Ciężarówki z kontenerami w innych częściach świata – ogromne różnice i kontrasty

Jedziesz do portu w Gdańsku, odbierasz kontener i ruszasz w trasę. Przejazd będzie krajowy, ewentualnie krótka „międzynarodówka”. Za to przewożony przez Ciebie kontener może odbywać nieporównywalnie dłuższą podróż. Niewykluczone, że ostatnie kilka tygodni spędził na morzu lub oceanie, a ciężarówka, która odstawiała go do portu, była pojazdem z absolutnie innej bajki.

Korzystając z Google Street View zrobiłem małą wycieczkę po dojazdach do terminali kontenerowych w różnych częściach świata. Poszukiwałem ciężarówek, które najbardziej różniłyby się od naszych realiów lub po prostu miały jakieś szczególne ciekawostki. Wszystko będziecie mogli zobaczyć na zrzutach ekranu, wraz z krótkimi komentarzami. A zaczniemy od ekstremalnie egzotycznego przykładu.

Kenia:

Jeśli przewożony przez Ciebie kontener był niedawno w Afryce, niewykluczone, że do portu nie zawiozła go nawet ciężarówka. Gdy bowiem zajrzymy pod terminal kontenerowy w Mombasie, na wschodnim wybrzeżu Kenii, dostrzeżemy tam całe floty… ciągników rolniczych. Pojazdy te przewożą kontenery na prostych, dwuosiowych przyczepach, a kierowcy nie mają nawet do dyspozycji kabin. Instaluje się jedynie proste zadaszenia, pozbawione jakichkolwiek szyb.

Bangladesz:

Niezbyt dobrze sprzęt wygląda też w Bangladeszu, znanym z produkcji odzieży lub obuwia. Jak widać po sytuacji w porcie Ćottogram, tym kraju kontenery przewożone są głównie ciężarówkami z pobliskich Indii, słynącymi z wyjątkowo słabych silników i przestarzałych konstrukcji. Dominuje przy tym marka Tata lub ewentualnie Ashok Leyland (ta z kabinami dawnego Forda Cargo). A jeśli ktoś jeździ ciężarówką europejską, jak białe DAF-y CF widoczne powyżej, jest sporym szczęściarzem.

Korea Południowa:

A może odebrałeś kontener, który swoją podróż rozpoczął w Korei Południowej? Wówczas jest bardzo możliwe, że poprzednią wiozącą go ciężarówką był ciągnik siodłowy marki Daewoo. Powyżej możecie zobaczyć dwa takie pojazdy (pomarańczowe Daewoo Prima i białe Daewoo Novus), na dojeździe do portu w Gwangyang, z którym wspomniane DCT Gdańsk utrzymuje oficjalne połączenie.

Singapur:

Trzymając się Azji, przechodzimy do portu w Singapurze. Tam można spotkać mieszankę ciężarówek japońskich oraz europejskich. Głównie są to niewielkie ciągniki z małymi kabinami, jak przystało pracę w jednym z najmniejszych państw świata. Za to konfiguracje naczep mogą swoimi rozmiarami zaskakiwać. Okazuje się bowiem, że w Singapurze zdarzają także „pociągi drogowe”. Szczególnie ciekawym przykładem może być niewielka Scania serii P, ciągnąca za sobą dwie trzyosiowe naczepy i przewożąca dwa 40-stopowe kontenery na raz.

Australia:

Skoro już o „pociągach drogowych” mowa, trudno nie wspomnieć o Australii. Powyżej możecie zobaczyć ciężarówki z portów w Perth oraz Brisbane, położonych na dwóch skrajnie różnych krańcach kraju. Tam również spotkamy ciągniki siodłowe z dwiema naczepami, przewożące po dwa 40-stopowe kontenery. Z tę jednak różnicą, że zestawy mogą mieć jeszcze więcej osi, a wśród ciągników występuje jeszcze większa mieszanka. Kontenery są ciągane przez „klasyki” w amerykańskim stylu, przez ciągniki europejskie oraz przez małe modele z Japonii. Widać też naczepy z systemem bocznych rozładunków, pozwalających zdjęć kontener w praktycznie dowolnym miejscu.

Meksyk:

Równie długie zestawy spotkamy w Meksyku. Bo choć spodziewalibyśmy się tam ciężarówek podobnych jak w Stanach Zjednoczonych, to meksykańskie przepisy okazują się znacznie bardziej liberalne. Dopuszczają one przewożenie dwóch 40-stopowych kontenerów jednym ciągnikiem i zestawy tego typu ewidentnie cieszą się sporą popularnością.

Kolumbia:

Myśląc o światowym transporcie kontenerów, nie możemy pominąć także Kolumbii, znanej z eksportu nie do końca legalnych środków. Choć, jak widać po sytuacji przed portami, lokalni przewoźnicy raczej „kokosów” na tym nie zrobili. W ich flotach dominuje sprzęt amerykański, często bardzo zaawansowany wiekowo. Udało się też wypatrzyć pewną pamiątkę po powiązaniach ekonomicznych z Hiszpanią, czyli byłym kolonizatorem. Przed portem w Barranquilla stał bowiem ciągnik siodłowy hiszpańskiej marki Pegaso, pochodzący z przełomu lat 70-tych i 80-tych.

Brazylia:

Idąc dalej na południe Ameryki, przystaniemy w Brazylii. Tam, w olbrzymim porcie Santos obok Sao Paulo, zastałem rekordowe kontrasty. W tej samej kolejce do terminala kontenerowego ustawiły się pojazdy o zupełnie różnych nadwoziach, a także pochodzące z rożnych epok. Obok siebie stały niewielkie Volkswageny Workery (z kabinami z modelu LT), przedniosilnikowe Volva NH12 oraz Scanie T113, a także ciężarówki typowo europejskie. Szczególnie ciekawe jest też zestawienie dwóch Mercedesów. Okazuje się  bowiem, że kontener z Brazylii mógł zostać dostarczony do portu przez Mercedesa serii L (z kabiną z lat 50-tych!) lub przez współczesnego Mercedesa Axora.

Japonia:

A co z tuningiem? U nas można przecież powiedzieć, że przewoźnicy wożący kontenery szczególnie lubują się w modyfikacjach. Na innych kontynentach niczego takiego jednak nie dostrzegłem, może za wyjątkiem Japonii. Tam ciągniki są tak piękne, czyste i błyszczące, że można by z nich wręcz jeść. To jednak nie jest typowo kontenerowa przypadłość, jako że w Japonii tak po prostu ciągniki siodłowe wyglądają. Oczywiście są to samochody marek japońskich, choć na jednym z terminali załapało się też czarne Volvo.

Na koniec jeszcze wyjaśnię dlaczego w zestawieniu nie pojawiły się Chiny. Musiałem ten kraj odpuścić, gdyż chińskie porty nie zostały objęte przez Google Street View. A szkoda, bo to właśnie tam znajdują się obecnie największe porty świata.