Wizja BMW X600, historyczne ciężarówki z napędem BMW i związek z… Jelczem

Dosyć powszechnie wiadomo, że BMW rozpoczęło swoją karierę jako producent silników lotniczych. Stąd też charakterystyczne śmigło, które do dzisiaj stanowi logo tej marki. Poza tym firma słynie oczywiście z produkcji aut osobowych i motocykli, a bardziej wtajemniczeni mogli słyszeć także o zaawansowanych technicznie rowerach, oficjalnie sygnowanych przez BMW. Czy jednak Bawarczycy mieli cokolwiek wspólnego z ciężarówkami?

Od kilku dni w sieci krąży powyższa grafika, wykonana przez tureckiego projektanta o pseudonimie hamdullahbilgic. Na co dzień zajmuje się on wirtualnym tuningiem samochodów osobowych, ale teraz wziął dla odmiany „na warsztat” ciężarowe Volvo FH16. Usunął z tego pojazdu wszystkie oznaczenia szwedzkiej marki, wstawił ogromny grill z dwiema „nerkami”, dopasował do tego reflektory oraz przedni zderzak rodem z auta osobowego i zwieńczył wszystko wspomnianym śmigłem, umieszczonym na podszybiu. W ten sposób Volvo FH16 przekształciło się w BMW X600, prezentując jak mogłaby potencjalnie wyglądać ciężarówka tej marki.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Hamdullah Bilgiç | Work’s🇹🇷 (@hamdullahbilgic)

Projekt może się podobać lub nie, ale jedno jest pewne – zdobył on już w sieci niemały rozgłos, a więc niewątpliwie wzbudza dużo emocji. A tymczasem pozwolę sobie wrócić do pytania ze wstępu, odpowiadając na nie w sposób twierdzący. Otóż tak, BMW było kiedyś związane z produkcją samochodów ciężarowych, głównie od strony silnikowej. Ba, da się wręcz znaleźć powiązanie między historią BMW a 625-konnymi ciągnikami siodłowymi marki Jelcz, które dostarcza się od niedawna do wojska. Jeśli więc lubicie tak zwaną „wiedzę bezużyteczną”, zaraz Wam to wyjaśnię.

Zacznijmy od nieco prostszej historii, którą było dostarczanie po prostu gotowych silników dla ciężarówek. Tutaj BMW współpracowało między innymi z niemiecką marką Kaelble, dzisiaj już zapomnianą, ale przez lata produkującą jedne z najciekawszych ciężarówek na rynku (opisywane pod tym linkiem). Na początku lat 50-tych Kaelble wytwarzało między innymi ciekawe ciągniki z silnikiem pod kabiną, noszące oznaczenie K651 LF i wpisujące się dopiero co wówczas wprowadzone, wyjątkowo restrykcyjne normy długości. Pojazdy te musiały korzystać z silników o bardzo kompaktowej budowie i były to właśnie jednostki dostarczane przez BMW, o układzie V8.

Kaelble K651 LF z silnikiem BMW:

Fot. www.baumaschinenbilder.de

Drugi rozdział tej historii jest bardziej skomplikowany, ale doprowadzi nas w końcu do wspomnianych Jelczy. Jak już  wspomniałem BMW zaczęło od produkcji silników lotniczych, a odpowiedzialny za to dział z czasem został wydzielony w osobną spółkę. Najpierw nazywała się ona BMW Flugmotorenbau, a następnie BMW Triebwerkbau. O ile jednak w samochodach osobowych Bawarczycy radzili sobie świetnie i pozostali niezależni, to BMW Triebwerkbau zostało w 1960 roku przejęte przez konkurencyjnego MAN-a. Na tej podstawie powstała silnikowa firma o nazwie MAN Turbo, która kolejne 9 lat później związała spółkę typu joint venture (a więc z równo podzielonymi udziałami) z koncernem Daimler. Ta spółka została nazwa Motoren- und Turbinen-Union, w skrócie MTU, a jednym z głównych jej produktów były silniki dla samochodów ciężarowych. W latach 80-tych Daimler postanowił zaś przejął udziały od MAN-a, stając się jedynym właścicielem MTU. W międzyczasie dokonano też podziału MTU na dwie części, a jedna z nich – od swojej siedziby nazywana MTU Friedrichshafen – kontynuowała produkcję dużych silników spalinowych. Z uwagi na należenie firmy do Daimlera, były to jednostki blisko związane z ciężarowymi Mercedesami, jak chociażby 15,6-litrowy silnik o mocy 625 KM, znany z najcięższych Actrosów. I choć w 2014 roku MTU Friedrichshafen zostało sprzedane przez Daimlera lotniczo-przemysłowemu koncernowi Rolls-Royce Holdings (który nie ma nic już nic wspólnego z autami osobowymi tej marki), ten 15,6-litrowy diesel nadal znajduje się w ofercie. Gdy więc polski Jelcz zgłosił się do MTU Friedrichshafen z propozycją zakupu ponad 600-konny silników dla czteroosiowych ciągników siodłowych, zaoferowano mu właśnie tę wspomnianą jednostkę, która wywodzi się z Actrosa.

Jelcz z silnikiem MTU Friedrichshafen, opisywany tutaj: