Zacznę tutaj od wyjaśnienia, że firma De Rooy Transport z holenderskiej miejscowości 't Goy to przewoźnik zupełnie niezwiązany z „pomarańczowym” De Rooy’em, specjalizującym się w przewozach nowych samochodów ciężarowych. De Rooy Transport opisywałem już zresztą kiedyś na 40ton.net, przy okazji artykułu Firma transportowa nagrywa kierowców w czasie ich pracy – wypadki to wina głównie telefonów? Teraz natomiast mam kolejny powód, aby o niej wspomnieć, tym razem w związku z premierą bardzo ciekawej naczepy. Naczepę tę De Rooy Transport uszyło sobie na wymiar, korzystając przy tym z pomocy niemieckiej firmy HRD.
Widoczny na zdjęciu pojazd ma zaledwie 12,4 metra długości i stoi na dwóch skrętnych osiach ustawiających koła w przeciwległych kierunkach, oczywiście w trosce o doskonałą zwrotność. Osie te wyróżniają się jednak czymś jeszcze, mianowicie stosunkowo daleko od siebie. Dlaczego? Taki układ poprawia rozkład masy w przypadku przejazdów z naczepą częściowo rozładowaną, co natomiast w dystrybucji ma miejsce bardzo często. Dotychczas De Rooy Transport wykorzystywał zresztą naczepy z klasycznym układem osi i bardzo często dochodziło właśnie do przekroczenia dopuszczalnych nacisków na koła napędowe ciągnika. W tym przypadku problem ten ma po prostu przestać istnieć.
Układ osi to tutaj nie jedyna ciekawostka, jako że uwagę warto zwrócić także na samo nadwozie. Wyposażono je w połowicznie otwierany lewy bok, działający na wzór skandynawski, dzięki czemu boczny rozładunek zajmuje o około 17 minut mniej niż w przypadku klasycznej kurtyny. Przy kilku tego typu operacjach wykonanych jednego dnia robi się z tego naprawdę spora oszczędność. Ładunki o mniejszych rozmiarach można natomiast wydobyć ze środka przy pomocy zwykłej windy zintegrowanej z nadwoziem.
Koszty przygotowania takiej specjalistycznej naczepy nie były niskie, ale De Rooy Transport uważa, że wszystko i tak się się opłacało. A to dlatego, że przemyślana na wszystkie sposoby maszyna powinna bez problemu służyć od 10 do nawet 15 lat.