Flota ciągników marki Jelcz ruszyła do walki z powodzią – to też znak dla rynku

Powyżej: reportaż z trasy w 1999 roku

Ciągniki siodłowe Jelcz 417 oraz 620 zaczęły znikać z zagranicznych tras jakieś ćwierć wieku temu. Wtedy to z dalekobieżnych Jelczy przestawali korzystać ostatni polscy przewoźnicy międzynarodowi, w tym także ci kursujący do krajów byłego Związku Radzieckiego. Ostała się z tego nawet filmowa pamiątka, w postaci telewizyjnego reportażu z 1999 roku, którego bohaterem jest właśnie kierowca Jelcza 620 wożący kontenery z Polski za wschodnią granicę. Teraz jednak oba modele znowu zawitały na Ukrainę, co ma związek z wojenną pomocą oraz zniszczeniem przez wojska rosyjskie tamy na rzece Dniepr.

Zniszczenie tamy doprowadziło do potężnych powodzi, a w takich warunkach szczególnie dużym problemem staje się dostęp do czystej wody pitnej. Dlatego też w Polsce zebrano flotę aż dziesięciu strażackich cystern, w większości pochodzących z jednostek OSP i kwalifikujących się już do zastąpienia nowszym sprzętem. W trybie ekspresowym pojazdy te zostały przekazane na Ukrainę i tam niemal natychmiast wdrożono je do pracy przy dostawach wody do mieszkańców. A że przez lata podstawową bazą dla tego typu cystern były właśnie Jelcze 417 oraz 620, to właśnie te dwu- i trzyosiowe ciągniki zdominowały cały projekt, stając się nowym widokiem we flocie ukraińskiej straży pożarnej.


Powyżej możemy zobaczyć jednego z takich Jelczy w czasie pracy na Ukrainie, w regionie Chersońskim. Jak widać, trzyosiowy ciągnik polskiej produkcji otrzymał kilka dodatkowych, oznaczeń, po czym od razu ruszył do pracy w rejonie objętym powodzią. Konkretnie jest to Jelcz 620 z trzecią osią wleczoną oraz kabiną sypialną, wyposażony w 320-konny silnik z intercoolerem. Na samym początku lat 90-tych taka konfiguracja stanowiła najmocniejszą wersję z polskiej oferty. Faktem też jest, że wiele takich pojazdów robiło w polskiej straży pożarnej minimalne przebiegi, do dzisiaj przyjeżdżając po kilkanaście tysięcy kilometrów. Istnieje więc spora szansa, że nowa flota cystern posłuży Ukraińcom przez długi czas.

Swoją drogą, powyższa informacja może być istotna także dla miłośników Jelczy, myślących o odrestaurowaniu jakiegoś polskiego ciągnika. Faktem bowiem jest, że jednostki OSP już od kilku lat wyprzedawały takie pojazdy, często miały one bardzo atrakcyjne ceny, a przy tym mogły stanowić bazę dla pięknych klasyków, jak na przykład w tym artykule: Uratowany od zapomnienia Jelcz 417, po dwóch służbach w OSP – Sesja Miesiąca 03/21. Skoro więc teraz cała flota takich pojazdów wyjechała na wojnę, kolejne ogłoszenia sprzedaży takich ciągników będą niewątpliwie znacznie większą rzadkością, o ile w ogóle będą się pojawiać. Mówiąc więc krótko, kończy się już czas na tani i łatwy zakup tego typu klasyka.

Odrestaurowany Jelcz 417, po odkupieniu od OSP: