Scania R580 na sprzedaż w Kanadzie, za ponad 60 tys. euro – jeździ „jak SUV twojej żony”

W nawiązaniu do tekstu: Cztery używane Scanie serii R sprowadzone do Kanady – emigranci tęsknią za V8

Kilka miesięcy temu pisałem o zjawisku sprowadzania do Kanady używanych ciężarówek marki Scania. Mowa była o „R-kach” z początku produkcji, pochodzących ze Skandynawii lub Beneluksu i koniecznie wyposażonych w mocne silniki typu V8. W samej Kanadzie mają one znajdować zainteresowanie wśród osób o europejskim pochodzeniu, w tym zwłaszcza mieszkających w Ameryce Holendrów. 

Oczywiście sprowadzenie używanego ciągnika z Europy do Ameryki Północnej nie jest prostą sprawą. Ciężarówki muszą płynąć tak zwanymi „samochodowcami”, czyli statkami przeznaczonymi tylko do transportu samochodów, co zwykle trwa nawet kilka tygodni. Koszty dodatkowo potęgowane są przez stawki celne, a wymagania formalne ograniczają wybór potencjalnych egzemplarzy. Żeby bowiem dany samochód został zwolniony z amerykańskich testów ekologii i bezpieczeństwa, musi zostać sprowadzony jako potencjalny klasyk. W Kanadzie oznacza to co najmniej 15 lat od daty wyprodukowania, a w USA wręcz 25 lat. Poza tym nie ma co liczyć na łatwe sprowadzenie części zamiennych wraz z ciężarówką. Armatorzy bowiem zabraniają, by pojazd płynący „samochodowcem” miał na pokładzie jakiekolwiek luźne elementy. Jeśli więc w pojeździe będzie coś do wymiany, trzeba to sprowadzać osobno.

Omawiane ogłoszenie (całość dostępna tutaj):

Tutaj ciężarówka czeka na klienta:

Gdy natomiast wszystko to uda się zorganizować, ile może być warta taka wczesna „R-ka” na amerykańskiej ziemi? Właśnie na to pytanie mogę teraz odpowiedzieć, jako że w Kanadzie pojawiło się stosowne ogłoszenie. Jego obiektem jest Scania R580 Topline z 2004 roku, zarejestrowana w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska, na zachodzie kraju. Pojazd ten ma nieco ponad milion kilometrów przebiegu, jego osprzęt pochodzi jeszcze z epoki Euro 3, a podwozie to skandynawski układ z osią wleczoną. W kabinie znalazło się też bogate wyposażenie, włącznie ze skórą, drewnem i kuchenką mikrofalową.

Widok na wnętrze:

Jako że wielu Kanadyjczyków może mieć mgliste pojęcie o takim ciągniku, sprzedający zamieścił w ogłoszeniu kilka dodatkowych informacji. Pada na przykład stwierdzenie, że dzięki pneumatycznie amortyzowanej kabinie, pneumatycznemu zawieszeniu oraz dwóm pneumatycznym fotelom, komfort jazdy może przypominać  „SUV-a twojej żony”. Odnosi się to do faktu, że amerykańskie ciągniki są zwykle nieporównywalnie sztywniejsze. Pada też stwierdzenie, że 580-konne V8 brzmi „jak żaden inny silnik”, a 12-biegowa, manualna przekładnia oferuje połówki przy każdym z przełożeń. To z kolei związane jest z faktem, że Amerykanie skończyli produkować ciągnik siodłowe z jednostkami typu V8 około trzy dekady temu, a połówki często montuje się tam tylko do górnego zakresu. Jeśli natomiast chodzi o serwisowanie, to sprzedający przypomina, że Scania oficjalnie sprzedaje w Ameryce silniki do łodzi. Dzięki temu istnieje pewna sieć serwisów, które powinny sobie poradzić z naprawą lub przynajmniej diagnostyką takiej „V-ósemki”. Poza tym do samochodu ma być dołączona pewna ilość części zamiennych.

Typowo amerykańska zabudowa za kabiną:

Pod względem formalnym nie powinno być tutaj żadnych problemów. Ciężarówka ma bowiem świeży, kanadyjski przegląd i tym samym ewidentnie dopuszczono ją do jazdy. Zresztą, egzemplarz ten ma już dłuższą kanadyjską historię, zarejestrowany był już w dwóch prowincjach, a u poprzedniego właściciela wykonywał też normalną pracę. Pokazywałem go wówczas w tym artykule, w zestawie z trzyosiową platformą. Wracając natomiast do zadanego już pytania – ile za to wszystko trzeba zapłacić? Wskazana w ogłoszeniu kwota to 90 tys. dolarów kanadyjskich, czyli równowartość 62 tys. euro lub 276 tys. złotych. Z naszego punktu widzenia może się to wydawać bardzo dużo, jako że podobną Scanię kupimy w Europie trzy- lub nawet czterokrotnie taniej. Niemniej pamiętajmy, że w Ameryce to zupełny rodzynek, niełatwy do sprowadzenia. Poza tym ciężarówki są po drugiej stronie oceanu generalnie znacznie droższe i równie mocny Peterbilt lub Kenworth, z podobnym przebiegiem, również może tam kosztować 90 tys. dolarów kanadyjskich.

Ten sam egzemplarz z naczepą:

Film z pracy u poprzedniego właściciela: