Rosjanie chcą ściągać ciężarówki z Europy jako dawców części – ceny serwisu szaleją

Tydzień temu odpowiedzieliśmy sobie na pytanie „co mogą teraz kupić Rosjanie”, w ramach prezentacji nowej indyjskiej ciężarówki na rosyjski rynek. Wiemy już też, że rosyjskie firmy odwołują swoje wymiany floty, bo po prostu nie mogą kupić nowych ciężarówek europejskich. Dzisiaj natomiast czas na pytanie „jak Rosjanie będą serwisowali ciężarówki”, skoro napływ zachodnich produktów motoryzacyjnych został całkowicie zatrzymany?

Najpierw spójrzmy na statystyki. Jak donoszą rosyjskie media branżowe, ceny serwisowania ciężarówek rosną w rekordowym tempie, nawet w przypadku korzystania z produktów krajowych marek. Cena popularnych filtrów oleju marki Vektor poszybowała w górę o 90 procent, olej silnikowy rosyjskiej marki ZIC podrożał o 67 procent, natomiast popularne, rosyjskie opony marki Cordiant podrożały o średnio 88 procent. Do tego dochodzi też ogólny wzrost kosztów pracy w warsztatach, przez co godzina obsługi podrożała w zakresie od 30 do 200 procent, w zależności od regionu kraju.

A teraz czas na propozycję rozwiązania. Prezes Syberyjskiego Stowarzyszenia Przewoźników chce wypełnić rosyjskie magazyny używanymi częściami, pochodzącymi ze stosunkowo świeżych pojazdów używanych. Dlatego też proponuje zorganizowanie masowego importu ciężarówek-dawców, w tym głównie ciągników siodłowych, będących w wieku do 5 lat i reprezentujących popularne konfiguracje europejskich marek. Takie ciągniki miałyby być rozbierane na części i tym samym umożliwiać Rosjanom dalszą eksploatację pojazdów „wielkiej siódemki”. Jednocześnie prezes przyznaje, że w dalszej perspektywie trzeba będzie po prostu wymienić pojazdy na pozaeuropejskie, w tym głównie pochodzące z Chin.

By zrealizować powyższy plan, syberyjska organizacja zaapelowała do władz kraju o tymczasowe zniesienie opłat celnych od importu używanych ciężarówek, a także zawieszenie opłat recyklingowych, związanych ze złomowaniem rozebranych samochodów. Choć pozostaje pytanie, czy to faktycznie może być rozwiązaniem problemów. Po pierwsze, unijne sankcje ograniczają eksport pojazdów do Rosji i Białorusi, więc kupienie odpowiedniej ilości ciężarówek-dawców nie byłoby proste. Druga sprawa to zaś fakt, że rosyjskie ciężarówki wyraźnie różnią się od tych eksploatowanych w większości krajów europejskich, w tym nawet w Turcji. Nawet w najnowszych modelach Rosjanie mają bowiem zwykle osprzęt Euro 5.