Jak uratować ciężarówkę przy wystrzale opony – sprężyny i siłowniki znane od 50 lat

Listonosz przyniósł mi dzisiaj długo wyczekiwaną przesyłkę z Ameryki, a w niej historyczny egzemplarz magazynu branżowego „Overdrive”. To wydanie z października 1973 roku, które zainteresowało mnie tematem z okładki, mianowicie amerykańskim testem ciągnika siodłowego Fiat 619. Nie zdążyłem jednak nawet dojść do tego testu, gdy przeglądając pierwsze strony magazynu wpadłem w zupełne zaskoczenie. Oto bowiem przede mną pojawiła się reklama systemu, który już 50 lat temu miał skutecznie eliminować zagrożenia związane z wystrzałami ogumienia na przednim kole!

Jak istotny jest to temat dla branży transportowej, tego chyba nie muszę wyjaśniać. W końcu regularnie można usłyszeć o skutkach wystrzałów, takich jak na przykład w tym artykule:  Następstwa wystrzału opony: uderzenie w drzewo, 7 godzin operacji i rehabilitacja. Spójrzmy więc co kryło się za tą amerykańską reklamą sprzed pół wieku, a także sprawdźmy, czy system ten istnieje do dzisiaj.

Omawiana reklama:

Rozwiązanie promowane w magazynie „Overdrive” z 1973 roku to specjalne stabilizatory sprężynowe, opracowane przez firmę Steer Safe z amerykańskiego stanu Nowy Meksyk. Do każdego koła przedniej osi mocuje się tutaj po dwie takie sprężyny, zwiększając w ten sposób opór na układzie kierowniczym, a w zamian za to utrzymując bardzo dużą stabilność. Szansa na niekontrolowane wychylenie kierownicy ma być wręcz minimalna, a reklama mówi też o sprawdzającym to teście. Miał się on odbyć z udziałem ciężarówki ważącej 36 ton (80,000 lb) i rozpędzonej do 96 km/h (60 mph), w której wysadzono przednie koło. Sprężyny Steer Safe pozwoliły wówczas kierowcy zachować kontrolę nad pojazdem, utrzymując go w linii. A przy okazji reklama obiecywała też ograniczenie zużycia bieżnika, wolniejsze zużycie układu kierowniczego, lepsze utrzymywanie zbieżności i ograniczenie przemęczenia kierowców.

Sprężyny Steer Safe na współczesnym schemacie:

Po kilku latach sprężyny Steer Safe doczekały bardziej zaawansowanego konkurenta. Mowa tutaj o specjalnych siłownikach hydraulicznych, pokazanych w 1980 roku przez firmę Safe-T-Plus z amerykańskiego stanu Georgia. Siłowniki te przykręca się między ramą pojazdu a drążkiem kierowniczym, by osiągnąć dokładnie taki sam efekt jak powyżej. Chodzi więc o uzyskanie bardzo stabilnego prowadzenia, kosztem zwiększenia oporu na układzie kierowniczym. Choć akurat siłowniki mają zwiększać ten opór w nieco mniejszym stopniu niż sprężyny, sprzyjając wykonywaniu manewrów.

Jak Safe-T-Plus działa w praktyce, to możemy zobaczyć na poniższym filmie reklamowym, pochodzącym z lat 80-tych. Widać tam cały szereg prób z udziałem różnego rodzaju ciężarówek, w tym jedną szczególnie ciekawą, uwiecznioną od 4:46. Przy prędkości 128 km/h (80 mph) wysadzono tam przednie prawe koło betonomieszarki marki Mack, na pusto ważącej 12 ton. Kierowca faktycznie utrzymał wówczas kontrolę nad pojazdem, co widać także z wnętrza kabiny. Na kolejnym firmie możemy natomiast zobaczyć montaż takiego siłownika do współczesnej ciężarówki Freightliner Columbia.

Telewizyjna reklama Safe-T-Plus z lat 80-tych:

Montaż siłownika Safe-T-Plus we Freightlinerze z 2001 roku:

Safe-T-Plus na współczesnym zdjęciu:

A teraz rzecz najciekawsza, czyli współczesność. Obie firmy istnieją bowiem do dzisiaj, pozwalając kupić zarówno stabilizatory sprężynowe, jak i hydrauliczne siłowniki na drążek kierowniczy. Co prawda w ciężkim transporcie oba te rozwiązania są dużą rzadkością, ewidentnie się nie przyjmując, ale jest pewna branża, w której spotkamy je obecnie na porządku dziennym, a użytkownicy nie szczędzą przy tym pozytywnych opinii. Mowa tutaj o bardzo ciężkich, amerykańskich samochodach kempingowych, nierzadko ważących po około 11 ton (gdyż do tej wartości nie jest wymagane w USA ciężarowe prawo jazdy).

Wygląda więc na to, że osoby prowadzące ciężkie pojazdy tylko sporadycznie, w sposób niezawodowy, doceniły dodatkową stabilizację pojazdu i łatwiejsze utrzymywanie go na pasie ruchu, godząc się przy tym na większy wysiłek przy manewrach. Dlatego też obie firmy oferują gotowe zestawy do najpopularniejszych podwozi pod ciężkie kampery, wywodzących się po prostu ze średniotonażowych ciężarówek (takich jak Ford F-650, Chevrolet C5500, czy Freightliner M2). Ceny, w zależności o modelu, wahają się przy tym między 400 a 500 dolarów za jeden zestaw. Gdyby natomiast ktoś chciał zamontować sprężyny lub siłownik po prostu do ciągnika siodłowego, może złożyć w obu firmach specjalne zamówienie.

11-tonowy Ford F-650 (prezentowany przeze mnie tutaj):

O tego typu kamperach mowa:

Na koniec dodam, że dzisiaj Amerykanie myślą też o opanowaniu problemu wystrzałów w sposób elektroniczny, przy użyciu automatycznego systemu stabilizującego ciężarówkę. Jest to rozwiązanie przygotowywane głównie na potrzeby autopilotów, choć mogłoby znaleźć użytek także w pojazdach normalnie prowadzonych przez kierowców. Pisałem o tym w następującym tekście: Test systemu ratującego ciężarówkę przy wystrzale opony – kontra i hamowanie