Już po raz trzeci mam przyjemność publikować tekst przedstawiający transportowe ciekawostki rodem z USA. Wszystko za sprawą zdjęć wykonanych po drugiej stronie Atlantyku przez jednego z Czytelników, mianowicie Roberta Grzankowskiego, który na co dzień przemierza amerykańskie drogi swoim Freightlinerem Columbia. Pierwszy oraz drugi tekst z materiałami przesłanymi przez Roberta można znaleźć TUTAJ i TUTAJ.
Transportowy krajobraz USA jest coraz pełniejszy kontrastów, oczywiście w związku z przenikaniem europejskich rozwiązań do tamtejszych pojazdów. Weźmy na przykład takiego Kenwortha K370, który zarówno od strony kabiny, jak i silnika Paccar, jest bratem bliźniakiem DAF-a LF. Widoczny poniżej egzemplarz został sfotografowany na dealerskim placu, gdzie czekał na nowego właściciela. Jest on tym ciekawszy, że to końcówka produkcji starego modelu – obecnie produkuje się już K370 z atrapą chłodnicy identyczną jak w LF Euro 6. Wróćmy jednak do wspominanych kontrastów, bo na placu tej samej marki stał także klasyczny Kenworth T800 do specjalistycznych zastosowań. Gdyby postawić K370 oraz T800 obok siebie, można by odnieść wrażenie, że ten pierwszy jest jakimś przybyszem z przeszłości, a drugi to zabawka, podczas gdy w rzeczywistości oba auta produkowane są jednocześnie przez jedną firmę.
Tutaj również mamy porównanie „klasyka” oraz nowoczesności, lecz tym razem ze sporą różnicą wieku. Na pierwszym zdjęciu widzimy kilkudziesięcioletni ciągnik siodłowy marki Autocar – niegdyś bardzo cenionej, dzisiaj już całkowicie nieobecnej w gronie producentów długodystansowych ciężarówek. Na kolejnych trzech zdjęciach czeka zaś współczesny Autocar z zabudową do czyszczenia ulic. Jest to typowo specjalistyczna ciężarówka, co podkreśla fakt zastosowania dwóch kierownic – w zależności od potrzeby kierowca może siedzieć po lewej lub po prawej stronie, aby mieć lepszy widok na czyszczony teren. Dwie kierownice można znaleźć także w amerykańskich śmieciarkach, na co świetnym przykładem jest Hino prezentowane TUTAJ.
Kenworth K370 może trochę dziwić, lecz to nie pierwsze podejście Amerykanów do europejskich ciężarówek lekkiej i średniej klasy. Idealnym przykładem może być ten Mack z kabiną rodem z Renault Midlum. Tymczasem obok Freightliner Roberta na holowniku – któryś z elementów osprzętu wydawał dźwięki jakby się zacierał, więc dalsza jazda o własnych siłach nie była szczególnie dobrym pomysłem.
Kontynuując przeglądanie amerykańskich osobliwości, przechodzimy do napisów na naczepach. Pierwszy jest „Jezus”, czyli typowe dla tamtej strony oceanu wyznanie wiary na ciężarówce. Dalej mamy też trzy przykłady tęsknoty za Polską, w tym konkretnie za Białymstokiem oraz za Mazurami. Ciekawe, że w dalekiej Ameryce polska tożsamość utrzymuje się tak silnie, a na przykład w Holandii, czy Wielkiej Brytanii naklejenie wielkiego godła naszego kraju byłoby uznane prawdopodobnie za przejaw niezłej ekstrawagancji.
A tutaj już sytuacje niezbyt przyjemne – skutki cofania pod rampę z ładunkiem, który okazał się być niezabezpieczony, a także oś, która postanowiła przestać być integralną częścią naczepy.
Kolejne cuda – wywrotka o idealnym wręcz rozłożeniu ciężaru na osie, a także pociąg drogowy, w którym ciągnik jest niemalże tak samo długi jak każda z naczep.
Unimogi również trafiają się w USA, nawet te najstarsze. Jednego z nich miał Arnold Schwarzenegger i przerobił na nowszy model, o czym pisałem TUTAJ.
Okazuje się, że w USA można także spotkać ciężarówki pokryte malunkami, podobnie jak na europejskich zlotach. Przykładem może być tutaj potężny, choć pod względem kabiny udający pickupa Ram, pracujący na co dzień jako laweta. Obok czeka zaś Ford, który służy za… ogromnego, jeżdżącego grilla do mięsa.
A na koniec, żeby zepsuć sobie trochę krwi na koniec dnia, zdjęcie cen na amerykańskiej stacji paliw. Są to kwoty, które zapłacimy za galon paliwa, czyli jakieś 3,8 litra, natomiast obecna cena dolara amerykańskiego to jakieś 3,6 złotego. Żeby było jeszcze bardziej depresyjnie, podobne cyfry widniały jeszcze niedawno na szyldach stacji paliw w Europie Zachodniej, z tą różnicą, że pokazywały ceny za litr i wyświetlały je w droższym euro…
Wielkie dzięki Robert za zdjęcia!