31-letni Jelcz pojechał na kołach do Mołdawii – wójt przyleciał po niego do Polski

Fot. OSP Stawiszyn

Jelcze rozjeździły się ostatnio po świecie. Pod koniec września do Polski wrócił Jelcz 325, który odbył wyprawę do Iranu. Miał też jechać znacznie dalej, aż w Himalaje, lecz niestety na przeszkodzie stanęła sytuacja geopolityczna (szersze wyjaśnienie tutaj). Za to pod koniec ubiegłego tygodnia w przeciwnym kierunku ruszył Jelcz 325 w wersji strażackiej. To były wóz z OSP Stawiszyn (woj. wielkopolskie), który będzie teraz służył w Mołdawii.

Omawiana ciężarówka pochodzi z 1990 roku, w samym tylko OSP Stawiszyn służąc od 21 lat. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że nadszedł czas na następcę. Ten pojawił się na początku sierpnia, w postaci nowego Renault Gamy D z zabudową polskiej firmy Szczęśniak. 16-tonowy samochód dostarczono z napędem na cztery koła oraz załogową kabiną, rozpoczynając nową epokę w remizie OSP Stawiszyn.

Sireti na mapie:

Tymczasem w mołdawskiej gminie Sireti, 1600 kilometrów na południowy wschód od Stawiszyna, podjęto decyzję o założeniu ochotniczej straży pożarnej. Lokalne władze oraz mieszkańcy postanowili chronić się w ten sposób przed coraz częstszymi pożarami. Problem jednak w tym, że gmina nie miała żadnego wozu strażackiego, ani tym bardziej środków na jego zakup. Ze sprawą zgłoszono się więc do fundacji pomocowej „Solidarity Fund PL”, a ta przez Wicemarszałka Województwa Wielkopolskiego dotarła właśnie do OSP Stawiszyn. Podkaliska jednostka zaoferowała Mołdawianom swojego Jelcza, a nawet część wyposażenia i umundurowanie.

Co ciekawe, po odbiór ciężarówki wybrał się sam wójt gminy Sireti, Boaghi Leonid Alexandru, wraz z dwoma współpracownikami. Przylecieli oni do Polski tanimi liniami lotniczymi, spotkali się w Stawiszynie z przedstawicielami lokalnych władz, a następnie po prostu wsiedli w Jelcza i ruszyli nim do domu. 31-letnia ciężarówka bez problemu pokonała 1600 kilometrów, a wójt pochwalił się wczoraj rano na Facebooku poniższym zdjęciem:

Fot. Boaghi Leonid Alexandru