Miesiące w kabinie i weekendowe ucieczki z Belgii – afera z IKEA wybuchła na nowo

Powyżej: fragment reportażu BBC

Przez wiele lat IKEA była chyba najgłośniej oskarżaną firmą o złe warunki pracy kierowców. W 2014 roku zachęcano do bojkotu sklepów, blokowano kasy, a także znaleziono Bułgara od dziewięciu miesięcy mieszkającego w kabinie belgijskiej ciężarówki. Trzy lata później sprawą zajęła się też brytyjska telewizja BBC, a sama IKEA w końcu musiała zareagować. Firma zapowiedziała wprowadzenie nowych zasad dla podwykonawców, mających obowiązywać od 2018 roku.

A mimo to afera właśnie rozkręca się na nowo. Kontrowersje znowu wybuchły w Niderlandach, w następstwie kontroli tamtejszej inspekcji pracy (SZW). W ostatnich miesiącach funkcjonariusze sprawdzali ciężarówki spędzające weekendy w Geleen, na parkingu przy niderlandzko-belgijskiej granicy. I jak się okazało, w dużej mierze były to pojazdy pracujące dla firmy IKEA.

Tamte kontrole wywołały cała serię dodatkowych akcji, zorganizowanych przy współpracy ze związkami zawodowymi. Właśnie dzisiaj SZW rozpoczyna serię przesłuchań w sprawie warunków pracy kierowców. Na parkingi należące do IKEA ruszyli też inspektorzy belgijscy oraz francuscy. Padają przy tym podejrzenia o wykroczenia dotyczące czasu pracy, a nawet o fałszowanie dokumentów.

Na czym konkretnie polega problem? W tej sprawie wypowiedziały się belgijskie oraz niderlandzkie związki zawodowe, odpowiednio BTB oraz FNV. Ich zdaniem, kierowcy podwykonawców IKEA pozostają w kabinach nawet całymi miesiącami. Swoje trasy wykonują głównie na terenie Niderlandów oraz Belgii, ale pracują na wschodnioeuropejskich umowach. Normą są też weekendowe ucieczki z Niderlandów do Belgii, z uwagi na zakaz 45-godzinnych odpoczynków. Panuje bowiem przekonanie, że służby niderlandzkie raczej nie prowadzą kontroli pod tym kątem.