Ciężarówki z Pakistanu przywiozły kontenery do Europy – 5300 km w niewielkim Isuzu

Powyżej: Karachi na mapie

Źródło zdjęć z trasy: NLC Official

Pakistan coraz częściej wyróżniany jest na transportowej mapie świata. Z racji swojego położenia, kraj ten może być nowym łącznikiem między Chinami a Europą.

Pierwsze pomysły były takie, by ciężarówki woziły kontenery z Chin do Pakistanu, a następnie statki przerzucały te same kontenery z Pakistanu do Europy. W ten sposób udałoby się uniknąć zatłoczonych portów na wschodzie Chin, czy kolejek na chińsko-rosyjskiej granicy. Rejs statku z Pakistanu oznaczałby też uniknięcie opływania Indii, Wietnamu, czy Malezji. Stąd też wzięły się takie projekty, jak ten z następującego artykułu: Holendersko-pakistańsko-polski odbiór ciężarówek – 22 DAF-y XF480 dla projektu CPEC

Jak jednak wiadomo, dzisiaj stoimy w samym środku kontenerowego kryzysu. Porty zapchały się już nawet w Europie, a ceny transportu morskiego biją wszelkie możliwe rekordy. Dlatego pakistańska firma NLC wyszła z alternatywnym pomysłem – zamiast wysyłać kontenery statkiem z Pakistanu do Europy, zawieziono je po prostu ciężarówkami, korzystając z pakistańskich ciągników i kierowców. Pierwsze takie przewozy właśnie zostały zorganizowane, a kraje zaangażowane w transport nazywają to wręcz początkiem nowej ery.

NLC zorganizowało jednocześnie dwa konwoje, oba prowadzące do miejsc, które można określić obrzeżami Europy. Pierwsze dwie ciężarówki pojechały na Kaukaz, pokonując 3300-kilometrową trasę z pakistańskiego portu w Karachi do azerskiego portu w Baku. Stamtąd towary łatwo mogą trafić chociażby do zachodniej Rosji. Za dwie kolejne ciężarówki przejechały z Karachi aż do Istambułu, musząc pokonać 5300 kilometrów w jedną stronę. Poza całym Iranem przejechały też przez całą Turcję, a u końca swojej trasy znalazły się dosłownie w Europie. Ujmując to bardziej dobitnie – dwa pakistańskie zestawy dzieliło od bułgarskiej, a więc też od unijnej granicy jakieś 250 kilometrów.

W Baku:

W Istambule (kierowcy w szarych kombinezonach):

Ta dłuższa trasa, z Karachi do Istambułu, zajęła pakistańskim kierowcom dokładnie 10 dni. Samochody wyjechały z załadunku 28 września, a 7 października były już na miejscu. W Turcji oczywiście przyjęto je w uroczysty sposób, między innymi z działem przedstawicieli organizacji IRU, zrzeszającej przewoźników z całego świata. Szczególną uwagę poświęcono też karnetowi TIR, który umożliwił pokonanie trasy w tak krótkim czasie, znacznie upraszczając formalności na granicach. Tutaj od razu dodam, że Pakistan stosuje karnety od bardzo krótkiego czasu, bo ledwie od kwietnia 2018 roku. Dlatego takie przedsięwzięcie jak opisywane nadal są bardzo dużą nowością.

A jakie ciężarówki wykonały te przewozy? W obie trasy firma NLC wysłała sprzęt o typowo azjatyckim charakterze, absolutnie niespotykany w Europie i silnie odbiegający od naszych przyzwyczajeń. Były to niemal nowe, pochodzące z 2020 roku ciągniki japońskiej marki Isuzu. Konkretnie mowa o modelu GYZ 3339, przeznaczonym głównie na pakistański rynek i przystosowanym do tamtejszych realiów drogowych. Pojazd ma niewysilony, 14,3-litrowy silnik Euro 3, który rozwija moc maksymalną 390 KM. Do tego montuje się manualne, 16-biegowe skrzynie, zawieszenia opierają się całkowicie na resorach, a kabiny są bardzo małe i spartańsko wykończone. W tylnej części znajduje się materac o szerokości około 50 centymetrów, tunel silnika jest bardzo wysoki, pozycja za kierownicą wydaje się typowo miejska, a podwyższenia dachu nie przewidziano po prostu wcale.

Odbiór u pakistańskiego dealera Isuzu:

Przykładowe zdjęcie omawianej kabiny:Artykuł o realiach pakistańskiego transportu:

Transport w Pakistanie z punktu widzenia polskiego kierowcy ciężarówki (cz. 1)

Transport w Pakistanie z punktu widzenia polskiego kierowcy ciężarówki (cz. 2)