Jelcz 325 przejechał przez Turcję i jest przy irańskiej granicy – aktualizacja wyprawy

W nawiązaniu do tekstu:

Jelcz 325 ruszył do Nepalu i wyjechał już z Europy – miesięczna wyprawa w Himalaje

Dla zainteresowanych:

Oficjalny dziennik wyprawy

Mapa z bieżącym położeniem Jelcza

Kolejny tydzień i kolejna aktualizacja w sprawie wyprawy Jelczem do Nepalu. Polska ciężarówka ma już za sobą właściwie cały przejazd przez Turcję, a kolejnym etapem trasy będzie przekroczenie turecko-irańskiej granicy.

Tydzień spędzony w Turcji obfitował w dodatkowe wydarzenia. Ciężarówka była prezentowana przed polską ambasadą w Ankarze, reportaż na jej temat wykonała turecka telewizja, a załoga rozpoczęła starania o irańską wizę, które nie obyły się bez interwencji dyplomatycznych. Jelcz miał też okazję przejechać prawdziwie historyczną okolicę, mijając słynną górę Ararat (5137 m.n.p.m), która przez lata wyznaczała kierunek dla europejskich kierowców kursujących na Bliski Wschód.

Ararat z kabiny Jelcza:

Zdjęcie z tekstu Wspomnienia z trasy do Iranu w barwach PEKAES Warszawa – część 13 (1983):

Góra Ararat na mapie:

Odrestaurowany Jelcz 325 trzyma się mocno i dotychczas nie doszło do żadnej awarii. Samochód przetrwał długie podjazdy wschodniej Turcji, wspinając się na wysokości ponad 2000 metrów n.p.m. Faktem jest, że jednostka nabierała już wówczas wysokiej temperatury, a średnie zużycie paliwa z wyprawy wzrosło do 32 litrów na 100 kilometrów. Niemniej po zredukowaniu na trzeci bieg samochód docierał do szczytów, a dzienne przebiegi udało się utrzymać na poziomie około pół tysiąca kilometrów. Zdarza się wręcz wyprzedzać lokalnych kierowców, pokonujących tureckie trasy skrajnie wyładowanymi Fordami. A przy okazji Jelcz wzbudza mnóstwo sympatii, kierowcy machają na jego widok, a także chcą robić sobie z nim zdjęcia.

Obecnie Jelcz znajduje się już na turecko-irańskim pograniczu, gdzie o wskazane porze będzie ma stawić się do odprawy. Poza Iranem czekają go zaś trzy kolejne kraje, mianowicie Pakistan, Indie oraz docelowy Nepal. Tam licznik wyprawy powinien wskazać około 10 tys. kilometrów, a warunki terenowe będą obfitowały w jeszcze wyższe wzniesienia. Jelcz powinien pojawić się w Nepalu pod koniec września, a podróż powrotna do kraju odbędzie się już drogą morską.

Przypomnę, że wyprawa „Śladami uczestników” to hołd dla polskich himalaistów, którzy półwieku temu podobnymi Jelczami ruszali na podbój najwyższych szczytów świata. Mowa o takich wyprawach, jak na przykład w następującego artykułu: Wywiad z kierowcą, który przejechał Jelczem z Polski do Nepalu – 14 tys. km w najróżniejszych warunkach. Choć warto też pamiętać, że nie tylko himalaiści jeździli Jelczami do krajów Bliskiego Wschodu. Zdarzały się trasy wykonywane przez najzwyklejszych kierowców, jak na przykład przewóz do Iraku w wykonaniu poznańskiego Transbudu: Trasa Jelczem z Polski do Iraku, w 1980 roku – galeria zdjęć i ciekawostki z przejazdu

Krótkie nagranie z kabiny: