Ciężarówki i drogi w Somalii, z punktu widzenia polskiego kierowcy ciężarówki (I)

Autorem poniższego tekstu oraz zdjęć jest Sławomir Wróbel, zawodowo kierowca ciężarówki z wieloletnim doświadczeniem, a prywatnie entuzjasta dalekich podróży. Dotychczas dzięki jego relacjom mogliśmy już zobaczyć jak odbywa się ruch drogowy na terenie Korei Północnej, czym charakteryzują się ciężarówki jeżdżące po Pakistanie, jak wygląda transport w Sudanie Południowym (najmłodszym kraju świata), jakie ciężarówki spotkamy w targanym wojnami Iraku oraz czym wyróżnia się transport w Kamerunie. Dzisiaj natomiast zajrzymy do regionu znanego jako „Róg Afryki”, by przyjrzeć się sytuacji na drogach w Somalii.

Z uwagi na bardzo dużą ilość zdjęć, artykuł musiał zostać podzielony na dwie części. Kontynuacja znajduje się pod tym linkiem.


Uwaga! Na wielu zdjęciach pojawiają się ludzie w mundurach z bronią, są to żołnierze regularnej armii Somalii oraz policjanci, którzy pełnili funkcje ochrony, jest ona obligatoryjnie przydzielana każdemu obcokrajowcowi, za co pobierana jest stosowna opłata. Na szczęście nie było sytuacji, w której konieczna byłaby ich interwencja.

Federalna Republika Somalii – kraj leżący w tzw. Rogu Afryki, czyli na Półwyspie Somalijskim na wschodzie kontynentu. Jest to państwo, które zostało uznane przez ONZ za upadłe, czyli takie, w którym znikają struktury władzy oraz efektywność rządzenia. Powszechnie znany jest też problem somalijskiego piractwa, występującego na zachodzie kraju. Oficjalnie teren Somalii uznaje się za integralne państwo, jednak w praktyce wygląda to nieco inaczej. Głównym powodem takiego stanu rzeczy są silne ambicje separatystyczne poszczególnych regionów. Na szczęście sytuacja polityczna w Somalii ulega poprawie, powolnej, ale jednak poprawie. Co ciekawe, jest to jedno z najmniej różnorodnych krajów Afryki pod względem zarówno etnicznym, jak i religijnym, więc tym bardziej dziwi fakt, że w zasadzie od 1991 roku w kraju toczy się wojna domowa. To właśnie w stolicy Somalii, Mogadiszu, rozgrywała się akcja, zekranizowana później w filmie „Helikopter w ogniu”, gdzie amerykańscy żołnierze prowadzili operację „Przywrócić nadzieję”, która miała na celu zabezpieczenie dostaw humanitarnych i ich dystrybucję wśród mieszkańców. Dzisiaj państwo to uważane jest przez wielu podróżników za swoisty „podróżniczy Święty Graal”, który udało mi się to wyróżnienie zdobyć, odwiedzając Somalię w marcu 2022 roku. Choć była to bardzo wymagająca wyprawa, to po raz kolejny mogłem się przekonać, że każde państwo, nawet to z najgorszym PR-em, posiada swój nieodkryty potencjał.

Somalia jest krajem pozbawionym autostrad czy dróg ekspresowych, czemu trudno się dziwić, łączna długość sieci drogowej liczy blisko 22 tysiące kilometrów, z czego jedynie 13% jest utwardzonych. W państwie tym nie ma sprecyzowanych klas dróg, nie ma również żadnej numeracji, a nazewnictwo jest zupełnie inne niż w Europie, na przykład – jedna z nielicznych tras asfaltowych w stanie Puntland, na wschodzie kraju, w relacji Garoowe – Boosaaso, jest wąską drogą jedno jezdniową nazywaną przez miejscowych „autostradą”, co mnie bardzo mocno zdziwiło, ponieważ w żaden sposób nie przypomina ona europejskiej drogi tej klasy. Jest to jezdnia zbudowana jeszcze w latach 80-tych, czyli w czasach panowania wojskowego dyktatora Mohammeda Siada Barre. Co ciekawe jakość surowców użytych do budowy okazała się bardzo dobra, ponieważ nawierzchnia do tej pory pozwala na rozwijanie dużych prędkości, bez ryzyka uszkodzeń zawieszenia. Oznakowanie, jak pewnie się domyślacie, w zasadzie nie istnieje, wprawdzie pojawiają się co jakiś czas pojedyncze znaki, ale w większości bardzo trudno je odczytać, ponieważ przez działanie wyjątkowo intensywnych promieni słonecznych, są one po prostu wyblakłe. Pomimo długiego konfliktu zbrojnego i braku środków finansowych, potrzebnych do odpowiedniej konserwacji tej trasy, myślę, że jest to jedna z najlepszych dróg w kraju. Chociaż muszę też zaznaczyć, że ze względów bezpieczeństwa, w dotarciu do dalszych destynacji wybierałem drogę lotniczą, więc nie posiadam pełnej wiedzy na temat stanu dróg poza regionami Banaadir, Nugaal i Dolna Dżuba. W ostatnich latach prowadzony jest program „Projekt Zrównoważonego Utrzymania Dróg”, który ma na celu wspieranie władz Somalii w odbudowie i utrzymaniu istniejącej sieci drogowej. Jest to projekt współfinansowany przez Unię Europejską.

Pozostałe drogi, nazwijmy je bocznymi, są po prostu w tragicznym stanie. W wielu miejscach pas drogowy nie jest nawet wyznaczony i jedzie się w zasadzie tak, jak ma na to ochotę kierowca. Taka sytuacja ma miejsce szczególnie na wschodzie kraju, gdzie krajobraz to jedna wielka powierzchnia żwirowa, w dodatku płaska, bez większych dziur. Można powiedzieć, że w tym rejonie dosłownie nic nie ogranicza kierowcy. W innych miejscach kraju szosy są wyznaczone, jednak na nawierzchnię składa się wyłącznie piach, który bardzo mocno utrudnia poruszanie się. Jazda ciężarówką w takich warunkach musi być niezwykle męcząca i niebezpieczna, a w dodatku łatwo o uziemienie samochodu, ze względu na zakopanie się w piachu. Przez wzgląd na totalny brak drogowskazów i punktów orientacyjnych, po takich trasach poruszają się wyłącznie ludzie znający bardzo dobrze teren, bowiem o zgubienie się w takim miejscu jest niezwykle łatwo. Nie wszędzie jednak drogi boczne są w tak złym stanie. Zdarzają się wioski, które mają wyjątkowo dobrą nawierzchnię. Taka sytuacja jest między innymi w wiosce Eyl, która nazywana jest „wioską piratów”, gdyż to podobno właśnie tam został zapoczątkowany ten przestępczy proceder. Wrażenie jest niezwykłe, gdy w dodatku po zmroku, wjeżdża się do wioski po kilku godzinach jazdy po bezdrożach, nagle droga jest równa, bez dziur i do tego oświetlona latarniami.

Punkty kontrolne to temat, którego nie mogę pominąć. Co prawda to codzienność większości krajów Afryki, jednak w Somalii są one najliczniejsze, szczególnie w największych miastach, głównie w południowej części kraju. Moim zdaniem są one niezbędne w tak niestabilnym państwie. Najwięcej tego typu punktów można natrafić w stolicy Jubalandu, czyli w Kismayo, które było jeszcze kilka lat temu główną kwaterą radykalnej organizacji  terrorystycznej Asz-Szabab. W regionie tym stacjonują wojska misji pokojowej Unii Afrykańskiej (UA), której wsparcia udzieliło również ONZ. I to właśnie głównie żołnierze UA pilnują posterunków na drogach w regionie. Przez większość punktów kontrolnych przejeżdża się bez wysiadania z pojazdu, jednak zdarzają się takie, w których oprócz sprawdzenia samochodu trzeba przejść przez bramkę do wykrywania metalu, a nawet niemal całkowicie rozpakować bagaż!! Sama stolica Somalii, czyli Mogadiszu, podzielona jest na kilka stref bezpieczeństwa, z których najlepiej strzeżona jest strefa 1, a konkretnie lotnisko i okolice. Najmniej z kolei posterunków, można spotkać w Puntlandzie, gdzie jak już się zdarzają, to ograniczają się do małej budki i jednego lub dwóch ludzi z karabinem, ubranych po cywilnemu. Generalnie nigdy nie byłem tak często sprawdzany, a mój bagaż przeszukiwany, jak miało to miejsce podczas wyprawy do Somalii. A mimo to wciąż zdarzają się w tym kraju próby przeprowadzania zamachów.

Przeważnie w krajach afrykańskich parkingi zlokalizowane są w okolicach większych miast. W Somalii, ze względu na bardzo małą gęstość zaludnienia, odległości pomiędzy miastami są naprawdę duże, więc zdarzają się parkingi również poza aglomeracjami, jednak są one nieliczne. Oferta w takich miejscach, delikatnie rzecz ujmując, jest bardzo ograniczona. Miałem okazje odpocząć w czasie podróży, na jednym z takich parkingów, przy, wspomnianej już, głównej trasie w Puntlandzie. Miejsce to znajdowało się na totalnym odludziu, jednak istnieje tam restauracja, w której serwowane jest jedno danie, w tym dniu było to akurat gotowane kozie mięso z ryżem. Nie jestem ekspertem, ale nie wyglądało ono zachęcająco. Oprócz miejsca parkingowego oraz restauracji, można było również skorzystać z toalety, która przypominała zwykły wychodek bez dachu. Obecny był również baniak z wodą do umycia rąk. Większość mieszkańców Somalii nie ma dostępu do bieżącej wody, a tym bardziej do pryszniców, więc jak łatwo się domyślić, na parkingu dla samochodów ciężarowych również takiego luksusu nie można uświadczyć. W okolicach miast, miejsca postojowe usytuowane są przy stacjach benzynowych, jednak nie oferują one niczego więcej niż parkingi poza ośrodkami miejskimi. Przy drogach nie spotkamy żadnej ze znanych z Europy sieci stacji paliwowych.

Jednym z najciekawszych miejsc, które odwiedziłem podczas tej podróży, był warsztat samochodów ciężarowych „Ismail Garage” w Kismayo, który specjalizuje się w naprawach lekkich ciężarówek azjatyckich marek, takich jak UD, Nissan czy Toyota. Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że dane mi będzie odwiedzić takie miejsce, jednak udało się. Wizyta to jedno, rozmowa z pracownikami to drugie, niestety nikt nie wykazał chęci podzielenia się ze mną jakimikolwiek informacjami, pomimo moich prób przełamania oporu, pokazując im zdjęcia i opowiadając o ciężarówkach w Europie. Jedyne o czym usłyszałem w tym miejscu, to tragiczna historia jednego z kierowców obecnej tam czarnej ciężarówki marki Nissan. Oglądając stojące tam pojazdy, zwróciłem uwagę na szybę czołową tego samochodu, na której były ślady przypominające te po postrzałach. Okazało się, że w okolicach miasta Kismayo, podczas jazdy, Nissan ten został ostrzelany przez nieznanych sprawców, w wyniku czego, niestety kierowca zginął na miejscu… Z perspektywy Somalii, praca w europejskim transporcie drogowym, znając jednocześnie jego realia, wydaję się istną idyllą, czymś o czym somalijski kierowca może jedynie pomarzyć. Sam warsztat oczywiście w niczym nie przypomina tych z Europy. Najbardziej uderzający jest stan nawierzchni i wcale nie chodzi mi o to, że nie jest ona utwardzona. Główny problem w tym, że przy wymianie oleju, czy innych płynów eksploatacyjnych nie jest on zbierany do żadnego pojemnika tylko wylewany bezpośrednio na ziemię, przez co ma ona wyjątkowo intensywny, czarny kolor. Jest to zresztą charakterystyczne dla biednych krajów Afryki czy Azji, gdzie nikt nie przejmuję się ekologią. O środkach ochrony osobistej pracownicy tego warsztatu zapewne nawet nigdy nie słyszeli.

Jeżdżąc po Somalii, szybko zaobserwowałem wiele innych ciekawostek. Nietypowym dla mnie widokiem, zdecydowanie była stojąca na parkingu ciężarówka, z zakrytymi kołami napędowymi jakąś płachtą, która przypominała dywan. Spowodowane to było dużym nasłonecznieniem. Trzeba pamiętać, że Somalia to jedno z najgorętszych miejsc na świecie, od czterech lat nie spadła tam kropla deszczu, a temperatura, dla nas Europejczyków, jest nieznośnie wysoka. Dlatego kierowcy stojący w ciągu dnia zakrywają opony, aby się nie nagrzewały. Stan techniczny somalijskich samochodów często jest katastrofalny, stan ogumienia nie jest lepszy, więc wysłużona i nagrzana opona, w dodatku w załadowanym samochodzie, może po prostu wystrzelić w czasie jazdy. Zresztą, w Europie też się to zdarza, a przecież jeździmy na zdecydowanie lepszym ogumieniu, przy niższych temperaturach. Całość tego widoku dopełnił kierowca śpiący pod samochodem, gdzie zdecydowanie jest chłodniej, w porównaniu z kabiną ciężarówki. Somalia to też kolejny kraj, w którym nadal do transportu towarów wykorzystywane są zwierzęta pociągowe takie jak osły. W całym państwie ilość pojazdów mechanicznych wszelkiego rodzaju szacowana jest na około 70 tysięcy, więc dramatycznie mało, dlatego też Somalijczycy radzą sobie jak mogą. Nieco zamożniejsi obywatele tego państwa, mogący sobie pozwolić na samochód, wykorzystują je do transportu towarów na większe odległości, dlatego też na drogach można spotkać pojazdy obładowane do granic możliwości. Nie jest również niczym szczególnym zobaczyć samochód całkowicie pozbawiony szyb, w tym zwłaszcza ciężarówkę. Dlatego też można być świadkiem abstrakcyjnej sytuacji, jak kierowca wysiada z samochodu, jakkolwiek to zabrzmi, szybą czołową, ze względu na drzwi, które się nie otwierają. Na drogach Somalii, można natrafić na wiele świadectw niezwykle trudnej sytuacji panującej w kraju. Na ulicach Mogadiszu, Kismayo czy wielu innych miast, pomiędzy budynkami, nadal stoją czołgi zniszczone podczas bitew sił zbrojnych. W niektórych dzielnicach stolicy tego kraju, istnieją drogi o naprawdę dobrej nawierzchni, jednak i tam zdarzają się dziury. Somalijczycy w bardzo kreatywny sposób radzą sobie z oznakowaniem takich miejsc, mianowicie do dziury wkładają, dosłownie, stare krzesło, albo nad dziurą ustawiają wysłużoną wannę dnem do góry. Efekt wygląda być może komicznie z naszej perspektywy, jednak metoda ta zdaję egzamin.

Ciąg dalszy nastąpi…