Scania T143H zachowana wraz z układem Robson Drive – napęd wprost na opony

Na północy Białorusi, w mieście Połock (Полацк), ostał się wyjątkowo ciekawy egzemplarz Scanii serii 3. Jest to skandynawska konfiguracja z napędem przekazywanym bezpośrednio na oponę i ciekawie zagospodarowanym wnętrzem.

Na oględziny tego pojazdu wybrał się ostatnio Egor Andreevich, znany Wam z artykułów zatytułowanych „Zdjęcia starych ciężarówek na Białorusi…”, a także „Jakie ciężarówki spotkasz na M1 między Mińskiem a Moskwą…”. Uwiecznił on klasyczną Scanię na zdjęciach i dzięki temu możemy się jej przyjrzeć nieco dokładnie. A trzeba przyznać, że w takim stanie serii 3 nie widuje się już często, tym bardziej w takiej wersji, do naprawdę budowlanych lub komunalnych zadań.

Scania wyjechała z fabryki w 1995 roku, a więc była jednym ostatnich egzemplarzy tego modelu. Wyposażono ją w najmocniejszy silnik z oferty, który został zamontowany przed kabiną. W praktyce oznacza to więc ośmiocylindrową wersję T143H 500. Dodatkowo pierwszy właściciel zdecydował się na dzienną kabinę, która dzięki podwójnej ławce i całkowicie płaskiej podłodze całkiem wygodnie może pomieścić trzy osoby. Ewentualnie ławka może służyć za leżankę, dając choć namiastkę kabiny sypialnej, w czasie krótkiego wypoczynku.

Wewnątrz kabiny łatwo rozpoznać samochód ze Skandynawii. Fabryczna tapicerka została bowiem zastąpiona czerwonym pluszem, do dzisiaj tak bardzo uwielbianym przez Duńczyków. Za to z zewnątrz skandynawskim motywem jest napęd o nazwie Robson Drive, przekazywany bezpośrednio na oponę. Rozwiązanie to jest dziełem szwedzkiej marki Zetterbergs Industri i przyjęło się w skandynawskiej branży drzewnej oraz budowlanej. Bazuje to na swoistych kołach zębatych, które opuszcza się między opony i napędza w ten sposób oś wleczoną.

Robson Drive na filmie (wraz z genezą powstania):

Robson Drive na omawianej ciężarówce:

Zaletą takiego systemu jest jego uniwersalnosć W czasie jazdy po utwardzonych drogach napęd można odłączyć, a więc ciężarówka jedzie niczym najzwyklejsze 6×2, oszczędzając opony i paliwo. Możliwe jest też uniesienie osi wleczonej, gdy pojazd akurat nie przewozi ładunku. Za to po wjechaniu w teren kierowca aktywuje napęd, koła zębate opadają na opony i dzięki temu ciężarówka zyskuje trakcję ze strony kolejnej osi, przekształcając się w 6×4.

Skąd natomiast wzięło się to wszystko na Białorusi? Opisywany samochód został tam sprowadzony w 2013 roku, by pracować z samowyładowczą zabudową. Ostatecznie ciężarówka więcej jednak stała niż jeździła po tamtejszych drogach. Przebieg podobno nadal nie przekroczył 500 tys. kilometrów, a stan zachowania wnętrza mówi sam za siebie. Co więcej, pojazd jest obecnie wystawiony na sprzedaż (ogłoszenie tutaj), z ceną 42,5 tys. rubli, a więc około 70 tys. złotych. To niemało, choć w zachodnich ogłoszeniach tyle trzeba już zapłacić za sześciocylindrowe Scanie T113H w podobnych konfiguracjach.