Powrót płatnych nadgodzin dla kierowców ciężarówek po… 85 latach przerwy

Amerykańska branża transportowa regularnie dostarcza prawnych ciekawostek. To między innymi ciągnące się latami dyskusje na temat wprowadzenia ograniczników prędkości (kończące się propozycją „kagańców” na 109 km/h), czy nietypowe wyjątki od stosowania tachografów (obejmujące na przykład transport żywych zwierząt). Teraz mamy zaś kolejny przykład, w postaci ustawy, która ma przywrócić kierowcom prawo do płatnych nadgodzin.

Powiedzmy sobie szczerze – nierozliczanie nadgodzin u kierowców, a wręcz zupełne pomijanie tego tematu, to temat, który doskonale znamy z europejskiego transportu. W Ameryce sprawa jest jednak o tyle specyficzna, że kierowcy stracili tam prawo do płatnych nadgodzin w wyniku konkretnej ustawy, wprowadzonej… 85 lat temu! Miało miejsce dokładnie w 1938 roku, gdy uznano, że specyfika pracy kierowców po prostu nie pasuje do standardowych zasad rozliczania etatu, a najlepszym sposobem rozliczania tej grupy zawodowej będzie stawka naliczana za przejechane kilometry. By natomiast uświadomić sobie jak bardzo odległe były to czasy, spójrzmy na ten oto zestaw z Ameryki lat 30-tych. To GMC T23 z 1934 roku, wyposażone w kabinę sypialną, ciągnące naczepę do przewozu żywych zwierząt i osiągające prędkość przelotową z ładunkiem na poziomie 35 mph (56 km/h).

Warto tutaj wyjaśnić, że od połowy lat 30-tych ubiegłego wieku amerykańska branża transportowa była bardzo mocno uregulowana. Obowiązywał tam rozbudowany system stawek minimalnych, a licencje przewozowe przyznawano nie tylko dla konkretnych ciężarówek, ale też dla poszczególnych kierunków oraz rodzajów towaru. Gdy więc kierowcom odbierano prawo do płatnych nadgodzin, przechodząc na wypłaty „od kilometra”, ich praca i tak była bardzo stabilna czasowo, a przy tym cieszyła się jednym z najwyższych zarobków w kraju.

To uregulowanie transportu zakończyło się w 1980 roku. Wówczas konkurencja między przewoźnikami została w większości uwolniona, co według liberalnych ekonomistów miało obniżyć ceny usług oraz towarów w sklepach. I faktycznie tak też było, jako że stawki za transport z czasem spadły o nawet kilkadziesiąt procent. Problem jednak w tym, że towarzyszyło temu pogorszenie warunków pracy w transporcie i zmniejszanie realnych zarobków kierowców. Jak wyjaśniają przy tym lokalne media branżowe, gdyby roczny przychód kierowcy z końca lat 70-tych został przeliczony na obecną wartość dolara, byłaby to kwota sześciocyfrowa. Tymczasem aktualne średnie wynagrodzenie kierowców ciężarówek to 48 310 dolarów rocznie.

Do tego pojawiły się też dodatkowe problemy, jak chociażby przetrzymywanie ciężarówek pod rampami, czy poszukiwanie miejsc na parkingach. Szacuje się, że średnio jeden kierowca poświęca na to obecnie od 12 do 20 godzin tygodniowo (badanie opisywane tutaj). I dlatego też Amerykanie przypomnieli sobie o ustawie z 1938 roku, uznając, że po prostu przestała ona pasować do obecnych realiów w transporcie. Pojawiły się apele, by po 85 latach przywrócić nadgodziny, zrezygnować z wypłat „od kilometra” i dzięki temu uczynić zawód kierowcy bardziej atrakcyjnym. Grupa senatorów przygotowała zaś stosowny projekt, który w miniony piątek, 9 listopada 2023 roku, został złożony przed amerykańskim parlamentem.

Projekt zakłada, by kierowcy ciężarówek otrzymywali wynagrodzenia za cały czas poświęcany na pracę, będąc rozliczanym „od godziny”. Uwzględniając więc zasady z tamtejszych tachografów, może to być nawet 14 płatnych godzin na dobę. Co też ciekawe, omawiany projekt poparły nie tylko związki zawodowe kierowców, ale też dwie instytucje zajmujące się bezpieczeństwem w transporcie, a także stowarzyszenie kierowców-przewoźników, jeżdżących własnymi ciężarówkami. To ostatnie, znane jako Owner-Operator Independent Drivers Association, ma nadzieję, że wyższe wynagrodzenia dla kierowców uzdrowią sytuację na rynku. Za to swojego poparcia nie wyraziła organizacja ATA (American Trucking Associations), zrzeszająca dużych przewoźników.