40-letni Mercedes NG zastąpiony nowym Arocsem – emerytura ciężarówki i właściciela

W nawiązaniu do tekstu:

Najnowsze Volvo FH 500 z żarówkami zamiast LED-ów i resorami zamiast poduszek

Jak już dzisiaj wspomniałem przy okazji Volva FH z żarówkami, w branży pomocy drogowej nie brakuje miejsca na bardziej klasyczne rozwiązania. A oto kolejny przykład, tym razem z udziałem holownika, który pracował na siebie przez 40 lat.

Po lewej stronie zdjęcia stoi Mercedes-Benz NG 2032, wyposażony jeszcze w silnik bez turbodoładowania. Ciężarówka ta miała niemal 16 litrów pojemności, jej cylindry ustawiono w układzie V10, a moc maksymalna sięgała 320 KM. Do tego doszło trzyosiowe podwozie ze środkową osią pchaną, prosta zabudowa do ratowania innych pojazdów, a także kabina do transportu dalekobieżnego, w której łóżko zastąpiono ławką dla dodatkowych pasażerów.

Samochód ten trafił do niderlandzkiej firmy H. v.d. Vliet jako fabrycznie nowy. Zakupiono go w styczniu 1981 roku i od tamtego czasu nigdy nie wystawiono na sprzedaż. Mercedes nieustannie pozostawał w użytku pierwszego właściciela, świadcząc pomocą drogą także dla znacznie nowszych pojazdów. A że mowa tutaj o dawnym, mercedesowskim V10, prosta konstrukcja nie sprawiała przy tym żadnych większych problemów.

Nie da się jednak ukryć, że przez cztery dekady holowniki przeszły ogromne zmiany. Dzisiaj buduje się je na podwoziach o 40-tonowym DMC technicznym, podczas gdy dawny Mercedes mógł zaoferować połowę tej wartości. Bardzo mocno do przodu poszły także parametry zabudów, dynamika silników na niskich obrotach i komfort pracy w kabinach. Dlatego po 40 latach uznano, że nadszedł czas na zmianę.

Klasyczne NG 2032 właśnie odchodzi na emeryturę, ustępując miejsca swojemu prawnukowi. Jest to Mercedes Arocs 4153, wyposażony w podwozie 8×4, zabudowę renomowanej marki Falkom, oraz 12,8-litrowy silnik o mocy 530 KM. Z przodu samochód ma też specjalny balast, ważący 2800 kilogramów i podwieszony pod zderzakiem. Maksymalna masa zestawu to tutaj aż 150 ton, a wśród wyposażenia znajdziemy między innymi sześcioosobową kabinę o podwyższonym dachu, tablety zastępujące klasyczną deskę rozdzielczą, kamerę obserwującą prawy narożnik pojazdu oraz oświetlenie dalekosiężne marki Hella.

Trzeba przyznać, że przesiadka do takiego Arocsa z modelu NG będzie gigantyczną różnicą, a wręcz prawdziwą rewolucją. Choć główny kierowca klasycznego NG – Hans van der Horst (poniżej) – raczej nie będzie tej rewolucji doświadczał. Dotychczasowy prezes firmy, a jednocześnie syn jej założyciela, też odchodzi bowiem na emeryturę. Wraz z zamówieniem Arocsa przekazał on firmę w ręce córki, która będzie kontynuowała rodzinną działalność wspólnie z mężem.