Odrestaurowany zestaw do dłużycy jako prezent na urodziny – 33-letnia Scania 143E

Powyżej: nagranie z urodzinowego wydania

Firma Tartak Gałka z Bystrej Podhalańskiej zajmuje się między innymi produkcją certyfikowanych europalet i posiada bardzo różnorodną flotę. Znajdziemy tam zestawy typowo leśne, ciągniki z naczepami o ruchomej podłodze, czy też najzwyklejsze ciężarówki kurtynowe. Teraz dołączył zaś do tego wyjątkowy klasyk, w postaci Scanii serii 3 z 1990 roku. Wielu z Was zapewne miało już okazję zobaczyć ten pojazd na ubiegłotygodniowym zlocie z serii Master Truck, a w poniższym artykule postaram się wyjaśnić jaka kryje się za tym wszystkim historia.

Wszystko zaczęło się jakieś 3-4 lata temu, w firmie Januszki z Lubomierza, specjalizującej się w zabudowie, tuningu oraz sprzedaży ciężarówek do przewozu drewna. Jej właściciele wpadli wówczas na pomysł odrestaurowania klasycznego zestawu, za cel biorąc Scanię serii 3 z silnikiem typu V8. Przeglądali przy tym naprawdę wiele ofert, także za granicą, w Belgii, w Danii, czy też w Niemczech. Dopiero w ubiegłym roku udało się jednak znaleźć egzemplarz, który pomimo kilkudziesięciu lat pracy w lesie nadawał się jeszcze do odrestaurowania. Ciężarówka ta stała w Myślenicach, a więc ledwie kilkadziesiąt kilometrów od firmowej bazy, a okazała się nią Scania 143E 470 z 1990 roku, wyposażona w żuraw, zabudowę oraz przyczepę z dokładnie tego samego rocznika.

Tuż po zakupie:

Z nowszymi siostrami opisywanymi między innymi tutaj:

Wśród zalet zakupionej ciężarówki można było wskazać układ napędowy niewymagający remontu. Co więcej, choć ostatnie osiem lat pojazd spędził na wrastaniu w ziemię, wystarczyło podpiąć do niego nowe akumulatory i silnik już był gotowy do dalszej jazdy. Przy okazji warto też podkreślić, że wersja 470-konna była w tym roczniku najmocniejszą z oferty, a wariant z literą „E” otrzymywał najgrubszą wersję ramy, już fabrycznie pomyślaną o pracy w lesie. Poza tym wnętrze ciężarówki zachowało się w zaskakująco ładnym oraz kompletnym stanie, co znacznie ułatwiło odbudowę. Za to od strony zewnętrznej pojazd nie wyglądał zbyt dobrze, czemu po tak długim postoju trudno się zresztą dziwić. Zaraz po zakupie rozpoczął się więc gruntowny remont, który pochłonął około sześciu miesięcy. Z jednej strony miał on zachować klasyczny charakter ciężarówki, pozostawiając w swoim miejscu oryginalny żuraw, zabudowę i przyczepę, z drugiej zaś, miał być też mocno tuningowy, przewidując cały szereg bardzo efektownych dodatków.

W czasie tuningu i remontu:

Układ wydechowy na zdjęciu i na filmie:

Sam za siebie mówi już fakt, że kompletne nadwozie ponad 30-letniego „leśnika”, włącznie z nadkolami, czy kłonicami do dłużycy, zostało pokryte czerwonym lakierem o tak zwanym efekcie diamentowym. Świetnie zgrało się to z licznymi elementami chromowanymi lub polerowanymi, jak chociażby komplet alufelg Alcoa Durabright, czy klasyczny zderzak przedni z orurowaniem. Za kabiną pojawił się ogromny emblemat „V8”, stojący między dwoma kominami układu wydechowego, a pod ramą ukryto około 12 metrów rur, zastępujących jakikolwiek tłumik. Dzięki temu ośmiocylindrowy silnik, z pięknymi, chromowanymi pokrywami zaworów, wydaje z siebie wyjątkowo głębokie dźwięki. Do tego doszło także zmodyfikowane wnętrze, z flokowanymi plastikami, nową tapicerką oraz współczesnym, rozbudowanym sprzętem audio.

Nowe elementy zabudowy:

W czasie gdy firma Januszki wykonywała te prace, stojącą na warsztacie Scanią zainteresował się jeden ze stałych klientów. Mowa tutaj właśnie o przedsiębiorstwie Tartak Gałka, które postanowiło odkupić ten zestaw, czyniąc z niego ozdobę swojej floty. Nowy właściciel zaczął się wręcz angażować w dobór końcowych modyfikacji, choć starano się to też utrzymać w pewnej tajemnicy. Przekazanie pojazdu zgrało się bowiem w czasie z urodzinami jednego z właścicieli, a odrestaurowana Scania miała przybrać formę prezentu-niespodzianki. Pojazd został na tę okazję dosłownie opakowany, a jego uroczyste przekazanie miało miejsce na szczycie beskidzkiego wzgórza. To właśnie ta scena, którą możecie zobaczyć na 2-minutowym filmie, zamieszczonym nad tekstem.

Urodzinowe wydanie:

Początkowe plany były takie, by odrestaurowana „trójka” ruszyła do pracy, przynajmniej sporadycznie wywożąc drewno z lasu. Jest to zresztą jak najbardziej możliwe, dzięki odnowionej i w pełni funkcjonalnej hydraulice. Wspomniany, diamentowy lakier okazał się jednak robić tak ogromne wrażenie, że te użytkowe plany przynajmniej na razie zostały odłożone na bok. Jest to bowiem tak naprawdę jedyny sposób, by uniknąć zarysowań na przykład na pięknych kłonicach. Tym samym można więc powiedzieć, że po 33 latach od momentu wyprodukowania, 25 latach aktywnej pracy i co najmniej 950 tys. kilometrach przebiegu (tyle wskazuje dzisiaj licznik), prezentowany pojazd odszedł na emeryturę.