373-konny DAF z przebitką, w 150-tonowych zestawach – był drogi i bardzo dzielny

Zdjęcia: Collett & Sons Ltd

Wczorajsze artykuły zakończyły się od wpisu o 21 ponadnormatywnych transportach, wykonywanych z 65-metrowym ładunkiem ustawionym w pionie. Za przewozy te okazał się odpowiadać Mercedes-Benz Arocs 4163 SLT ze brytyjskiej firmy Collett & Sones, wyposażony w 625-konny silnik, zautomatyzowaną skrzynię PowerShift oraz tak zwane Turbo Sprzęgło z retarderem, bazujące na układzie hydraulicznym. Dzisiaj pozostaniemy natomiast na chwilę w tej firmie, by zobaczyć jak jej ciężki sprzęt wyglądał cztery dekady temu, a także jak wypadał na tle tego nowego Arocsa.

Collett & Sones opublikowało ostatnio wspomnienie swojego DAF-a 3600 ATi, zakupionego w 1986 roku. W owym czasie był to jeden z najcięższych pojazdów z tej floty, technicznie dopuszczony do pracy w 150-tonowych zestawach. Takie też tonaże ciężarówka obsługiwała na porządku dziennym, korzystając z najwyższej kategorii brytyjskiego zezwolenia i robiąc to przez okrągłe 10 lat. DAF pozostał bowiem we flocie jeszcze do połowy lat 90-tych, gdy na brytyjskich drogach już dawno zaczęli dominować jego następcy.

Co ciekawe, tego dopuszczenia do 150 ton absolutnie nie zdradzał wygląd zewnętrzny. Ciągnik miał bowiem tylko trzy osie w układzie 6×4, za kabiną nie umieszczono żadnej wieży, a już samo oznaczenie modelu wskazywało na stosunkowo słaby silnik. Mowa tutaj o 11,6-litrowej jednostce z intercoolerem (stąd skrót ATi: Advanced Turbo intercooling), co prawda najmocniejszej w ówczesnej ofercie DAF-a, ale nadal oferującej tylko 373 KM. Konkurenci z 1986 roku potrafili być o kilkadziesiąt koni mocniejsi, a już trzy lata później MAN F90 V10 jako pierwszy w branży symbolicznie osiągnął wartość 500 KM.

Mimo to – jak wspominają sami Brytyjczycy – takie 3600-tki bywały bardziej popularne na „gabarytach” niż ma to miejsce z dzisiejszymi modelami DAF-a. Pomimo dosyć słabego silnika, dzielnie znosiły one duże obciążenia, a braki w dynamice nadrabiało się po prostu odpowiednimi przełożeniami. To więc oznacza, że kierowca obsługujący 16-biegową skrzynię ZF – oczywiście w manualu i z przebitką – musiał wykazać się ogromnymi umiejętnościami i perfekcyjnym wyczuciem. Tym bardziej, że mowa o sprzęcie regularnie jeżdżącym do Szkocji, a więc na terenie pełnym wzniesień i krętych dróg.

Na koniec pojawia się jeszcze jedna ciekawostka, czyli kwestia ceny. Jak wspomina firma Collett & Sones, w 1986 roku za takiego DAF-a 3600 ATi, z układem 6×4, tylnymi mostami na zwolnicach, 150-tonowym dopuszczeniem i niską kabiną sypialną, trzeba było zapłacić 68 tys. funtów. Według kalkulatorów zmiany wartości waluty, można to przeliczyć na dzisiejsze 250 tys. funtów (ponad 290 tys. euro). To oznacza, że omawiany DAF był 38 lat temu równie dużym wydatkiem, co obecnie ponad 600-konne ciągniki 8×4.

Poglądowe zdjęcia wnętrza (inny egzemplarz 3600 ATi, rocznik 1987):