod swoim ładunkiem i naczepą jeszcze dwuosiowego wózka dolly.

Skoro już o przyciętych kabinach mowa, to dochodzimy do DAF-a CF nieoficjalnie nazwanego „Super Boat Cab”. Pojazd ten miał ogromne wcięcie w sypialni, przygotowane specjalnie pod kadłuby jachtów. I choć na pewno poprawiało to możliwości przewozowe, to niestety też skutkowało klaustrofobicznymi warunkami wypoczynku.

Kolejna nadwoziowa ciekawostka pojawiła się na stoisku holenderskiej armii, wymieniającej obecnie swoją flotę na ponad tysiąc nowych Scanii. Wśród nich są także wersje z opancerzoną kabiną, nałożoną na podwozie z popularnej R-ki. Co też ciekawe, pomimo bojowego charakteru nadal są to pojazdy Euro 6, a otwieranie drzwi może odbywać się elektronicznym przełącznikiem z boku nadwozia. Tuż obok stał natomiast wojskowy klasyk, w postaci DAF-a 2300 4×4.

Co typowe dla Holandii, na miejscu dało się spotkać ciężarówki o pozornie znanych liniach, ale oznaczone zupełnie inaczej. Obecna była na przykład cała flota Ginafów (wyglądających jak DAF-y CF), a także żuraw na podwoziu Terberga FM2000 (wyglądający jak Volvo FM). W obu przypadkach mowa o pojazdach wykorzystujących seryjne kabiny i silniki, ale łączących to ze specjalistycznymi podwoziami holenderskiego projektu. U Ginafów zdradza to mechaniczny napęd przedniej osi, zupełnie u DAF-a niedostępny, a u Terberga widoczne jest bardzo nietypowe ustawienie kabiny na ramie.

Lokalna specyfika przejawiała się też w bardzo dużej ilości ponadnormatywnych DAF-ów, u nas będących zjawiskiem niemal niespotykanym. Szczególnie często były to czteroosiowe podwozia z zakabinowymi żurawiami, dysponujące podwójną homologacją – jako podwozia z burtową zabudową, a także (po zdjęciu zabudowy i odsłonięciu siodła) jako ciężkie ciągniki pod naczepy. Poza tym na zlocie pojawiły się też pierwsze egzemplarze serii XG/XG+ do nieco cięższych zastosowań.

To zdjęcie można by zatytułować: prawdziwa legenda motoryzacji i jakieś auta osobowe. Zwróćcie też jednak uwagę na sprzętową ciekawostkę, w postaci naczepy z aż trzema pokładami. Można nią transportować tylko wyjątkowo niskie samochody.

Omawiane wydarzenie zorganizowano na naprawdę rozległym, wojskowym terenie. Dzięki temu przewoźnicy mogli puścić wodze fantazji przy prezentowaniu możliwości swoich naczep. Tylko spójrzcie na ten zestaw z rozsuwaną naczepą Faymonville.

Faun Goliath z 1989 roku, wyposażony w 16-litrowy silnik V12 marki Deutz, to klasa naprawdę bardzo ciężka. W Polsce ten model możemy kojarzyć przedsiębiorstwem ZTE Radom, natomiast egzemplarz ze zdjęć nosił barwy brytyjskiej firmy ALE, mając przy tym niezwykle ciekawą historię. W latach 2010-2020 był on bowiem przerejestrowany do Republiki Południowej Afryki, by wykonywać tam ciężkie transporty dla branży energetycznej. Do dzisiaj miał nawet na sobie nawet tylną tablicę z RPA oraz flagę tego kraju. W 2020 roku wrócił zaś do Wielkiej Brytanii i został tam gruntownie odnowiony, będąc gotowym do dalszej pracy.

Faun nie był jedynym klasykiem przeznaczonym do przewozu „gabarytów”. Na zlocie pojawiły się też inne zabytki z tej branży, pochodzące aż z Ameryki. Był to ciągnik balastowy na bazie kultowego Kenwortha K100, a także dwa balastowe Autocary. Ta ostatnia marka była niegdyś bardzo ceniona, następnie upadła, a kilka lat temu wróciła na amerykański rynek, jako oferta do specjalistycznych zastosowań.

To jeszcze nie pełnoprawne zabytki, ale trzeba przyznać, że około 20-letni sprzęt w atrakcyjnym stanie, nadal obsługujący „gabaryty”, już może robić duże wrażenie. Ba, nawet ładny Actros MP3 z silnikiem V8 jest już dzisiaj ciekawym widokiem, wszak większość tych pojazdów trafiła już na bliskowschodni eksport.

To projekt niezwiązany z „gabarytami”, ale w swoim czasie też dosyć specjalistyczny, wszak w uniwersalnym transporcie raczej go nie spotykano. Zazwyczaj służył on do celów pokazowych lub ewentualnie jeździł z bardzo krótkimi naczepami. Nazywało się to MAN Phoenix i było niczym innym niż MAN F90 lub F2000 niefabrycznie przerobiony na układ z silnikiem typu Torpedo (więcej na ten temat tutaj). Jak więc widać, takie przeróbki mają znacznie dłuższą tradycję niż tylko Stratory oraz Scanie i Volva z Vlastuin.

Poniżej zamieszczam jeszcze kilka dodatkowych zdjęć. Widoczne na nich pojazdy zwróciły moją uwagę, ale nie mam do nich większego komentarza. Zresztą, sprzęt jest na tyle ciekawy, że w wielu miejscach przemówi on sam za siebie.

Na zakończenie dołączam zdjęcia innych ciężarówek amerykańskich lub klasycznych, również obecnych na zlocie, choć niezwiązanych z marką Mack i z transportem specjalistycznym. Wśród nich jest naprawdę sporo ciekawostek, jak na przykład niebieskie Volvo VT880, będące bardziej kanciastą wersją popularnej serii VN, przeznaczoną dla konserwatywnych klientów. W oczy rzuca się też Kenworth T800 z tylko jedną osią napędową, Freightliner Classic XL przerobiony na food trucka z frytkami, Kenworth K100 jako ciągnik balastowy do transportu ponadnormatywnego, czy też piękny Peterbilt 372 z silnikiem pod kabiną. Poza tym wiele pojazdów było po tuningu, który wzbudziłby uznanie nawet w Ameryce.