Pomnik transportu przemiany ustrojowej do kupienia za 30 tys. zł – Jelcz C620 z 1993 roku

PAP/Adam Hawalej

W nawiązaniu do tekstu:

Kolejka do granicy w 1993 roku – gdy Liazy i Jelcze przeplatały się ze Space Cabem

W miniony weekend prezentowałem fotoreportaż z grudnia 1993 roku, przedstawiający polskie ciężarówki w kolejce do niemieckiej granicy w Olszynie. Przekrój sprzętu okazał się wówczas bardzo ciekawy, jako że między markami zachodnimi nadal było sporo sprzętu z byłego bloku wschodniego. Na „międzynarodówkę” zmierzały nie tylko Liazy, ale też Tatra 815, czy Jelcz serii 400. Wiele to więc mówiło o realiach pracy ówczesnych kierowców.

A tymczasem pojawiła się okazja, by zakupić ciężarówkę właśnie z tej epoki. Jest to ciągnik siodłowy Jelcz C620, również pochodzący z 1993 roku i noszący obecnie strażackie barwy. Pojazd jest oferowany na sprzedaży przez OSP Obryte spod Pułtuska, a oczekiwana za niego cena to 30 tys. złotych. Ciężarówka ma przy tym 17 tys. kilometrów przebiegu, jest w pełni sprawna, a jej ogólny stan określa się jako kolekcjonerski. Ogłoszenie sprzedaży znajdziecie na Facebooku: pod tym linkiem

Co ważne, choć to pojazd o strażackiej przeszłości, wyposażono go w kabinę sypialną. Dokładnie w takich nadwoziach wielu polskich kierowców ruszało swego czasu w pierwsze trasy po Europie. Jelcz z identyczną kabiną pojawił się też w telewizyjnym reportażu z 1999 roku, prezentującym pracę kierowcy na trasach do Rosji (obejrzycie tutaj). Jeśli ktoś więc znajdzie dla omawianego egzemplarza odpowiednią naczepę – najlepiej dwuosiową na bliźniakach, co kiedyś było typowe dla ciągników 6×2 – będzie miał właściwie gotowy, zabytkowy zestaw, upamiętniający okres przemiany ustrojowej.

Wracając natomiast do wstępu, gdyby taki Jelcz stanął w kolejce z fotoreportażu, wśród kierowców mogłyby się pojawić bardzo ciekawe głosy. Ci jeżdżący używanym sprzętem z Zachodu, takim jak DAF 3300, czy Renault serii R, mogliby krytykować przestarzałość polskiej kabiny i snuć obawy o trwałość. Choć zapewne byłyby też osoby, na których taka jelczańska „nówka” zrobiłaby pewne wrażenie. Przede wszystkim dzięki napisom „Diesel-Steyr” oraz „Intercooler”, zapowiadającym austriacki silnik o mocy 320 KM oraz 16-biegową skrzynię ZF-a. Z takim układem Jelcz powinien nadążyć za wieloma zachodnimi modelami, zwłaszcza tymi w budżetowych wersjach, jak na przykład Renault R310.

PAP/Adam Hawalej

Dlaczego Jelcz otrzymał silniki austriackiego Steyra? Wyjaśnienie odwołuje się jeszcze do wydarzeń  lat 70-tych, a cała historia obejmuje także jednostki V8. Więcej na ten temat przeczytacie w następującym artykule: Jelcze z silnikami V8 miały być polskim sprzętem dla ciężkiego transportu – historia współpracy ze Steyrem. Jeśli natomiast chodzi o wspomniane naczepy dwuosiowe z ciągnikami 6×2, to zapraszam do kolejnego tekstu: Kiedy i dlaczego Europa zrezygnowała z naczep na bliźniakach, skoro reszta świata nadal na nich jeździ?