Powyżej: Ford F-Max
Kabiny z pakietem Living Driver Single Cab zdobyły mnóstwo rozgłosu, ale za to niewiele popularności. Na drogi wyjechała ledwie garstka egzemplarzy, przede wszystkim mających charakter demonstracyjny. Dlaczego natomiast przewoźnicy nie są zainteresowani tym rozwiązaniem? Wyjaśnienie może kryć się w ogłoszeniu, które trafiło ostatnio na popularny portal „Mobile.de”.
Twórcą pakietów Living Driver Single Cab jest niemiecka firma Dietrich Mobility, będąca autoryzowanym dealerem marek Ford Trucks, Renault Trucks oraz Volvo Trucks. Dlatego też nowy sposób zagospodarowania kabin opracowano dla Forda F-Maxa, Renault Gamy T oraz Volva FH, we wszystkich trzech przypadkach przygotowując wspomniane egzemplarze demonstracyjne (opisywane odpowiednio tutaj, tutaj oraz tutaj). Jedna z takich demówek trafiła zaś ostatnio na sprzedaż, pokazując jak kosztowne może to być rozwiązanie.
Obie omawiane oferty:
Zacznę od wyjaśnienia, że na przestrzeni ostatnich miesięcy Dietrich Mobility pokazało dwa pokazowe F-Maxy, tak samo wyposażone i korzystające z bardzo podobnych, tuningowych dodatków. Oba dostały powiększone osłony przeciwsłoneczne, metalowe osłony podszybia, lakierowane orurowania, rozbudowane spojlery międzyosiowe, czy ozdobne oklejenia. Różnica jest jednak taka, że żółty egzemplarz zachował oryginalne zagospodarowanie wnętrza, natomiast w szarym ciągniku wstawiono pakiet Living Driver Single Cab, wraz z umywalką, instalacją wodną, dużą lodówką, wypoczynkowym narożnikiem, drewnianymi szafkami i tylko jednym fotelem.
Teraz oba te pojazdy trafiły na sprzedaż, otrzymując bardzo różne ceny. Ten o standardowej kabinie, rocznik 2023 z przebiegiem 16 tys. kilometrów, ma kosztować dokładnie 117 900 euro netto (ogłoszenie znajdziecie tutaj). Tymczasem egzemplarz z przebudowanym wnętrzem, rocznik 2023 z przebiegiem 13 tys. kilometrów, został wyceniony na 133 333 euro netto (ogłoszenie znajdziecie tutaj). Wygląda więc na to, że Living Driver Single Cab dołożył do ceny zakupu aż 15 tysięcy euro netto.
Umywalka w Renault Gamy T:
Firma Dietrich Mobility, podkreśla, że tę różnicę w cenie można nieco okroić, przynajmniej z punktu widzenia niemieckich przewoźników. Omawiany pakiet kwalifikuje się bowiem do dotacji z niemieckiego, państwowego programu De-minimis, promującego rozwiązania poprawiające komfort pracy kierowców. BALM (następca BAG) przyznaje tam do 2 tys. euro na wyposażenie jednej ciężarówki, z limitem 33 tys. euro rocznie na jedną firmę. Szerzej omawiałem to w artykule sprzed roku, pod tym linkiem: Niemcy: rządowe finansowanie dla klimatyzacji postojowej lub kabiny z umywalką. Niemniej w stosunku do 15 tys. euro ta 2-tysięczna dopłata nadal jest niewielka.
Volvo FH: