Cała flota Scanii R770 pod zestawy „AB Triple” – 42 m długości i parkingi co 200 km

Niedawne premiery takich ciężarówek, jak DAF XG+ 660 z silnikiem Cumminsa, czy Iveco S-Way 550 na osiach Meritor, nie są żadnym przypadkiem – coraz więcej australijskich firm przesiada się na ciężarówki pochodzące z Europy, więc producenci coraz bardziej zabiegają o ich względy. W tym artykule obejrzymy zaś szczególnie ciekawy przykład, w postaci firmy, która przez lata korzystała z klasycznych Kenworthów, a teraz pochwaliła się największą flotą Scanii R770 XT, jaką dotychczas sprzedano w Australii.

Przewoźnik o nazwie Energy Logistix zamówił te pojazdy z myślą o bardzo długich zestawach, w Australii nazywanych „AB Triple”. Do ciągnika podpina się tutaj aż trzy naczepy, z których pierwsza ma za sobą wózek dolly, a druga posiada wydłużoną ramę z dodatkowym siodłem. Wszystko to łącznie daje 42 metry długości, 14 osi oraz 113 ton legalnej masy całkowitej. W tym konkretnym przypadku postawiono też na naczepy z nadwoziami kurtynowymi, które zabiorą ładunki dla branży kopalnianej i energetycznej.

Praca prezentowanych pojazdów ma odbywać się na szczególnym kierunku, łączącym południe oraz północ kraju. Konkretnie mowa tutaj o trasie z Adelaide oraz Darwin, liczącej 3 tys. kilometrów w jedną stronę i w większości prowadzącej przez kompletne pustkowie. Odległość między najbliższymi miejscowościami potrafi przekraczać tam 100 kilometrów, a stacje paliw zdarzają się nawet dwukrotnie rzadziej. Kierowca musi być tam więc przygotowany na różne scenariusze, co przewidziano w wyposażeniu pojazdów.

Energy Logistix zdecydowało się na 770-konny silnik oraz taką konfigurację napędu, by uzyskać 130 ton technicznego DMC zestawu. To też oznacza, że nawet z trzema naczepami zachowano zapas wytrzymałości. Wszystkie kabiny typu Highline otrzymały klimatyzatory postojowe, telewizory, przetwornice prądu oraz kuchenki mikrofalowe. Terenowy pakiet XT zapewnia dodatkową ochronę dla elementów nadwozia, a dodatkowo połączono go też z typowo australijskim zderzakiem, osłoną przedniej szyby i dalekosiężnymi reflektorami LED. Wszystko oczywiście po to, by nie zostać uziemionym przez uderzeniem kamieniem lub kolizję z dziką zwierzyną.

Ostatnia ciekawostka znajduje się przy osiach napędowych, pod podwójnymi nadkolami. Wyprowadzono tam system centralnej regulacji ciśnienia, wyprodukowany przez lokalną firmę CTI. Rozwiązanie to na bieżąco pilnuje ciśnienia, dzięki czemu zmniejsza się szansa przegrzania opon i w efekcie też prawdopodobieństwo wystrzału. Przy mniej poważnej awarii opon pozwoli to dojechać do najbliższego serwisu, a w przypadku konieczności zjechania na drogę gruntową pozwoli tymczasowo obniżyć ciśnienie i uzyskać lepszą trakcję.

Omawiana trasa: