Taką ciężarówką prawdopodobnie jeździłbyś na innym kontynencie – Australia

Wszystkie teksty z tej serii znajdują się pod tym linkiem.

Sytuację z australijskiego rynku niedawno wyjaśniałem w tym artykule. Po latach dominacji marek amerykańskich, w tym zwłaszcza Macka oraz Kenwortha, klasa ciągników siodłowych coraz bardziej przejmowana jest przez ciężarówki europejskie, a nawet japońskie. Szczególnie ciekawa jest przy tym walka na szczycie statystyk, gdzie Volvo Trucks próbuje zdetronizować Kenwortha.

Powyższa sytuacja ma swoje odzwierciedlenie także w przypadku samochodów kilkuletnich. Zasiadając za kierownicą ciągnika siodłowego z 2016 roku, najprawdopodobniej byłby to właśnie Kenworth lub Volvo. W przypadku pierwszej z tych marek można się spodziewać zwłaszcza modelu K200, z silnikiem umieszczonym pod kabiną. Model ten wywodzi się ze słynnej, amerykańskiej serii K100, zaprezentowanej jeszcze w 1961 roku. Oczywiście od tamtego czasu seria K została bardzo poważnie zmodyfikowana, lecz nadal jest to typowy klasyk, z malutkimi drzwiami bocznymi, bardzo ograniczoną widocznością, wsiadaniem za przednią osią, dużymi ilościami chromu, ogromnymi wlotami powietrza za kabiną, czy standardowo montowanymi hamulcami bębnowymi. I tylko jeden element jest przy tym powiewem nowoczesności – to lusterka z DAF-a XF, montowane do K200 już od kilku lat, w ramach współpracy wewnątrz koncernu Paccar.

Przykładowy Kenworth K200 2016 z ogłoszenia:

Nasz czteroletni Kenworth miałby oczywiście napęd 6×4, a pod kabiną najbardziej prawdopodobny wydaje się 15-litrowy, 550-konny silnik marki Cummins, połączony z manualną, niezsynchronizowaną skrzynią biegów Eaton Fuller. Wersje ze skrzynią zautomatyzowaną też się pojawiają, lecz znacznie rzadziej. Miejsce pracy kierowcy byłoby klasycznie amerykańskie, dach nad fotelami zupełnie płaski, a podwyższenie kabiny mielibyście dopiero nad sypialnią. Sama sypialnia nie byłby też przesadnie duża, mając długość identyczną jak samochodach europejskich lub ewentualnie będąc o pół metra dłuższą. Tutaj dodam, że australijskie ciężarówki coraz częściej mają bardzo krótkie kabiny, z uwagi na obowiązujące tam przepisy i chęć zwiększania przestrzeni ładunkowych.

Przykładowe Volvo FH 540 2016 z ogłoszenia:

Druga opcja to wspomniane Volvo, z modelem FH. Tutaj okazuje się, że Australia – tak słynąca z „pociągów drogowych” – wcale nie jest zdominowana przez wersję FH16. Owszem, sporo jeździ egzemplarzy 16-litrowych, ale wcale nie przewyższają one popularnością wariantu 13-litrowego. Szczególnie częsty jest zwłaszcza 13-litrowy wariant FH 540. Możliwe byłyby przy tym wszystkie trzy warianty kabin sypialnych, a więc bez podwyższenia dachu, z Globetrotterem lub z Globetrotterem XL. Za to nie ma co liczyć na wersję Globetrotter XXL, przedłużoną o 25 centymetrów względem standardowej. Owszem, Australia jest ojczyzną tego nadwozia, lecz między 2014 a 2019 rokiem nie było ono dostępne. Teraz dopiero wraca do oferty i będzie musiał na nowo się spopularyzować. Co też ważne, nasze australijskie FH raczej na pewno nie wymagałoby ręcznych zmian biegów, z uwagi na popularność skrzyni I-Shift.

Niezależnie od marki oraz modelu, nasz australijski ciągnik mógłby mieć kilka cech charakterystycznych dla tego kraju. Czy to Volvo, czy też Kenworth, niemal na pewno mielibyśmy potężną osłonę przed zderzakiem, chroniącą przy uderzeniu w dziką zwierzynę. Wielce prawdopodobne wydaje się też wyposażenie w osłonę podszybia, a także wyświetlanie na liczniku naprawdę sporego przebiegu. Wśród australijskich czterolatków nie brakuje bowiem pojazdów, które zbliżają się do miliona kilometrów lub nawet go przekroczyły. Aha, i jeszcze jedno – w Australii masowo jeżdżą silniki Euro 5, więc o AdBlue nie dałoby się zapomnieć.