Fabrycznie nowy ciągnik o wyglądzie sprzed 40 lat – tuning z kanciastymi dodatkami

Kenworth K100 z lat 60-tych:

Kenworth K100 z 1984 roku:

Współczesny Kenworth K200, fabryczny wygląd:

Australijski Kenworth K200 to jedna z najbardziej klasycznych ciężarówek z silnikiem pod kabiną, jakie można obecnie znaleźć na świecie. Jego nadwozie wywodzi się jeszcze z klasycznego, amerykańskiego modelu K100, który wprowadzono do sprzedaży w 1963 roku. Ogólna bryła nadwozia nie uległa większym zmianom już od lat 80-tych, a oferta układów napędowych pochodzi po prostu z minionej epoki. Do wyboru są wyłącznie 15-litrowe silniki marki Cummins, rozwijające do 600 KM, a najczęściej wybieraną przekładnią jest 16-biegowy, niezsynchronizowany „manual”.

Jest jednak w Australii przewoźnik, dla którego i taka ciężarówka wydawała się zbyt mało klasyczna. Właścicielowi firmy Graintrans nie spodobał się zaokrąglony wzór atrapy chłodnicy, wprowadzony 12 lat temu, a także okrągłe reflektory przednie, w najnowszych rocznikach wyposażane w światła dzienne. Nie podobały mu się też współczesne lusterka, dzielone z DAF-em XF (to dzieło tego samego koncernu), czy podwyższony dach kabiny sypialnej, trafiający obecnie do większości egzemplarzy. Zanim więc on odebrał swojego Kenwortha K200 od dealera – firmy Brown and Hurley z miasta Toowoomba na wschodzie Australii – poprosił o wprowadzenie całego szeregu modyfikacji.

Zmodyfikowany egzemplarz z Graintransu:

Fot. Brown and Hurley

Już z fabryki K200 wyjechało z najbardziej klasycznym wariantem kabiny – o całkowicie płaskim dachu i zaledwie 2,3-metrowej długości. W praktyce mieści to ogromną deskę rozdzielczą, dwa fotele, stosunkowo wysoki tunel silnika oraz wąskie łóżko otoczone pikowaną tapicerką. Zamiast podwyższenia dachu zastosowano prosty spojler, wzorowany na dodatkach z lat 70-tych. Na dach, wzorem starych modeli, wyprowadzono też filtry powietrza, ukryte w pięknych, chromowanych obudowach. Tak krótka kabina świetnie zgrała się z długim rozstawem osi. Uwydatniło to podwójne, walcowate zbiorniki paliwa, ramę w klasycznym kolorze czerwonym, a także kominy układu wydechowego z całkowicie prostymi końcówkami.

By uzupełnić tę klasyczną kompozycję, fabryczna atrapa chłodnicy została zdemontowana. Zamiast niej wstawiono klasyczny, kanciasty wzór, który Kenworth przestał stosować kilkanaście lat temu. Swoją drogą, wymagało to wyraźnych modyfikacji w poszyciu nadwozia, ale dealer nie odmówił tego typu pracy. Zdemontowano też wspomniane, fabryczne reflektory przednie, umieszczone w ukośnych obudowach. Zamiast tego wpasowano tam podwójne, prostokątne lampy, według wzoru wprowadzonego przez Kenwortha w… 1984 roku. Poza tym pozbyto się współczesnych kierunkowskazów, wtopionych w narożniki kabiny. Zastąpiły je staromodne, kwadratowe światła z pomarańczowymi kloszami, wystające z kabiny na wysokości klamki. Świetnie zagrały się one z klasycznym wzorem lusterek, chromowanym i pokrytym dodatkowym oświetleniem. A wszystko to w samochodzie, o którego przekazaniu dealer poinformował niecałe dwa tygodnie temu, 6 lutego 2022 roku!

Choć jest też w tym wszystkim współczesna ciekawostka. Jak wskazują przecięcia przednich błotników, omawiany ciągnik może mieć na pokładzie opcjonalny system Active Cab Entry, stworzony specjalnie dla modelu K200. Polega to na wysuwaniu błotników na boki, ułatwiając kierowcy wspinanie się do środka i tworząc bezpieczny, szeroki podest. Poniższy film pokazuje to w praktyce:

Na koniec jeszcze tylko podkreślę, że Kenworth K200 oferowany jest wyłącznie w Australii oraz Nowej Zelandii. W Stanach Zjednoczonych nie jest on oferowany, ze względów wyjaśnianych ostatnio przez Krystiana: Ciężarówki z silnikiem pod kabiną: dlaczego były popularne i dlaczego zniknęły z USA? A gdyby ciekawiło Was wnętrze modelu K200, w najbardziej typowej wersji z podwyższonym dachem, to zapraszam do tego artykułu: Taką ciężarówką prawdopodobnie jeździłbyś na innym kontynencie – Australia