Ciągniki o teleskopowej ramie – 13,7 metra zestawu i w tym 12,2 metra przyczepy

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Dzisiejsza historia ma swój początek w latach 50-tych w amerykańskim stanie Iowa. Wówczas obowiązywały tam niezwykle restrykcyjne przepisy, które ograniczały długość ciężarowych zestawów do zaledwie 45 stóp, czyli 13,7 metra. Był to nie lada problem zwłaszcza dla przewoźników z sąsiadujących stanów, gdzie prawo pozwalało na wykorzystywanie znacznie dłuższych ciężarówek. Ich standardowy sprzęt nie mógł bowiem legalnie poruszać się po drogach Iowy. Dlatego niektóre firmy rozlokowały na obrzeżach stanu specjalne terminale przeładunkowe, które umieszczały transportowany towar na krótszych naczepach. Inne przedsiębiorstwa po prostu omijały cały stan Iowa, wielkością porównywalny z połową Polski. W szczególnie trudnej sytuacji byli natomiast lokalni przewoźnicy specjalizujący się w transporcie mobilnych domów.

Typowy dom mobilny o długości 40 stóp:

Warto przy tym nadmienić, iż w  amerykańskim rozumieniu „mobilny dom” nie jest wcale przyczepą kempingową, a prawdziwym, gotowym domem jednorodzinnym, który można umieścić na niskopodwoziowej platformie i przewieźć za ciężarówką. Wbrew pozorom kupno takiego domu i osiedlanie się w nim jest w USA bardzo popularne i do dzisiaj niewiele się w tej kwestii zmieniło. Standardowa długość takiego domu to natomiast 40 stóp, czyli 12,2 metra. Wracając więc do omawianych transportów, od razu łatwo policzyć dlaczego 13,7-metrowa długość zestawu była tutaj tak dużym problemem. Bez przekraczania normatywnej długości mobilne domy mogły bowiem przewozić przez Iowa tylko niezwykle krótkie ciągniki. Co więcej, musiały one mieć ekstremalnie krótki rozstaw osi, jako że w trakcie przewozu mobilny dom znajduje się tuż nad ziemią i nie pozostawia pod sobą miejsca na ramę ciągnika. W praktyce więc tylne koła musiały znajdować się praktycznie za samą kabiną kierowcy, a czasami wręcz tylne nadkola zachodziły pod szoferkę.

Ciągnik do przewozu domów z 1969 roku, sfotografowany przez Filipa w muzeum Iowa 80. Więcej na ten temat: Relacja z ogromnego muzeum ciężarówek – całe stulecie transportu na jednej hali:

Inny przykład takiego ciągnika:

Taki układ miał ogromne wady podczas jazdy „na pusto”. Otóż bez podpiętego obciążenia tak krótka ciężarówka już sama w sobie stawała się niestabilna i bardzo trudna w prowadzeniu. W końcu mowa o pojeździe szerszym niż dłuższym! W zimę poruszanie się tymi ciągnikami uznawano wręcz za niemal niemożliwe. Dlatego też firma Whattoff Motor Company, na co dzień będąca dealerem ciężarówek nieistniającej już marki Studebaker, wpadła na ciekawy pomysł: postanowiła stworzyć ciągniki do przewozu domów, których długość można było dostosowywać do chwilowych potrzeb. I właśnie tak powstała bardzo nietypowa, teleskopowa rama.

„Trailer Toter”, czyli Stubebaker przebudowany przez Whattoff:

Trailer Toter, bo taką nazwę nosiło owe rozwiązanie, był pomysłem genialnym w swojej prostocie. Wspomniana rama posiadała możliwość regulacji, dzięki czemu można było ją wydłużyć, gdy ciągnik  poruszał się bez przyczepy lub jechał poza terenem Iowa. To oczywiście pozytywnie wpływało na stabilność. Proces wydłużania lub skracania możliwy był przy tym za sprawą teleskopowych siłowników oraz specjalnej wyciągarki z liną i zestawem dwóch kół zębatych. Początkowo planowano, iż podobny patent z teleskopami zostanie zastosowany także w przypadku wału napędowego, jednak obawiano się, iż nie będzie on wystarczająco wytrzymały. Dlatego też sięgnięto po znacznie prostsze rozwiązanie, polegające na dołączaniu do pojazdu dwóch wałów napędowych o różnej długości. W praktyce oznaczało to, iż kierowca zakładał krótki wał gdy jechał z ładunkiem przez Iowa, a długi montował gdy ciągnik poruszał się z pełnym rozstawem osi. Jeszcze prościej poradzono sobie z hamulcami. Długość przewodów hamulcowych dostosowano do długiego rozstawu osi, a w czasie jazdy w skróconej formie wystarczyło je po prostu zapętlić i przyczepić do ramy. Cały proces „rozciągania” ciężarówki – od ustawienia ramy, po przełożenie wału i poluzowanie przewodów hamulców – był przy tym bardzo szybki i zajmował około 10 minut.

Dwa wały oraz sypialnia (fragmenty dawnych reklam):

Początkowo Whattoff oferował swoją modyfikację jedynie do ciężarówek Studebaker, jednak z czasem ofertę rozszerzono także o podwozia innych marek, takich jak Ford, Dodge czy Chevrolet. Do ciężarówek dodawano czasem nawet autorskie miejsca sypialne, które miały formę czegoś na wzór niewielkiego namiotu opuszczanego z tylnej ściany kabiny. Może to też przypominać dzisiejsze sypialnie zawieszane we wnętrzach furgonów. Szczytowy okres rozwoju tego pomysłu nastąpił natomiast w latach 60-tych, gdy firma budowała nawet autorskie ciągniki z silnikiem pod kabiną, wykorzystujące komponenty z Internationala Slightlinera. To ciężarówka, którą Filip szerzej opisywał w artykule zatytułowanym International Slightliner z 1959 roku mógłby dzisiaj zachwycić ekologów i władze Londynu. 

International Slightliner:

Ciągnik Whattoff na bazie Internationala Slightlinera:

Cały ten biznes przetrwał przy tym ponad 20 lat, a „rozciągające się” ciężarówki produkowano do 1975 roku, kiedy to ze względów finansowych firma Whattoff Motor Company zakończyła swoją działalność. I choć dzisiaj krótkie ciągniki do transportu domów nadal istnieją (w USA nadal nazywane są „toterami”) to dzisiaj nie posiadają już rozsuwanych ram. Iowa dostosowało bowiem swoje przepisy do reszty kraju i dzisiaj można tam stosować ciągniki o normalnej konstrukcji podwozia. Choć nadal pojawiają się przy tym pewne ciekawostki, jak chociażby specjalne układy lusterek bocznych, rozsuwane na czas przewozu domu i zsuwane przy powrocie na pusto.

Ciągnik z lat 90-tych w czasie przewozu domu (również w Iowa, oczywiście po zmianie przepisów):