Chińska ciężarówka na niemieckich podzespołach w trasie z Meksyku do Teksasu

MAN TGX w Teksasie (opisywany w 2021 roku):

Kopia MAN-a TGX w Teksasie (zdjęcie z 2024 roku):

Źródło zdjęcia: Foreign Market Car Sightings (fot. Viktor Smith)

Kilka lat temu prezentowałem Wam zdjęcia MAN-a TGX, który stał zaparkowany pod rampą w Teksasie. Nie da się ukryć, że był to widok wzbudzający spore zaskoczenie. Dzisiaj skala zdziwienia może być jednak jeszcze większa, gdyż zobaczymy teksańskie zdjęcie… chińskiej kopii MAN-a TGX.

Ten pojazd to Sitrak C7H, produkowany przez chiński koncern CNHTC przy oficjalnej współpracy z firmą MAN. Z Niemiec pochodzi tutaj między innymi projekt kabiny oraz kompletnego silnika (typu D26), natomiast Chińczycy dokładają do tego swój montaż, elementy podwozia, zagospodarowanie wnętrza i szereg innych, często mniejszych elementów. Chińska ma być też cena, znacznie niższa niż u MAN-a.

Skąd pojazd ten wziął się w Teksasie? Wszystko wyjaśnia kilka urzędowych oznaczeń. Przede wszystkim mamy tutaj rejestracje z Meksyku, a więc kraju mającego bezpośrednią, rozległą granicę z amerykańskim stanem Teksas. Z boku nadwozia natomiast dotrzeć numer “USDOT”, a więc coś w rodzaju potwierdzenia amerykańskiej licencji transportowej. Taki numer wymagany jest też na ciężarówkach z Meksyku, jeśli ich właściciel zamierza wykonywać przewozy do Stanów Zjednoczonych.

Mówiąc więc krótko, oto chińska ciężarówka na niemieckich podzespołach, wykonująca meksykańsko-amerykański transport. Pojazd najprawdopodobniej przyjechał do Teksasu po ładunek paliwa, na co wskazuje oznaczenie łatwopalnego materiału niebezpiecznego z numerem „1202”. Zapewne była to też krótka trasa, jako że przewoźnik oznaczony na kabinie specjalizuje się w transporcie między Juarez a El Paso. To bliźniacze, „przyklejone” do siebie miasta, ale znajdujące się po dwóch stronach granicy. Zresztą, większość meksykańskich przewoźników nie może wykonywać dalekobieżnych tras w Stanach Zjednoczonych, gdyż dysponują oni tylko przygranicznymi licencjami. Dokument pozwala dojechać tylko do specjalnych stref przeładunkowych, znajdujących się tuż obok granicy.

El Paso oraz Juarez:

Na koniec należy się jeszcze kilka krótkich wyjaśnień. Zacznę od tego, że Sitrak ma od niedawna oficjalne przedstawicielstwo w Meksyku i stopniowo zdobywa popularność. Firma promuje głównie warianty na gaz ziemny, ze zbiornikami montowanymi za kabiną, wszak Chińczycy mają w tej technologii ogromne doświadczenie. Niemniej zdarzają się też zwykłe diesle, takie jak tutaj. W ich przypadku Sitrakowi pomaga fakt, że amerykański International też korzystał kiedyś z silników MAN-a.

Kolejne wyjaśnienie jest takie, że po latach dominacji typowo amerykańskiego sprzętu, meksykańscy przewoźnicy coraz częściej spoglądają na ciężarówki o europejskim układzie nadwozia. DAF dopiero co zapowiedział meksykańską premierę modelu XF, a Scania zaczęła wręcz wypełniać duże meksykańskie floty. Można więc powiedzieć, że w Meksyku zachodzi podobne zjawisko, jak to odnotowane kilka lat temu w Australii. Tam europejskie i azjatyckie ciężarówki dogoniły już sprzedażowo amerykańską konkurencję.

Ostatnia sprawa jest taka, że jeszcze niedawno mało kto słyszał o Sitraku C7H, ale od ubiegłego roku pojazd ten zdobywa dużo uwagi. Przede wszystkim dlatego, że właśnie model C7H jako pierwszy wypełnił lukę po europejskich ciężarówkach na rynku rosyjskim. Ciężarówka błyskawicznie stała się liderem tamtejszej sprzedaży, w czym pomogło jej pokrewieństwo z MAN-em. Choć opinia samych Rosjan o Sitraku nie należy do najlepszych, z uwagi na wiele problemów jakościowych. Pisałem o tym w raporcie z rosyjskiej eksploatacji.

Trzy filmy z meksykańskimi Scaniami: