Węgierska wywrotka obsługiwana liną lub przez rozpędzenie i nagłe hamowanie

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Jak część Czytelników być może zauważyła, ostatnimi czasy często poruszam temat ogromnych wywrotek wydobywczych, zwanych wozidłami. W swoich poprzednich artykułach opisałem już dwie takie konstrukcje, a mianowicie ogromnego Terexa Titana oraz niezwykle szybkiego Coal Haulera. Uznałem jednak, iż czas odpocząć od gigantycznych silników, setek ton ładowności oraz kół wielkości domku jednorodzinnego. W zamian postanowiłem opisać wam historię niewielkiej węgierskiej wywrotki która posiadała rozwiązania niezwykle oryginalne, a przy tym także skrajnie niebezpieczne. Oto Dutra DR-50.

Sama marka Dutra może nie być zbyt dobrze znana miłośnikom ciężarówek, za to z pewnością kojarzą ją miłośnicy sprzętu rolniczego. Jej historia sięga 1900 roku kiedy to w mieście Kispest założono markę Hofherr-Schrantz-Clayton-Shuttleworth Magyar Gépgyári Művek Rt. lub w ksrócie HSCS. HSCS początkowo produkował m.in. pługi, kosiarki, siewniki, a od 1920 roku także ciągniki rolnicze. Po zakończeniu II wojny światowej zakłady zostały znacjonalizowane przez podległy ZSRR komunistyczny rząd Węgier, a fabrykę zaczęły opuszczać licencyjne wersje radzieckich ciągników gąsienicowych. W owym czasie zakłady zmieniły również swoją nazwę: odtąd były znane jako Vörös Csillag Traktorgyár czyli Fabryka Traktorów Czerwonej Gwiazdy. Uwaga: autor artykułu nie odpowiada za urazy języka podczas próby wymówienia węgierskich nazw 😉

DR-50 z pewnością nie była zwyczajną wywrotką. Jej najbardziej rzucającą się w oczy cechą był bez wątpienia brak kabiny. Wbrew pozorom rozwiązanie to nie wynikało z oszczędności, a było celowym zabiegiem. Węgierskie wozidło posiadało bowiem obracany o 180 stopni fotel kierowcy, dzięki czemu operator mógł operować pojazdem także siedząc plecami do tyłu. Pomagał mu w tym bardzo ciekawie rozwiązany kokpit w którym zdublowano zarówno kierownicę, jak i pedały. Kolumna kierownicza była przy tym idealnie pionowa, a dwie kierownice umieszczono po dwóch jej stronach. Skrzynia biegów o 4-przełożeniach została też skonstruowana w taki sposób, iż Dutra mogła poruszać się równie szybko zarówno do przodu jak i do tyłu osiągając przy tym prędkość maksymalną 34 km/h. Dzięki tym nowatorskim rozwiązaniom podczas operowania w ciasnych miejscach nie trzeba było nawet zawracać, a obrotowy fotel ułatwiał podjazd pod miejsce rozładunku. Dodatkowo archiwalne materiały filmowe często pokazują, iż niektóre egzemplarze posiadały zamontowaną z tyłu łyżkę, dzięki czemu pojazd mógł samodzielnie się ładować.

Na tym jednak nie kończyły się dziwne cechy węgierskiej wywrotki. Dutra nie posiadała hydraulicznego siłownika dla zabudowy. W jaki zatem sposób wysypywano więc ładunek? W tej kwestii konstruktorzy zdali się na prawa fizyki. Platforma została przymocowana do ramy pojazdu przy pomocy półkolistych zaczepów na specjalnych płozach. W czasie transportu przytrzymywała ją specjalna blokada, a gdy trzeba było rozładować zawartość, zamek zwalniany był przy pomocy liny. Wtedy też ciężar ładunku sprawiał, iż platforma przechylała się samoistnie. Do pozycji transportowej powracała z kolei samoczynnie, dzięki zamontowanym sprężynom.

Węgierski film z prezentacją pojazdu:

To proste rozwiązanie stało się właśnie powodem dla którego węgierska wywrotka stała się sławna, choć była to renoma niezbyt dobra. Samoczynnie przechylająca się platforma załadunkowa okazała się być bardzo niebezpieczna i stała się przyczyną wielu tragedii. Często zdarzało się tak, iż wozidło „stawało dęba” na tylnych kołach, a czasem nawet kompletnie się przewracało. Zdarzały się również przypadki, iż wywrotka wpadała do głębokich rowów, zamiast tylko wysypać do nich ładunek. W efekcie kierowcy Dutry najczęściej stawali kilka metrów od pojazdu i dopiero wtedy ciągnęli za linę zwalniającą blokadę. Również sprężyny odpowiedzialne za samoczynny powrót platformy do pozycji transportowej nie zawsze działały dlatego popularniejszą metodą jej zamknięcia było rozpędzenie wywrotki i gwałtowne hamowanie. A to już samo w sobie brzmi karkołomnie.

Węgrzy szybko zdali sobie z problemów trapiących ich konstrukcję. Pierwszą modernizacją był wariant DR-50C który posiadał klasyczny siłownik do rozładowywania ładunku. W 1961 roku pojawiła się natomiast wersja DR-50D która miała 7 ton ładowności i posiadała zamkniętą metalową kabinę: tym samym zrezygnowano z obrotowego fotela i zdublowanych urządzeń kokpitu. W międzyczasie na bazie tej wywrotki powstały inne pojazdy w tym ładowarki. Dutra DR-50 produkowana była do 1966 roku. Trzy lata później na rynku pojawiła się jej daleko posunięta modernizacja Dutra G-116 o ładowności 10-ton. Nie wiadomo do końca ile egzemplarzy DR-50 powstało. Wiadomo natomiast, że trafiały one na eksport. Do ZSRR pojechało 6 tys. sztuk. Dutry były obecne również w Polsce, a nawet pojawiły się w kilku ówczesnych filmach takich jak „Złoto”, czy „Zagubione uczucia”.

Co ciekawe obracane stanowisko pracy w ciężarówkach spotyka się także dzisiaj, głównie w branży leśnej. Filip opisał to w artykule zatytułowanym Ciągnik siodłowy z obracaną kabiną – bardzo łatwy do manewrowania i wygodny w załadunku.