Jelcze rozjeździły się ostatnio po świecie. Pod koniec września do Polski wrócił Jelcz 325, który odbył wyprawę do Iranu. Miał też jechać znacznie dalej, aż w Himalaje, lecz niestety na przeszkodzie stanęła sytuacja geopolityczna (szersze wyjaśnienie tutaj). Za to pod koniec ubiegłego tygodnia w przeciwnym kierunku ruszył Jelcz 325 w wersji strażackiej. To były wóz z OSP Stawiszyn (woj. wielkopolskie), który będzie teraz służył w Mołdawii.
Omawiana ciężarówka pochodzi z 1990 roku, w samym tylko OSP Stawiszyn służąc od 21 lat. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że nadszedł czas na następcę. Ten pojawił się na początku sierpnia, w postaci nowego Renault Gamy D z zabudową polskiej firmy Szczęśniak. 16-tonowy samochód dostarczono z napędem na cztery koła oraz załogową kabiną, rozpoczynając nową epokę w remizie OSP Stawiszyn.
Sireti na mapie:
Tymczasem w mołdawskiej gminie Sireti, 1600 kilometrów na południowy wschód od Stawiszyna, podjęto decyzję o założeniu ochotniczej straży pożarnej. Lokalne władze oraz mieszkańcy postanowili chronić się w ten sposób przed coraz częstszymi pożarami. Problem jednak w tym, że gmina nie miała żadnego wozu strażackiego, ani tym bardziej środków na jego zakup. Ze sprawą zgłoszono się więc do fundacji pomocowej „Solidarity Fund PL”, a ta przez Wicemarszałka Województwa Wielkopolskiego dotarła właśnie do OSP Stawiszyn. Podkaliska jednostka zaoferowała Mołdawianom swojego Jelcza, a nawet część wyposażenia i umundurowanie.
Co ciekawe, po odbiór ciężarówki wybrał się sam wójt gminy Sireti, Boaghi Leonid Alexandru, wraz z dwoma współpracownikami. Przylecieli oni do Polski tanimi liniami lotniczymi, spotkali się w Stawiszynie z przedstawicielami lokalnych władz, a następnie po prostu wsiedli w Jelcza i ruszyli nim do domu. 31-letnia ciężarówka bez problemu pokonała 1600 kilometrów, a wójt pochwalił się wczoraj rano na Facebooku poniższym zdjęciem: