Polski Fiat 621 „Tur” jako ciężarówka do wszystkiego – to historia jeszcze sprzed wojny

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Gdy mówimy o Polskich Fiatach, najczęściej na myśli mamy popularne konstrukcje z okresu PRL-u, takie jak 125p i 126p. W rzeczywistości jednak współpraca naszego kraju z włoską marką rozpoczęła się jeszcze przed II wojną światową i oprócz aut osobowych obejmowała także samochody ciężarowe. Pojazdy te cieszyły się w II RP niezwykle dużą popularnością, a najlepszym przykładem na potwierdzenie tego jest model 621 którego historię poznacie w poniższym artykule.

Ursus A:

Choć przez wielu Polaków II Rzeczpospolita jest wspominana w nieco romantyczny sposób, w rzeczywistości było to państwo mierzące się z wieloma problemami. Długi okres zaborów sprawił, iż w wielu regionach panowała bieda oraz zacofanie, a przemysł w wielu przypadkach należało budować od podstaw. Podobnie sprawa się miała w przypadku branży motoryzacyjnej, która w naszym kraju w latach 20-tych i 30-tych dopiero raczkowała. A ponieważ Polacy wcześniej nie mieli doświadczenia w budowie ciężkich pojazdów użytkowych, postanowiono nawiązać współpracę z firmami zagranicznymi. Jednym z głównych partnerów były w tym przypadku Włochy, z którymi Państwo Polskie utrzymywało stosunkowo przyjazne stosunki. To właśnie dzięki pomocy z tego kraju w II RP w 1928 roku uruchomiono produkcję opisywanego już Ursusa A (zapraszam tutaj), pierwszej polskiej ciężarówki, która bazowała na włoskim SPA 25C Polonia. Model ten szybko jednak  stał się konstrukcją przestarzałą, dlatego też już w pierwszej połowie lat 30-tych rozpoczęto poszukiwania następcy.

Włoski Fiat 621:

Polskie władze zwróciły swoje oczy ponownie w kierunku Włoch, lecz tym razem partnerem biznesowym miała być marka Fiat z którą z resztą współpracowano od wczesnych lat 20-tych, początkowo głównie w kontekście importu oraz produkcji aut osobowych (sama Spółka Akcyjna Samochodów Polski Fiat powstała już w 1921 roku). W ten oto sposób 21 września 1931 roku pomiędzy Fabbrica Italiana Automobili Torino a Państwowymi Zakładami Inżynierii (PZInż) w Warszawie podpisano umowę na licencyjne wytwarzanie ciężarówek w naszym kraju. Jedną z konstrukcji zwartą w porozumieniu był Fiat 621 o ładowności 2,5 tony, mający docelowo trafiać zarówno do wojska jak i do użytku cywilnego. W takich oto okolicznościach powstał Polski Fiat 621 „Tur”, którego produkcję rozpoczęto na początku 1935 roku.

Polski Fiat 621 „Tur”:

Początkowa seria Polskich Fiatów 621 wyprodukowanych w pierwszym kwartale 1935 roku została w niemal całości złożona z gotowych włoskich części. Szybko okazało się, iż oryginalny projekt niezbyt dobrze znosi trudne warunki eksploatacyjne oraz drogi kiepskiej jakości, przez co inżynierowie PZInż podjęli szereg działań mających dostosować ciężarówkę do polskich warunków. W ten oto sposób już w drugiej połowie tego samego roku udział zagranicznych podzespołów wynosił zaledwie 13,7 % (w 1939 roku wartość ta zmalała do 10%), a sama konstrukcja otrzymała wiele istotnych ulepszeń obejmujących m.in. wzmocnienie elementów podwozia (m.in. zmieniono ramę, oś przednią i tylni most) oraz zawieszenia (mocniejsze resory oraz amortyzatory) Polska wersja otrzymała także większy rozstaw osi, lepsze drzwi kabiny oraz pojemniejszy zbiornik paliwa. Zmodyfikowano nieco także sam silnik, którego blok odlewano z lepszych materiałów aniżeli miało to miejsce w przypadku włoskiego pierwowzoru, a oryginalny gaźnik Webera zastąpiono oszczędniejszą konstrukcją francuskiej firmy Solex. Jak więc widać nasi rodacy mieli spory udział w rozwoju opisywanej ciężarówki, którą można bez wyrzutów sumienia określać mianem polskiej.

Pod względem konstrukcyjnym model 621 zawierał w sobie standardowe dla tego okresu rozwiązania. Podstawę stanowiła prostokątna rama, z podłużnicami wygiętymi nad tylnym mostem i wzmocniona krzyżowymi poprzecznicami, co przekładało się na stosunkowo nisko umieszczony środek ciężkości. Zawieszenie natomiast składało się z dwóch sztywnych osi oraz półeliptycznych resorów piórowych i hydraulicznych amortyzatorów.  Tak jak wspomniałem samochód miał 2,5 tony ładowności, niecałe 2,4 tony masy własnej, a źródłem jego napędu był 6-cylindrowy benzynowy motor FIAT 122B (PZInż. 367), który z pojemności zaledwie 2952 cm³ (czyli niecałych 3 litrów) generował zaledwie 45 KM mocy. Pozwało to na osiągnięcie prędkości maksymalnej rzędu 50-55 km/h, przy spalaniu na poziome 24-25 l/100 km co przy większym, 80-litrowym zbiorniku pozwalało przebyć dystans nieco ponad 300 kilometrów na jednym baku. Motor standardowo łączono z 4-biegową skrzynią manualną, w której to jedynka i dwójka nie były zsynchronizowane. Jeśli natomiast chodzi o wersje to Polski Fiat 621 oferowany był w dwóch podstawowych wariantach. Pierwszy z nich, nazwany „L”, przeznaczony był do tradycyjnego transportu ciężarowego, natomiast wersja „R” była niczym innym jak podwoziem przeznaczonym dla autobusów. W stosunku do „L-ki” ta odmiana różniła się głównie nieco dłuższą oraz obniżoną ramą, większym rozstawem osi oraz zmienionym przełożeniem skrzyni biegów, dzięki czemu prędkość maksymalna wzrastała do około 64 km/h.

Najpopularniejsze zastosowania:

Choć głównym odbiorcą modelu 621 było Wojsko Polskie, ciężarówki te zrobiły także niemałą karierę w cywilu. W efekcie była to konstrukcja tak naprawdę do wszystkiego. W armii Polskie Fiaty oprócz standardowej roli transportera żołnierzy i ładunków pełniły także rolę sanitarek, wozów dowodzenia, mobilnych warsztatów, platformy dla broni przeciwlotniczej czy też cystern z paliwem lotniczym. Oprócz tego na bazie ciężarowego Fiata Biuro Badań Technicznych Broni Pancernych w Warszawie skonstruowało półgąsienicowy ciągnik artyleryjski C4P oraz samochody kołowo gąsienicowe wz.34 wyposażone w zabudowy warsztatowe, sanitarne, czy nawet sprzęt pożarniczy. Jakby tego było mało fiatowski silnik oraz skrzynię biegów stosowano także w pojazdach pancernych, w tym m.in. w niewielkiej tankietce TKS.  Jeśli natomiast chodzi o zastosowania typowo cywilne, to użytkownikom najczęściej oferowano gołe podwozia, na bazie których wyspecjalizowane warsztaty karoseryjne montowały kabiny oraz zabudowy. Tym oto sposobem oprócz standardowych wariantów skrzyniowych powstawały także ciągniki siodłowe, polewaczki, radiowozy,  wozy strażackie czy wspomniane już autobusy, zarówno w wariantach miejskich jak i międzymiastowych.

Ciągnik siodłowy z miejscem na przestrzeń sypialną:

Polski Fiat 621 z tankietką TKS – oba pojazdy z tymi samymi silnikami:

Wersja półgąsienicowa oraz prototypowy samochód sztabowy:

Jak natomiast wypadał ciężarowy Polski Fiat w opinii kierowców? Przede wszystkim chwalono jego dobrą jakość, wytrzymałość, niezawodność oraz stosunkowo prostą konstrukcję, którą bez problemu można było naprawić w warunkach polowych. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, iż już w momencie polskiej premiery Fiat 621 był już konstrukcją nieco przestarzałą, dysponującą gorszymi osiągami aniżeli w przypadku nowocześniejszej konkurencji. Nie przeszkodziło to jednak naszym rodakom w utrzymaniu produkcji tego modelu aż do 1939 roku: w tym czasie zbudowano niecałe 13 tys. sztuk 621 co uczyniło go najpopularniejszą ciężarówką w II RP. Na przestrzeni lat konstrukcja ta przechodziła tylko niewielkie modyfikacje, a najpoważniejszą z nich było zastosowanie w 1938 roku nowszej, bardziej opływowej kabiny. Następcą dla ciężarowych Fiatów miały być budowane na licencji Chevrolety oraz samodzielnie zaprojektowane PZInż. 703 i 713 (ich historię możecie poznać tutaj), jednak wybuch wojny ostatecznie pokrzyżował te śmiałe plany.

Planowani następcy, czyli PZInż. 703 i 713:

Zbudowane przed wojną Polskie Fiaty służyły naszym rodakom także w czasie okupacji, zarówno do normalnej pracy jak i w walkach partyzanckich. Co najmniej kilka egzemplarzy znalazło się także po drugiej stronie barykady, bowiem istnieją zdjęcia potwierdzające użycie Polskich Fiatów przez niemiecki Wehrmacht. Niestety pomimo dosyć dużej skali produkcji do dziś zachowały się jedynie pojedyncze egzemplarze w tym co najmniej dwa w wersji pożarniczej. Jeden z nich eksponowany jest obecnie w Centralnym Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach, natomiast drugi w Małopolskim Muzeum Pożarnictwa im. Z.K. Gęsikowskiego zlokalizowanym w Alwerni niedaleko Krakowa.