Irańczyk w końcu odzyskał Scanię z polskiej zbiórki – celnicy trzymali ją przez okrągły rok

Po roku oczekiwania na formalności celne, Fardin Kazemi mógł dzisiaj wyjechać na drogi swoją nową ciężarówką. Tym samym historia polskiej zbiórki dla irańskiego kierowcy-właściciela w końcu doczekała się szczęśliwego zakończenia.

Na powyższym filmie możecie zobaczyć słynną Scanię R500 opuszczającą parking. Samochód ma jeszcze co prawda polskie tablice rejestracje, ale już w najbliższych dniach powinno ulec to zmianie. Celnicy zgodzili się bowiem na wydanie samochodu, cały zestaw zostanie zarejestrowany w Iranie i Fardin będzie mógł powrócić na dalekobieżne trasy. Niewykluczone, że będą to przejazdy także do Europy, w tym przede wszystkim do Polski.

Szacuje się, że zwykle irańskie służby celne trzymają nowo sprowadzoną ciężarówkę przez około trzy miesiące. W tym jednak przypadku formalności przeciągnęły się do okrągłego roku, a urzędnicy stale kwestionowali kolejne dokumenty. Organizatorzy zbiórki regularnie sięgali po pomoc prawną, a nawet próbowali interwencji dyplomatycznych. I jak widać, ponadprzedciętna wytrwałość przyniosła efekty.

Jaka była historia tej ciężarówki? Zaczęło się od artykułu z początku grudnia 2019 roku, pod tytułem Ma ponad 30 lat, nadal jeździ między Iranem a Polską – International pod Częstochową. Jego bohaterem był pomarańczowy International 9670 z 1988 roku, który przyjechał do Polski z ładunkiem rodzynek. Za sprawą zaawansowanego wieku, amerykańskiego pochodzenia i irańskich rejestracji, ciężarówka przykuwała u nas ogromną uwagę. Nic więc dziwnego, że Czytelnik Krystian postanowił uwiecznić ją telefonem, przysyłając do mnie film oraz zdjęcie (powyżej). Dodam też, że nie był to pierwszy występ tej ciężarówki na 40tonach, jako że pokazywałem ją także w 2018 roku, z nieco dłuższym wyjaśnieniem.

Dzień po opublikowaniu zdjęć od Krystiana, pojawiły się kolejne informacje. Mnóstwo osób nadsyłało do mnie wiadomości, że International utknął pod Częstochową, na drodze krajowej nr 1, prawdopodobnie w związku z awarią. Samochód wzbudził wówczas jeszcze większe zainteresowanie, a wiele przypadkowych osób próbowało kierowcy pomóc. Początkowo podejrzewano, że to tylko niegroźne problemy z rozrusznikiem. Samochód udało się też uruchomić na tyle, by dojechał on do pobliskiej stacji Lotos.

Kolejne trzy dni później, właśnie na tej stacji, odbyła się większa akcja pomocy, z udziałem profesjonalnych mechaników, a nawet mobilnego warsztatu. Z tego wydarzenia zapisała się też obfita galeria zdjęć. W międzyczasie stworzyła się grupa osób udzielających kierowcy doraźnej pomocy. Mężczyźnie zapewniono posiłki oraz wodę, a krótko później International został ściągnięty do lokalnego warsztatu. Jak się jednak okazało, do układu chłodniczego dostał się olej, w samym oleju znaleziono metalowe opiłki, a układ elektryczny przypominał labirynt. Mówiąc więc krótko, ciągnik nie wymagał naprawy, a kompletnego remontu.

Osoby najbardziej zaangażowane w pomoc musiały wówczas podjąć decyzję co zrobić w tej sprawie dalej. Początkowo rozważali dwie możliwości – zbiórkę na naprawę ciężarówki lub zbiórkę na zupełnie inny pojazd. Ostatecznie wygrała ta druga opcja, z zamysłem, że uda się kupić niedrogi samochód za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nikt się bowiem nie spodziewał, by udało się zebrać budżet na coś lepszego.

Gdy jednak zbiórka już ruszyła, nadeszło poważne zaskoczenie. Okazało się, że ludzie wpłacają pieniądze w ogromnych ilościach, a wieść o zbiórce dotarła nawet do telewizji. Organizatorzy akcji nie musieli już myśleć o tanim, kilkunastoletnim ciągniku, zamiast tego myśląc o ciężarówce za sześciocyfrową kwotę. Z drugiej strony, sam plan zakupu pojazdu okazał się częściowo oderwany od realiów prawnych. Gdy bowiem organizatorzy brnęli przez listę irańskich wymagań, stanęli przed poważnymi barierami.

Jak się okazało, do Iranu nie można po prostu ot tak wwieźć ciężarówki. Zamiast tego całe listy marek, modeli, silników oraz roczników, które są tam dopuszczalne. To też sprawiło, że zebrane fundusze okazały się niewystarczające i zbiórka musiała zostać przedłużona. Ponadto okazało się, że zakup ciężarówki nie będzie łatwy. Sprzedający obawiali się, że zostaną oskarżeni o złamanie embarga na handel z Iranem, narzuconego przez Stany Zjednoczone. Z tego też powodu w ostatniej chwili musiał się wycofać dealer marki DAF.

Ostatecznie, po licznych konsultacjach ze stroną irańską, organizatorzy zbiórki znaleźli odpowiedzi pojazd. Okazała się to Scania R500 Topline z niewielkiego komisu, wyprodukowana w 2013 roku wyposażona w silnik V8, zgodna z normą emisji spalin Euro 5 i mająca 630 tys. kilometrów. Wydawało się więc, że sprawa zostanie doprowadzona do końca. Scania przeszła też w Polsce gruntowne przygotowania techniczne, kabina otrzymała pamiątkowe malunki, a z tyłu podpięto używaną naczepę. Nie brakowało przy tym wsparcia sponsorów, w postaci licznych firm z branży transportowej. Sprawą interesowały się też media, na czele z telewizją.

Gdy wszystko było już gotowe, Irańczyk Fardin Kazemi mógł ruszyć swoją nową Scanią do domu. Dotarł tam w pierwszej połowie lutego, a więc dwa miesiące po utknięciu pod Częstochową. Wówczas wydawało się, że cała przygoda kosztowała go mnóstwo czasu. Dzisiaj można jednak powiedzieć, że te dwa miesiące były dopiero wstępem do rocznego oczekiwania na wydanie pojazdu przez celników.