Jelcz 315 po wyjątkowo wczesnej, niemieckiej modernizacji na długie trasy

Fot. Michael Sørensen/Facebook

Więcej o historii Deutransu przeczytacie tutaj.

Przeglądając w weekend historyczne ciekawostki, trafiłem na bardzo ciekawe zdjęcie Jelcza. To wyjątkowo wczesny przykład wschodnioniemieckiej modyfikacji, dostosowującej Jelcza 315 do ruchu dalekobieżnego.

Wschodnioniemieckie firmy były jednym z największych eksportowych odbiorców Jelczów serii 300. Szybko zasłynęły też z jego modyfikacji, montując na kabinach podwyższenia dachu, instalując po dwa łóżka i obniżając tunel silnika dzięki zmianom w układzie dolotowym. Przeróbki często dotyczyły też napędu, gdzie Niemcy ze wschodu dokładali turbiny, wstawiali 12-biegowe skrzynie z połówkami, czy nawet próbowali podwieszać tylną oś wleczoną. Nieco szerzej wyjaśniałem to w następującym artykule: Jelcz z domowej roboty „Globem” – inspiracja NRD we wspomnieniach z lat 90-tych

Egzemplarz z powyższego zdjęcia jest jednak naprawdę szczególny. Po pierwsze, jest to Jelcz 315 z samego początku produkcji, wyposażony w starszą kabinę typu „407”, seryjnie wytwarzaną tylko w latach 1968-1971. Samochód z fotografii musiał więc być jednym z pierwszych Jelczy wyeksportowanych do Niemiec Wschodnich. A jednocześnie trafił on do szczególnego użytkownika. Była nim firma Deutrans, czyli NRD-owski odpowiednik Pekaes Warszawa. Firma ta specjalizowała się w transporcie dalekobieżnym, w tym zwłaszcza przewozach do Europy Zachodniej. W latach 80-tych jej flota miała nawet 4,5 tys. pojazdów, w tym takie zachodnie marki, jak Volvo, Mercedes-Benz, Steyr, MAN, Magirus-Deutz, czy Ford. Początki były jednak znacznie skromniejsze, stojąc pod znakiem ciężarówek marki IFA, a czy też właśnie Jelcz.

Tutaj pojawia się też wyjaśnienie, dlaczego Jelcz ze zdjęcia ma tak nietypowe podwyższenie dachu. Otóż z racji pokonywania dalszych, międzynarodowych tras, Deutrans stosował podwójne obsady. A że Jelcz 315 miał bardzo wysoko umieszczone łóżko dolne, z uwagi na duży tunel silnika, nie za bardzo się do tego nadawał. Dlatego też Deutrans postanowił podwyższyć dach ciężarówki, tworząc dodatkową przestrzeń nad samą częścią sypialną.

Z dzisiejszego punktu widzenia taki układ dachu może wyglądać nietypowo. NRD-owscy projektanci mogli się jednak wzorować na produkcie fabrycznym, który po zachodniej stronie Niemiec był swego czasu bardzo popularny. Mowa tutaj o ciężarówkach zachodnioniemieckiej marki Magirus-Deutz, które już w połowie lat 60-tych otrzymały częściowo podwyższone dachy (oba zdjęcia powyżej). Dodatkowa przestrzeń pojawiła się właśnie nad sypialnią, by stworzyć w ten sposób przestrzeń dla drugiego łóżka.

Ostatnie Magirusy o takim nadwoziu wytwarzano do połowy lat 70-tych. Miało to więc miejsce przed premierą Globetrottera marki Volvo (1977), czy też Space Cabem marki DAF (1984). A jak wyglądało takie częściowo podwyższone wnętrze? To możecie zobaczyć poniżej, na zdjęciu z dawnego folderu, reklamującego Magirusa z początku lat 70-tych: