Ciężarówki ze światłami informującymi o szybkiej jeździe – obowiązek do 1999 roku

Kontrole samochodów ciężarowych coraz częściej odbywają się w sposób zautomatyzowany. W drogach znajdziemy preselekcyjne wagi, pierwsze radiowozy ITD zdalnie łączą się z tachografami, a niderlandzka inspekcja rozpoczęła kontrole za pośrednictwem poczty elektronicznej. Nie ma wątpliwości, że takie technologie będą przyszłością transportu, nowe narzędzia kontroli trafią nawet do pojazdów używanych (wczoraj przypominałem harmonogram, w tym artykule).

Co jednak ciekawe, takie pomysły nie są całkowitą nowością. Już pod koniec lat 60-tych Japończycy wprowadzili bowiem system, który na pierwszy rzut oka pozwalał stwierdzić przekroczenie prędkości. Policjant nie musiał nawet nacelowywać radaru – wystarczyło, że policzył zielone światła, obowiązkowe dla każdej ciężarówki o co najmniej 5-tonowej ładowności. Wszystko to działało w sposób automatyczny, a wyłączenie tego systemu było nielegalne, podlegając finansowym karom.

Całe rozwiązanie opierało się na trzech zielonych lampkach, montowanych zwykle na dachu lub w osłonie przeciwsłonecznej. Oświetlenie to było połączone z miernikiem prędkości i automatycznie włączało się w trzech możliwych formach. Gdy tylko pojazd ruszał z miejsca zapalało się jedno skrajne światło. Po przekroczeniu 40 km/h świeciły się już dwie skrajne lampy, natomiast powyżej 60 km/h zapalała się też trzecia, zamontowana na środku. Co też ważne, kierowca musiał mieć w kabinie trzy kontrolki, które informowały o aktualnie wyświetlanym układzie. Dzięki temu doskonale wiedział, jaki sygnał daje jego ciężarówka.

Ciężarówki z takim oświetleniem widoczne w ruchu (film):

Kontrolki na desce rozdzielczej (film):

Wyznaczone powyżej prędkości były nieprzypadkowe. W japońskich terenach zabudowanych zwykle obowiązuje limit 40 km/h, więc zapalenie drugiej lampy wskazywało na jego przekroczenie. Za to trzy światła informowały o zbyt szybkiej jeździe poza terenem zabudowanym, gdzie japońskie ciężarówki zwykle podlegają ograniczeniu do 60 km/h.  Na autostradach, gdzie limit wynosi 80 km/h, powyższe rozwiązanie niczego już nie dawało. Wszystko zostało jednak stworzone z myślą o kontrolach na drogach niższej kategorii.

Powyższy system wprowadzono w 1967 roku i był on obowiązkowy aż do roku 1999! Obejmował on nawet pojazdy importowane, więc na przykład marki europejskie też musiały się do tego dostosować. W praktyce nie było to niestety takie łatwe i zagraniczni producenci często narzekali na japoński obowiązek. Przykładem może zaś być Volvo FH16 520 z poniższego zdjęcia, pracujące w japońskim transporcie leśnym i wyposażone właśnie w omawiany system. Obok widać też drugi egzemplarz tej samej generacji i również i on jest wyposażony w omawiane oświetlenie.

Tennen-Gas, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Dlaczego natomiast zielone światła zostały zniesione? W dużej mierze przypisuje się to presji ze strony importerów zagranicznych marek. Choć faktem też jest, że po 32 latach Japończycy uznali ten system po prostu za nieprzydatny. W policji i tak spopularyzowały się radary, więc liczenie lampek było tak naprawdę zbędne. W gorszych warunkach atmosferycznych odczytanie ilości świateł bywało bardzo trudne, a poza tym badania wykazały, że wielu Japończyków nie ma pojęcia co te zielone sygnały oznaczają. A szkoda, bo akurat z punktu widzenia innych użytkowników drogi mogło to być przydatne rozwiązanie – światła wskazywały, że ciężki pojazd już się rozpędził, więc lepiej nie próbować przecinania jego drogi.

Dzisiaj trzy zielone światła są w Japonii określane mianem kultowego, nostalgicznego dodatku. Zdarzają się więc sytuacje, gdy ktoś montuje takie wyposażenie na samochodzie wyprodukowanym po 1999 roku.

Klasyczna wersja takich świateł, na 19,9-litrowym Hino HE z lat 70-tych (opisywanym tutaj):

Tuningowy zestaw do montażu na współczesnym Fuso Super Great (zdjęcie z japońskiego ogłoszenia):