Kto zapłaci za przestoje przy rolniczych blokadach? IRU wskazuje na rządy

Już jutro, 8 marca, w Warszawie odbędą się rolniczo-rządowe rozmowy. W ich następstwie ma zostać podjęta decyzja o ewentualnych blokadach, w tym przede wszystkim długoterminowym proteście na granicy w Świecku. Tymczasem międzynarodowe stowarzyszenie przewoźników IRU apeluje do władz poszczególnych krajów, by w tej trudnej sytuacji udzieliły one wsparcia dla firm transportowych.

IRU wylicza, że jedna godzina postoju przed rolniczą blokadą, z udziałem jednej ciężarówki i jednego kierowcy, jest wydatkiem około 100 euro. Wystarczy więc kilka strategicznie ulokowanych blokad, by europejska branża transportowa poniosła wielomilionowe straty. Sam za siebie mówi, że na przykład przez wspomniane Świecko przejeżdżą średnio 17 tys. ciężarówek na dobę. Do tego dochodzą też zdarzenia z Europy Południowej, gdzie zdarza się niszczenie ładunków żywności, a nawet samych pojazdów (jak głośne przewrócenie i podpalenie litewskiej chłodni we Francji). Stąd też stwierdzenie, że firmy transportowe nie powinny być w tej sytuacji pozostawione same sobie.

Według IRU, to rządy poszczególnych krajów, na terenie których odbywają się blokady, ponoszą współodpowiedzialność za zaistniała sytuację. Dlatego to one powinny rekompensować przewoźnikom poniesione straty. Organizacja określa takie rozwiązanie sprawiedliwym, a jednocześnie przypomina, że bez ruchu samochodów ciężarowych wszystkie kraje mogłyby się znaleźć w jeszcze większym chaosie.

Czy którekolwiek z państw wsłucha się w postulaty IRU, tego niestety jeszcze nie wiadomo.