58-letni Magirus nadal na służbie w OSP – pod maską chłodzone powietrzem V6

Kilka lat po II Wojnie Światowej, w 1951 roku, niemiecka firma Magirus-Deutz zaprezentowała dwie serie nowych samochodów ciężarowych. Były to modele Mercur oraz Jupiter, wyglądające właściwie identycznie, choć przeznaczone do nieco innych segmentów. Mercur był bowiem pojazdem ze średniej klasy tonażowej, zwykle z 5-tonową ładownością i silnikiem V6, podczas gdy Jupiter miał mocniejsze podwozia, zwykle 7 ton ładowności i silnik V8. Wszystko to tworzyło więc gamę do najróżniejszych zastosowań, widywaną zarówno w przewozach dalekobieżnych, jak i w transporcie bardziej specjalistycznym.

Magirus-Deutz Jupiter pierwszej generacji, Pekaes Warszawa:

Magirus-Deutz Jupiter drugiej generacji, po 1962 roku:

Magirus-Deutz Mercur pierwszej generacji:

Magirus-Deutz Mercur drugiej generacji, po 1962 roku:

Pierwsze egzemplarze Mercurów i Jupiterów miały charakterystyczne, zaokrąglone nadwozia, z obłą atrapą chłodnicy. Swoją drogą, to właśnie od takich Magirusów, zamówionych w 1958 roku i doposażonych w podwyższone, niefabryczne kabiny sypialne, zaczęła się zachodnia flota firmy Pekaes Warszawa. Następnie, w 1962 roku, pokazano nowsze, kanciaste nadwozie, popularnie zwane jako „Eckhauber”, czyli „Kanciastoprzody”. Z takimi nadwoziami oba modele wytwarzano do początku lat 70-tych. I choć od omawianych wydarzeń upłynęło ponad pięć dekad, a samochody ciężarowe przeszły w międzyczasie niejedną rewolucję, w remizie OSP Silna, w powiecie międzyrzeckim, nadal można zobaczyć taki kawałek transportu rodem z połowy ubiegłego wieku.

Wóz z OSP Silna:

Wszystko możemy zobaczyć na zdjęciach od Czytelnika Mikołaja, który 14 sierpnia uczestniczył w festynie wojskowym w Pszczewie, w województwie lubuskim. Wystawiało się tam między innymi OSP Silna, prezentując wóz strażacki Magirus-Deutz Mercur 150D. To pojazd z 1965 roku, wyposażony w oryginalną zabudowę z epoki, a przy tym nadal pełniący aktywną służbę, utrzymywany w pełnej sprawności i wykorzystywany w ratowniczych działaniach. Widać to zresztą na facebookowej stronie prowadzonej przez strażaków, na relacjach ze zdarzeń z ostatnich tygodni. Co więcej, ciężarówka okazuje się mieć przebieg, który jak na wóz z OSP można określić zaskakująco wysokim. Na zabytkowy tachograf nakręciło się już bowiem sześć cyfr, mianowicie 215 tys. kilometrów! A jednocześnie Mikołaj usłyszał od strażaków liczne pochwały, określające tego 58-latka niemal bezawaryjnym. Potwierdza to więc legendy o wytrzymałości serii Mercur i Jupiter, w tym zwłaszcza ich silników, wolnossących i mających jeszcze układ chłodzony powietrzem. W tym konkretnym przypadku jest to wspomniane na wstępie V6, rozwijające moc 150 KM.

Na fotografiach możecie zobaczyć między jak wygląda kabina w tym klasyku i jak bardzo różni się ona od wnętrz pojazdów produkowanych obecnie. Jako ciekawostkę też dodam, że swego czasu podobne Marigusy mogły być wśród polskich strażaków prawdziwym marzeniem. Jak się bowiem okazuje, gdy władze PRL-u robiły zakupy w tej niemieckiej marce, kupowały nie tylko dalekobieżne pojazdy dla Pekaesu, ale też wozy strażackie wraz z kompletnymi zabudowami. Model Mercur 150 D trafiał więc do naszego kraju także jako fabrycznie nowy, właśnie w połowie lat 60-tych. Na tle krajowych starów 26 wyróżniał się on wówczas nie tylko omawianą trwałością, ale też znacznie praktyczniejszą kabiną i mocniejszym o całe 45 KM silnikiem. Jeśli natomiast zastanawiacie się, co dzieje się z tą marką dzisiaj, to zapraszam do tego artykułu: Magirus S-Way wydany dla przewoźnika z Niemiec – historyczna zmiana emblematu

Silnik V6 w pełnej okazałości, wraz z dźwiękiem: