Powyżej: przykład takiej platformy przy pracy
Platformy stoczniowe Scheuerle Shipyard Transporter to jedne z najciekawszych „ciężarówek” na świecie. Zwykle mają one bowiem poniżej 2 metrów wysokości całkowitej, a jednocześnie są w stanie przewieźć nawet 1000-tonowe ładunki. Jak natomiast odbywa się transport takich platform po opuszczeniu przez nie fabryki? Temu przyjrzymy się w poniższym artykule.
Koreańska stocznia Hyundai Heavy Industries zamówiła w ostatnim czasie dwie platformy marki Scheuerle, skonfigurowane w niemal największych wersjach nadwoziowych. Pojazdy te osiągnęły 25 metrów długości, 8 metrów szerokości oraz 1,9 metra wysokości, a ich masa własna uplasowała się na poziomie 151 ton. I choć mowa o konstrukcjach wyposażonych we własne silniki, kabiny kierowcy, czy chociażby pełnoprawne oświetlenie, powyższe parametry absolutnie wykluczają dopuszczenie tych pojazdów do ruchu po publicznych drogach. Dlatego też nowe platformy najpierw musiały zostać przewiezione na naczepie, następnie trafiły na rzeczną barkę, a na koniec rozpoczęły transoceaniczny rejs do Korei.
Wspomnianym transportem na naczepie zajęła się w połowie października niemiecka firma Kübler Spedition, znana z naprawdę imponujących przedsięwzięć (jak niedawno opisywany transport łodzi podwodnej). Z myślą o przewiezieniu jednej platformy marki Scheuerle, przewoźnik podstawił na miejsce czteroosiowy ciągnik balastowy MAN TGX z modułową przyczepą na 18 rzędach osi, skrętnych w zakresie 60 stopni. Łącznie zestaw ten stał na 156 oponach, co okazało się konieczne dla odpowiedniego rozłożenia nacisków. Jeśli natomiast chodzi o trasę przejazdu, to wiodła ona z fabryki firmy Scheuerle do portu rzecznego w oddalonym o około 30 kilometrów mieście Heilbronn.
Tak krótki transport nie brzmi jak szczególne wezwanie. Problem jednak w tym, że Scheuerle prowadzi swój zakład w niewielkim miasteczku Pfedelbach, położonym około 4 kilometry od autostradowego węzła. Chcąc więc przedostać się na trasę szybkiego ruchu, szeroki na 8 metrów zestaw musiał zacząć swoją trasę na „landówce”, wiodącej przez dwie miejscowości, kilka skrzyżowań oraz niewielkie rondo. W praktyce oznaczało to przeciskanie się dosłownie na centymetry, co możecie zobaczyć na dołączonych materiałach.