Bardzo ładnie zachowane Volvo F89 – kultowy klasyk na zdjęciu z naszego kraju

Autor zdjęcia: Krzysiek Piwowarczyk (K&K Truck Photography)

Choć Volvo F89 zniknęło z produkcji już niemal pół wieku temu, model ten pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych klasyków w historii polskiej branży transportowej. Jest to związane z karierą w tak znanych firmach, jak Pekaes Warszawa, czy Polskie Linie Oceaniczne. Jednocześnie już od lat można ubolewać nad faktem, że w Polsce nadal nie pojawił się ani jeden odrestaurowany egzemplarz, mogący cieszyć oko na przykład na zlotach. Tym ciekawiej zapowiada się więc widok z powyższego zdjęcia, uwieczniony ostatnio na polsko-czeskim pograniczu.

Jak widać, do naszego kraju dotarło właśnie Volvo F89, a jego stan można określić jako zaskakująco kompletny. Na nadwoziu widnieją oryginalne emblematy, nie brakuje najważniejszych elementów oświetlenia, ilość korozji jest do zniesienia, a do tego zachowały się nawet akcesoria z epoki. W tej ostatniej kwestii można wskazać bagażnik dachowy z drabinką, przydatny tym bardziej, że F89 – popularnie zwane „bunkrem” – już w czasach nowości uchodziło za pojazd z dosyć ciasną kabiną. Warto też zauważyć, że trzyosiowy pojazd ewidentnie podchodzi z rynku holenderskiego. Wskazuje na to napis „Te Koop” na przedniej szybie, czyli w języku niderlandzkim „Do Kupienia”.  Pozostaje więc tylko trzymać kciuki, by samochód ten nie wrócił do Holandii i stał się pierwszym odnowionym F89 w Polsce.

Zbliżenie na zdjęcie:

W ramach opisu historycznego przypomnę, że Volvo F89 było modelem produkowanym w latach 1971-1977, jako mocniejszy brat modelu F88, przeznaczony do cięższych zastosowań. Źródłem jego napędu była turbodoładowana, 12-litrowa jednostka o mocy 330 KM, będąca jedną z najmocniejszych ofert na ówczesnym rynku. Co też ciekawe, silnik ten zajmował tyle miejsca, że F89 nigdy nie zostało zaprezentowane w wersji z kierownicą po prawej stronie, z uwagi na niedobór miejsca dla przekładni. Poza tym Volvo wyróżniało się zsynschronizowaną skrzynią biegów, wówczas stanowiącą jeszcze pewien luksus i poprawiającą bezpieczeństwo na górskich trasach. Jeśli natomiast chodzi o charakterystyczne linie nadwozia, z bardzo krótką sypialnią i niewielkim zakresem przeszklenia, to były one pamiątką po pierwotnie amerykańskim przeznaczeniu tego projektu. Jeszcze w latach 60-tych kabina ta miała zadebiutować w Stanach Zjednoczonych, wpisując się w panujące tam wówczas, wyjątkowo restrykcyjne normy długości. Szwedzi w ostatniej chwili porzucili jednak ten pomysł i przenieśli projekt do Europy, o czym pisałem tutaj.