[Film] Prezentacja Volkswagena Constellation – „T-czwórka” wśród ciągników siodłowych

English version available here.

Brazylijskie ciężarówki marki Volkswagen już wielokrotnie pojawiały się w moich artykułach. W ostatnich latach mogliśmy się na przykład dowiedzieć, że to najbardziej rentowna marka spośród wszystkich ciężarówek tego koncernu (wyniki tutaj), a jej udział w całym brazylijskim rynku potrafi wynosić nawet 30 procent (statystyki tutaj). Wiemy też, że Brazylijczycy modyfikują te pojazdy w naprawdę szalony sposób (przykłady tutaj), a pod kabiny zaczęły ostatnio trafiać nawet silniki Euro 6 (informacja tutaj). Dzisiaj przyjrzymy się jednak takiemu Volkswagenowi bliżej niż kiedykolwiek. W ostatnich dniach miałem bowiem okazję osobiście obejrzeć taki pojazd z bliska, zasiąść za jego kierowcą, a nawet wykonać krótki przejazd. I co najciekawsze, wszystko to okazało się możliwe bez opuszczania Europy!

 

Skąd Volkswagen Constellation w Europie?

Volkswagen Constellation 19.320, którego możecie zobaczyć na dołączonych zdjęciach, należy do oferty holenderskiej firmy Van Vliet Automotive Group i jej spółki PK Trucks, ulokowanej w miejscowości Nieuwerkerk aan den IJssel pod Rotterdamem. Przedsiębiorstwo to specjalizuje się w sprzedaży fabrycznie nowych ciężarówek na rynki pozaeuropejskie, w tym przede wszystkim do Afryki Zachodniej. Klientom oferuje się przy tym gotowe pojazdy, zebrane na firmowym stocku i często wyposażone nawet w zabudowy, by czas dostawy do kraju docelowego – za pośrednictwem rejsu z Antwerpii – dało się zamknąć nawet w dwa tygodnie. Warto też podkreślić, że mowa tutaj o samochodach zamawianych specjalnie na afrykański rynek, zgodnych z tamtejszymi realiami. W praktyce mowa więc głównie o pojazdach Euro 3 lub nawet Euro 2, zazwyczaj na mechanicznym zawieszeniu i maksymalnie uproszczonym wyposażeniem z zakresu elektryki i elektroniki.

Dotychczas Van Vliet/PK Trucks specjalizowało się przy tym w dwóch markach europejskich, mianowicie Iveco oraz MAN. Rok temu podjęto jednak decyzję o stałym dołączeniu do tego trzeciej marki, mianowicie Volkswagen Caminhões e Ônibus, czyli brazylijskiego, ciężarowego działu Volkswagen. Było to bezpośrednią odpowiedzią na prawdziwy zalew chińskich ciężarówek, coraz częściej spotykanych na afrykańskich drogach. Ten chiński sprzęt jest wprost ekstremalnie tani, nawet w porównaniu z najprostszymi konfiguracjami pojazdów europejskich. Wielu przewoźników skarży się jednak na jego bardzo krótką trwałość. Brazylijskie Volkswageny mają zaś być ofertą pośrednią, cenowo zbliżając się do pojazdów z Chin, ale za to pod względem trwałości będąc znacznie bliższym markom europejskim. Volkswagen Constellation jest bowiem o około 40-50 procent tańszy od MAN-a, a jednocześnie pozostaje produktem tego samego koncernu, ma nawet logo MAN na tabliczce znamionowej i korzysta ze sprawdzonych podzespołów.

 

Czym charakteryzuje się Volkswagen Constellation?

Tyle tytułem wstępu, a teraz przejdziemy do konkretów, przyglądając się bliżej specyfice brazylijskiego Volkswagena. Tutaj słowami kluczowymi okazują się „prostota” i „minimalizm”, co widać chociażby w projekcie nadwozia. Od premiery z 2005 roku, a więc już od 18 lat, kabina modelu Constellation wygląda po prostu tak samo, nie przechodząc żadnych istotnych zmian. Jest to też kabina o bardzo prostym projekcie, bez jakichkolwiek zbędnych dodatków. Poza tym całe nadwozie okazuje się po prostu małe, będąc zauważalnie krótszym niż na przykład w europejskim Renault Premium. Niemniej Volkswagen zrobił wszystko, by na mniej wymagających rynkach móc sprzedawać tę kabinę jako produkt dalekobieżny. Tunel silnika jest więc stosunkowo niski, po prawej stronie nie ma schowka górnego, łóżko umieszczono niemal przy podłodze, a oba fotele można bardzo głęboko wsunąć do sypialni. Dzięki temu przy 190 centymetrach wzrostu byłem w stanie zarówno zająć swobodną pozycję za kierownicą, jak i wyprostować się przed fotelem pasażera.

Przyglądając się wnętrzu ciężarówki, od razu mogą się też pojawić skojarzenia z mniejszymi Volkswagenami z przełomu XX oraz XXI wieku. Układ zegarów, przełączników i nawiewów, podświetlenie w kolorze niebieskim, czy ogólna faktura tworzywa – wszystko to wygląda na żywcem wyrwane z Golfa czwartej generacji, czy też z późnych egzemplarzy modelu T4. I co ważne, przypomina wnętrza tych aut nie tylko w kwestii wyglądu, ale sprawia wrażenie równie trwałego, co by nie powiedzieć niezniszczalnego. Zresztą, tylko spójrzcie w jaki sposób zamontowano tutaj pokrywę największego, górnego schowka. Została ona umieszczona na czterech metalowych zawiasach i sprawiała wrażenie najbardziej solidnej pokrywy, jaką kiedykolwiek zamykałem w ciężarówce. Poza tym projekt całości znowu okazuje się wyjątkowo prosty. Nie znajdziemy w nim nie tylko designerskich dodatków, ale też żadnej szuflady, stolika, przegród pod łóżkiem, czy miękkich obić poza tapicerką foteli.

Skoro już dochodzimy do tematu wyposażenia, trzeba podkreślić, że ten egzemplarz został celowo pozbawiony wielu dodatków. W samej Brazylii model Constellation może być wyposażony podobnie jak ciężarówki „wielkiej siódemki”, mając między innymi ekran dotykowy, elektryczne szyby, inteligentny tempomat, wielofunkcyjną i regulowaną kierownicę, czy światła dzienne w technologii LED. Za to budżetową wersję na rynek Afryki Zachodniej wyposażono tylko w to, co jest absolutnie niezbędne. Stąd szyby opuszczane korbkami, jednostrefowe lusterka regulowane ręcznie, kolumna kierownicza zamontowana na sztywno, fotele bez podłokietników, czy pasy bezpieczeństwa umieszczone w ścianach kabiny. Nie znalazłem tam też komputera pokładowego, czy radia, a w miejscu przełączników pojawiło się ponad dwadzieścia prostokątnych zaślepek. Jedynym wyjątkiem były tak naprawdę trzy działające przyciski – do uruchamiania jednostopniowego hamulca silnikowego, do włączania oświetlenia wewnętrznego, a także do obsługi klimatyzacji. Tak, tej ostatniej nie zabrakło na pokładzie, gdyż w warunkach afrykańskich jest to wyposażenie na wagę złota, podobnie jak i osłona przeciwsłoneczna.

W ramach przeglądu wyposażenia dochodzimy też do kwestii prawnych. Tutaj największą ciekawostką może być analogowy tachograf z szufladką, który trafił na wyposażenie jako element obowiązkowo montowany w Brazylii. Niemniej w krajach docelowych urządzenie to może okazać się zbędne, jako że w Afryce Zachodniej tachografy stosowane są niemal tylko w transporcie ADR. Tuż obok pojawił się też element, który w Europie został już zakazany, a zarówno w Brazylii, jak i w Afryce Zachodniej nadal można z niego korzystać. To manualny drążek do hamowania samą przyczepą, zamontowany tuż obok hamulca postojowego i umożliwiający wyprostowanie zestawu w przypadku składania się w „scyzoryk”. A do tego dochodzi też sprawa najbardziej oczywista, czyli brak zgodności z najnowszymi normami emisji spalin. Constellation na brazylijski rynek przez wiele lat otrzymywał silniki Euro 5, a od tego roku stosuje się nawet Euro 6. Za to prezentowany, eksportowy egzemplarz dostał najprostszy możliwy osprzęt Euro 3, bez wtrysku AdBlue. Na docelowych rynkach okazuje się to najzwyczajniej w świecie konieczne.

Jak wskazuje oznaczenie 19.320, źródłem napędu jest tutaj jednostka 320-konna. Konkretnie jest to motor marki Cummins, mający 8,3 litra pojemności i oferujący 1288 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W kraju swojego pochodzenia, czyli w Stanach Zjednoczonych, to jednostka bardzo popularna i montowana do ciężarówek średniotonażowych lub do autobusów miejskich. Brazylijski Volkswagen powszechnie wdrożył jednak ten silnik do ciągników siodłowych, jako że w tamtejszym transporcie generalnie używa się stosunkowo małych i słabych jednostek. Niska moc jest przy tym nadrabiana po prostu przełożeniami i tak też stało się w tym przypadku, gdzie za niewielkim Cumminsem znalazła się aż 16-biegowa, manualna skrzynia ZF-a, a także most napędowy marki Meritor o przełożeniu 3.73. Wystarcza to, by Constellation 19.320 był technicznie dopuszczony do pracy w 35-tonowych zestawach, choć oczywiście nie jest to układ do osiągania niskiego zużycia paliwa przy wysokich prędkościach przelotowych. Dla dociekliwych też dodam, że w samej Brazylii model Constellation jest od niedawna dostępny także z większym, 12,4-litrowym, 460-konnym silnikiem marki MAN. To jednak napęd, który wstawia się do ciągników 6×2 lub 6×4, z myślą o nawet 57-tonowych zestawach. Poza tym w Brazylii standardem stały się już skrzynie zautomatyzowane, więc ten „manual” z „przebitką” został zamontowany specjalnie z myślą o Afryce.

Jak natomiast jeździ się takim brazylijskim ciągnikiem w afrykańskiej konfiguracji? Niestety nie mogłem sprawdzić tego na drodze publicznej, z naczepą, gdyż w Europie nie można tego pojazdu zarejestrować. Niemniej udało mi się pokręcić samym ciągnikiem po ogromnym, prywatnym terenie Van Vliet/PK Trucks, między alejkami złożonymi z czekających na eksport ciężarówek. Tam Volkswagen okazał się ciężarówką zaskakująco precyzyjną w obsłudze, a przy tym nadal nie wymagającą od kierowcy ogromnej siły. Układ kierownicy dawał bardzo dobre wyczucie, lewarek zmiany biegów miał przyjemnie krótki skok, a reakcja na pedał gazu była wręcz natychmiastowa, przypominając pod tym względem ciężarówki z minionej już epoki. Kabina była też nadspodziewanie dobrze wyciszona i odpowiednio tłumiła drgania silnika. Jak na samochód o tak budżetowym charakterze, Constellation naprawdę przerósł więc moje oczekiwania, sprawiając wrażenie prostej, ale dobrze złożonej maszyny. Jeśli więc dodamy do tego bardzo odporny projekt wnętrza i napęd złożony ze sprawdzonych podzespołów, naprawdę dochodzimy do stwierdzenia, że to taki Volkswagen T4 wśród ciągników siodłowych.

Dodatkowe zdjęcia: