Ciężarówka wpadła w poślizg na śliskiej nawierzchni, przebiła bariery i zaczęła wypadać poza krawędź drogi – taki scenariusz już w tym tygodniu opisywałem, we wczorajszym artykule o wyjątkowo tragicznym, śmiertelnym wypadku. Tym większe wydaje się więc szczęście naszego rodaka, który wyszedł z podobnej sytuacji bez absolutnie żadnych obrażeń.
DAF XF z polskiej firmy transportowej przejeżdżał wczoraj rano czeską trasą I/44, przez miejscowość Široký Brod, ledwie siedem kilometrów od polskiej granicy. Tam zestaw wpadł w poślizg na ośnieżonym moście, kierując się do prawej strony drogi i taranując bariery. Siła rozpędu wyrzuciła ciągnik poza most, a cała kabina zdążyła już znaleźć się nad rzeką. W ostatniej chwili pojazd uratowała jednak naczepa, ciężka na tyle, by powstrzymać cały zestaw przed zsunięciem się do wody.
Do wnętrza wiszącej kabiny udało się dostać po prostu przy użyciu drabiny, już z rzecznego nabrzeża. 30-letni kierowca opuścił pojazd bez żadnych obrażeń, a policjanci wypisali mu maksymalny mandat za spowodowanie kolizji drogowej. Wyniósł on 2000 koron, czyli równowartość 400 złotych. Swoją drogą, to ponad dwukrotnie mniej niż wyniósłby taki mandat w Polsce.
Akcja ratunkowa naturalnie nie należała do łatwych, na ponad dwie godziny całkowicie blokując dojazd do czesko-polskiej granicy. Strażacy musieli ustabilizować pojazd linami oraz wyciągarką oraz wypompować paliwo z jego zbiorników. Następnie działania przejął prywatny holownik pomocy drogowej, wprowadzając ciągnik z powrotem na drogę.