Złomowanie ciężarówek Euro 5 to marnowanie pieniędzy – Niemcy nagle się dziwią

W nawiązaniu do tekstów:

Dziesięć DAF-ów XF105 na złom, za 150 tys. euro, czyli co zezłomują teraz Niemcy

Kolejna seria dopłat za złomowanie ciężarówek Euro 5 – ważne też wyposażenie

Koszty, zasięg i cena elektrycznej ciężarówki w Polsce – wyniki testu u dwóch firm

W Niemczech trwa zbieranie wniosków o kolejne dopłaty do złomowania ciężarówek Euro 5 lub starszych. Jednocześnie trwa wypłacanie dopłat do wniosków już zaakceptowanych. I właśnie tutaj pojawiły się statystyki, które wywołały w Niemczech polityczną burzę.

Do 1 lipca bieżącego roku przewoźnicy otrzymali dopłaty o łącznej wartości 62,2 miliona euro. Pozwala to oszacować, że program skutkował zezłomowaniem około 5 tys. ciężarówek, zastępując je nowymi pojazdami, zakupionymi przy wsparciu z dopłat. Przy tym po 15 tys. euro dopłaca się za złomowanie ciężarówki Euro 5, a 10 tys. euro otrzymamy po złomowaniu pojazdu Euro 4 lub starszego.

Na czym natomiast polega problem? Według oficjalnego zamysłu, dopłaty miały służyć ochronie środowiska. Dlatego też przewidziano je nie tylko do zakupu najnowszych diesli Euro 6, ale też do zakupu ciężarówek gazowych, elektrycznych lub nawet wodorowych. Gdy jednak opublikowano statystyki, okazało się, że ani jedna dopłata nie trafiła na zakup „elektryka”. Nikt też nie wykorzystał jej do zakupu pojazdu na wodór. Zamiast tego aż 96 proc. przeznaczono na zakup nowych diesli i tylko 4 proc. na zakup „gazowców”.

Według niemieckiej partii Zielonych, coś takiego oznacza rozminięcie się programu z celem. Zamiast bowiem promować ekologiczne rozwiązania, na drogach tylko przybyło diesli. Pojawiły się wręcz zarzuty o zakamuflowane promowanie transportu drogowego, wspieranie technologii pozbawionej przyszłości, a wręcz marnowanie pieniędzy podatników.

A teraz spójrzmy prawdzie w oczy – czy ktoś naprawdę spodziewał się, że 15 tys. euro dopłaty zachęci jakąkolwiek firmę do zakupu elektrycznej lub wodorowej ciężarówki? Przecież „elektryki” są czterokrotnie droższe od pojazdów spalinowych, więc mowa o setkach tysięcy euro. Europejskie ciężarówki wodorowe w ogóle zaś nie istnieją, mając przed sobą jeszcze dobre kilka lat przedpremierowych testów.