Setki milionów oszczędności na dwunaczepowych zestawach – wystarczy 900 km dróg

11-osiowy, 76-tonowy zestaw z Finlandii

Dwunaczepowe zestawy wzbudzają w Europie coraz większe zainteresowanie. Po wdrożeniu ich do powszechnego użytku w Finlandii oraz Hiszpanii, teraz swoje przymiarki czynią Duńczycy. Tamtejszy rząd opublikował już nawet raport, który przedstawia te plany w liczbach.

Analiza wzięła pod uwagę zestawy o długości do 34 metrów. Ich DMC ma wynosić 78 ton, na to przypadnie 11 osi, a główny zamysł jest taki, by pojedynczy ciągnik podpinał po dwie pełnowymiarowe naczepy, połączone wózkiem dolly. Badanie zakładało, że pierwsze ciężarówki tego typu zostałyby dopuszczone do ruchu w 2023 roku. Końcowe wnioski objęły zaś przewidywania na rok 2037, a więc mowa o okresie 15-letnim.

Duńczycy przyznają, że wdrożenie tych pojazdów do użytku wymagałoby pewnego dostosowania infrastruktury. Co prawda nie byłyby to wielkie zmiany, wszak po Danii jeżdżą już zestawy 25-metrowe. Niemniej nadal trzeba by przeznaczyć na ten cel około 36 milionów koron, czyli nieco ponad 22 miliony złotych. Nadal zakłada się też, że dwunaczepowe zestawy jeździłyby tylko po wybranych drogach, głównie między strefami ekonomicznymi. Wstępnie wytypowano tutaj 865 kilometrów autostrad, 15 kilometrów dróg krajowych i 25 kilometrów dróg lokalnych.

36-milionowe wydatki na infrastrukturę bardzo szybko miałyby się zwrócić. Jak bowiem wykazały rządowe wyliczenia, już w ciągu pierwszych pięciu lat dwunaczepowe zestawy przyniosą około 61 milionów koron oszczędności (38 mln złotych). Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę cały okres piętnastoletni, do 2037 roku, przewiduje się oszczędności na poziomie 300 milionów koron (187 mln złotych). Ma to wynikać ze znacznie lepszego stosunku kosztów eksploatacji pojazdu do ilości przewożonego ładunku. Dodatkowa oszczędność ma też wynikać ze zmniejszenia zatrudnienia kierowców.

Jakie są natomiast słabe punkty całego pomysłu? Duńczycy nie obawiają o bezpieczeństwo, gdyż w żadnym innym kraju dotychczas nie pojawiły się w tym zakresie zastrzeżenia. Jedyne, co wzbudza ich obawy, to kwestia paliw alternatywnych – duży nacisk kładzie się ostatnio na rozwój bezemisyjnego transportu, natomiast elektryczne ciężarówki jeszcze długo mogą mieć problem z obsługiwaniem tak dużych tonaży. Zużycie prądu będzie po prostu zbyt duże, by akumulatory zapewniły sensowny zasięg.