Wywrotka z 1925 roku, która pracowała do lat 80-tych – 80 km/ h w drewnianej kabinie

Często można usłyszeć, że amerykańscy przewoźnicy kochają klasykę. Nadal silna jest grupa konserwatywnych kierowców, którzy nie zamieniliby swoich klasycznych Peterbiltów i Kenworthów na jeden z flotowych, „plastikowych” modeli. Filip opisywał też takie historie, jak mężczyzna przez 34 lata jeżdżący tym samym Kenworthem, osiągając ponad 8 milionów kilometrów przebiegu. Nic to jednak w porównaniu z historią Autocara, który pracował na drogach przez ponad pół wieku.

Marka Autocar miała kiedyś doskonałą renomę w kwestii niezawodności i jakości wykonania. Powstała już w 1897 roku i przez lata uznawana była za najlepszą w swojej klasie, zdobywając renomę jeszcze zanim zaczęła się produkcja Peterbiltów i Kenworthów. Początkowo zajmowała się wytwarzaniem aut osobowych, jednak od 1911 roku przeszła w całości na pojazdy użytkowe. Trzeba jednak przy tym pamiętać, iż były to ciężarówki, które bardziej przypominały wozy konne z silnikiem, aniżeli współczesne samochody.

Reklama Autocara z połowy lat 20-tych:

Na przykład taki Autocar Model H z 1924 roku, w wersji z wywrotką posiadał słaby, 4-cylindrowy silnik benzynowy montowany pod siedzeniami, kabinę niczym z dorożki, drewniane felgi kół oraz ładowność w granicach 2-3 ton. I to właśnie taki samochód zakupił w 1925 roku kierowca-przewoźnik imieniem Raymond Gookin. Urodzony w 1893 roku mężczyzna dzień w dzień korzystał ze swojego pojazdu, a jednym z jego pierwszych kursów była podróż ze stanu Iowa do Kalifornii, na dystansie 3 tys. kilometrów. Realizował przy tym własną przeprowadzkę, wraz z żoną i trójką dzieci, a w realiach lat 20-tych zajęło to 14 dni!

W międzyczasie Pan Gookin pieszczotliwie nazwał swoją ciężarówkę „Ol’ Betsy” czyli „Stara Betsy”. Nie da się ukryć, iż pojazd tego typu stał się szybko przestarzały, toteż w 1931 roku właściciel chciał rozstać się ze swoją towarzyszką, zamieniając ją na nowszy model Autocara. Na rynku trwał jednak wielki kryzys gospodarczy i kwota zaproponowana przez dealera nie spodobała się Rayowi. Tym bardziej, że miał on już sentymentalny stosunek do swojego pojazdu. Postanowił zatem dokonać zaawansowanych przeróbek, dzięki którym „Stara Betsy” mogłaby się mierzyć z najnowszymi ciężarówkami, prosto z ówczesnych salonów. Modyfikacje te objęły m.in. zastąpienie oryginalnego silnika V-ósemką Forda, montaż automatycznej skrzyni biegów, nowy most napędowy, hamulce pneumatyczne, wspomaganie kierownicy, oraz stalowe wzmocnienia przymocowane do ramy. W efekcie ładowność wywrotki wzrosła aż do 14 ton, co oznaczało, iż Betsy zwiększyła swoje możliwości aż czterokrotnie!

Trasy z Iowa do Kalifornii, połowa lat 20-tych:

Ten sam samochód w latach 60-tych, już po modyfikacjach:

Zdjęcia z magazynu „Trucking Business”, rok 1965.

Te zmiany wystarczyły przewoźnikowi na kolejne… 43 lata. Ray i Betsy razem przepracowali ten okres w przewozie materiałów budowlanych, obsługując budowy dróg w Kalifornii. Stary Autocar bez problemu przechodził wszelkie inspekcje Departamentu Transportu, zaskakując przy tym innych kierowców swoimi możliwościami. Mógł bez problemu rozpędzać się do prędkości rzędu 80 kilometrów na godzinę, spalając przy tym 47 litrów benzyny na 100 kilometrów. W latach 60-tych były to całkiem niezłe wartości. Mówi się nawet, iż policjanci na tyle dobrze znali Pana Gookina, iż nigdy go nie kontrolowali, gdyż wiedzieli, iż jego pojazd jest zawsze sprawny. Inna sprawa, że cała ta praca odbywała się w otwartej, skrajnie przestarzałej kabinie z lat 20-tych!

Niestety w 1968 roku doszło do tragedii. Po utracie żony oraz prawa jazdy, 75-letni wówczas Raymond Gookin odebrał sobie życie. Betsy zmieniła wtedy właściciela, trafiając w ręce kierowcy-właściciela Joe Ryana. Kontynuował on pracę na tym samochodzie aż do połowy lat 80-tych! Zmodyfikowany Autocar przepracował więc pełne sześć dekad, a gdy odchodził na „emeryturę”, po drogach jeździły na przykład aerodynamiczne Kenworthy T600. W Europie kończono prace nad DAF-em 95 ATi (1987), a Mercedes-Benz NG już od kilku lat otrzymywał system ABS (1981).

Ol’ Betsy w codziennym użytku, lata 60-te:

 

Wspomniany Kenworth T600 (opisywany tutaj):

Po wycofaniu z eksploatacji, przez 17 lat Betsy gniła na terenie jednego z kalifornijskich zakładów, powoli niszczejąc. Na początku lat dwutysięcznych starą ciężarówką zainteresował się jej obecny właściciel, czyli Bert Van Dyk. Jak się okazało miał w przeszłości okazję spotkać pana Gookina oraz jego Autocara. Był to w roku 1946, a na pytanie „jak stara jest ta ciężarówka?”, Ray miał odpowiedzieć „jest wystarczająco stara, aby móc głosować synu”.

Van Dyk zakupił pojazd i rozpoczął proces jego odbudowy. Ten okazał się dosyć trudny, gdyż należało naprawić wiekową V-ósemkę Forda, ponownie pomalować kabinę, na nowo obszyć wnętrze, wymienić elektrykę oraz wykonać nowe elementy drewniane. Na szczęście zespół zaangażowany w reanimację „Starej Betsy” uzyskał sukces i do dziś ciężarówka jest własnością Bert Van Dyka, który często zabiera ją na przejażdżki. Jak sam mówi: „Czasami czuję, iż Ray jedzie wtedy razem z nami”.

Współczesne zdjęcia z  Vintage Trucks & Tractors: