Wóz strażacki z pompy do betonu oraz poszerzony furgon jako karetka pogotowia

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

W poniższym artykule przyjrzymy się dwóm kompletnie zaskakującym pomysłom na konstrukcję pojazdów ratowniczych. Oba rozwiązania pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, z czego jedno nadal oferuje się w sprzedaży, a drugie ma już charakter historyczny.

1. Pompa do betonu przy gaszeniu pożaru

Firma Schwing niejednokrotnie już gościła na łamach 40ton i nie jest to przypadek: ten niemiecki producent słynie z produkcji jednych z największych pomp do betonu w Europie. Przykład jego zabudowy Filip prezentował na przykład w artykule zatytułowanym: 1300 kilometrów pompą do betonu – MAN TGS 65.500 12×4 w trasie z Niemiec do Polski. Dzisiaj zobaczymy natomiast dzieło amerykańskiego oddziału Schwing, które trafiło do branży ratunkowej.

Jak się okazuje, w USA pompy do betonu zostały zmodyfikowane do wersji pożarniczej, służąc jako wozy strażackie. Oczywiście w takim przypadku zamiast betonu pompowana jest woda. I co więcej, nie jest to pomysł nowy, gdyż jak się okazuje, koncepcja ta ma już ponad 30 lat. Pierwsze zabudowy tego typu montowano na amerykańskich pojazdach ratowniczych już na początku lat 90-tych, a dzisiaj wiodącym producentem jest właśnie Schwing.

Sam producent określa te maszyny jako „Fire Booms” i montuje je na podwoziach dwojakiego typu. Są to zarówno Macki w specjalistycznych wersjach, jak i klasyczn, typowo amerykańskie podwozia czysto strażackich producentów, na przykład HME (Hendrickson Mobile Equipment), czy Seagrave Fire Apparatus. Obecnie Schwing oferuje jeden model takiej pompy, oznaczony jako GLA 85. Jego zasięg pionowy wynosi 26 metrów, natomiast poziomy 21 metrów. Oprócz standardowych systemów natryskowych możliwy jest też montaż drabiny z koszem o udźwigu ponad 450 kilogramów.

Koncepcja wykorzystania przerobionej pompy do betonu w charakterze gaśniczego, choć pozornie szalona, wydaje się być całkiem sensowna. Choć zabudowy Schwinga nie są tak popularne jak standardowe wozy drabiniaste, niektóre departamenty straży pożarnej wykorzystują je do walki z ogniem w wysokich wieżowcach, czy też na terenach obiektów przemysłowych, takich jak rafinerie ropy naftowej.

2. Karetka pogotowia w poszerzonym furgonie

Dzisiaj amerykańskie ambulanse mają zwykle formę podwozi z zabudowami, bazując na przykład na ciężkich pickupach. Był jednak okres, gdy powszechnie przerabiano popularne furgony, takie jak Chevrolet serii G, Ford serii G, czy Dodge Tradesman. Fabrycznie były one co prawda znacznie ciaśniejsze od podwozi z kontenerami, jednak zaradni Amerykanie znaleźli rozwiązanie tego problemu.

Sposobem tym było poszerzenie całego nadwozia. Proces budowy tego typu karetek rozpoczął się w latach 70-tych i był kontynuowany prawdopodobnie aż do lat 90-tych. Konwersje tego typu dokonywane były przez wielu niezależnych producentów, dlatego też występowały różne określenia dla tego typu nadwozia. Niemniej najczęściej stosowano nazwę Superior.

Pod względem nadwoziowym, sposób wytwarzania był banalnie prosty. Nadwozie zdejmowano z ramy, wzdłużnie przecinano nadwozie na pół, „wstawiano” poszerzenie każdego panelu, po czym całość ponownie składano. Jak to natomiast takie poszerzenie nadwozia wyglądało w przypadku podwozia, czy sterowania? W praktyce część dla kierowcy pozostawała bez zmian: odległość pomiędzy fotelami była taka sama, pozostawiano również oryginalną deskę rozdzielczą, co oznaczało, iż kierowca i pasażer siedzieli stosunkowo daleko od bocznych drzwi. Nie zmieniano również sposobu montażu silnika i skrzyni biegów, a w niektórych przypadkach pozostawiano nawet oryginalny rozstaw kół. Nietrudno sobie wyobrazić, iż taki zabieg, w połączeniu z amerykańskim, miękkim zawieszeniem, bardzo źle wpływał na prowadzenie pojazdu.

Mimo wad, takie ambulanse były chętnie kupowane w latach 70-tych i 80-tych. Były bowiem znacznie przestronniejsze aniżeli wersje standardowe i znacząco ułatwiały pracę medykom podczas opieki nad poszkodowanymi. Według wspomnień ratowników takie auto mogło z tyłu przewozić 3 pacjentów oraz taką samą liczbę personelu medycznego. Również większe wymiary nie stanowiły raczej większego problemu w tamtych realiach, gdyż ulice w USA były (i nadal są) szersze aniżeli europejskie odpowiedniki. Jako dowód popularności poszerzonych nadwozi niech posłuży fakt iż wiele tych ambulansów można ujrzeć w starych amerykańskich filmach. A gdy już wycofano je z eksploatacji, stała się to pożądana baza dla kamperów.